Wielka jest twoja wiara (Mt 15,21-28)

Kobieta kananejska, wołająca o miłosierdzie dla siebie i o ratunek dla córeczki ciężko dręczonej przez demona (Mt 15,21-28),

reprezentuje cały świat pogański, który choć stoi na dość wysokim poziomie cywilizacyjnym i szczyci się swoją kulturą i potęgą polityczną, jest ciężko dręczony przez złego ducha i rozpaczliwie potrzebuje zbawienia (por. Rz 1,16-32).

Jezus jednak został posłany tylko do owiec zagubionych z domu Izraela – taka jest wola Jego Ojca. Do pogan pójdą dopiero Jego uczniowie, po Zmartwychwstaniu: „Idąc czyńcie uczniami wszystkie narody…” (Mt 28,19). Mimo to Jezus prowadzi ich już teraz do Fenicji, w okolice Tyru i Sydonu, może po to, aby usłyszeli krzyk udręczonych narodów i otworzyli się już teraz na współczujące miłosierdzie, bez którego nie zdołają podjąć misji...

Kananejka przychodzi niejako przed czasem i poza Bożym planem. Z pokorną, mądrą, nieustępliwą wiarą prosi Jezusa o miłosierdzie dla siebie i o ratunek dla opętanej córeczki. Gdy Jezus po trzykroć odpowiada negatywnie na jej wołanie i na wstawiennictwo uczniów, nie odchodzi zniechęcona; przeciwnie, podchodzi bliżej, by w geście adoracji, z twarzą u Jego stóp, ponownie wyznać wiarę: „Panie, przyjdź mi na pomoc!” Przypomina oblubienicę z Pieśni nad Pieśniami: „Znalazłam Umiłowanego, pochwyciłam Go i nie puszczę” (por. 3,4). Ona wie, że Jezus ją wysłucha przynajmniej ze względu na jej natarczywość (Łk 18,5-8). Nie przejmuje się jego surową odpowiedzią, że chleba dzieci nie należy dawać psom, ale inteligentnie odwraca argument, wykorzystując różnicę znaczenia słowa „pies” w świecie Jezusowym – żydowskim i jej - greckim. Dla Żydów miejsce psów było „na zewnątrz”, dla Greków zaś – „wewnątrz”, blisko rodzinnego stołu. Kobieta rozumie i akceptuje pierwszeństwo Żydów w Bożym planie zbawienia, a zarazem nie przestaje oczekiwać tegoż zbawienia dla siebie, jako czystego, niezasłużonego daru, na podstawie wiary, a nie jakiegokolwiek prawa. Pragnie zebrać okruszyny ze stołu, podobnie jak niegdyś Rut Moabitka zbierała kłosy zboża na polu Booza i jako cudzoziemka weszła do genealogii przodków Dawida i Jezusa (Rt 2,2). Jej historia stała się znakiem wiary, która osiąga to, co niemożliwe według Prawa.

Spotkanie Kananejki z Jezusem jest opowiedziane jako spór, w którym ona domaga się łaski, Jezus zaś ignoruje jej wołanie, lecz ostatecznie to On pozwala się „pokonać”, kapituluje wobec jej wiary!

Co działo się wtedy w Jego sercu? Jezus – pisze R. Cantalamessa – był świadom ryzyka, na jakie ją wystawiał, drżał na myśl, że może załamać się i odstąpić. Jednak zaufał jej wierze, która w tej „polemice” oczyściła się i urosła, stała się jedno z wolą Ojca, który jest w niebie. Dlatego na końcu wyrywa się z Jego ust okrzyk radości: „Wielka jest twoja wiara! Niech się stanie twoja wola” (por. Mt 6, 10!). Takiej wiary Jezus nie znalazł w Izraelu (Mt 8,10). Przyszedł spełniać wolę takich, jak ona.

Jak jest z moją wiarą? Co robię, gdy Jezus wydaje się mnie nie słuchać?

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP