Łódź życia wiecznego (Mk 4, 35-41)

Jeszcze nie macie wiary?” – pyta Jezus przerażonych ciągle uczniów, chociaż teraz powodem ich lęku już nie jest burza, ale świadomość, że są w obecności Kogoś, kto posiada niewyobrażalną i niezrozumiałą dla nich moc. „Jeszcze nie macie wiary?” -

pyta Jezus każdego z nas w obliczu raka, bezrobocia, widma wojny, poczucia osamotnienia, konfliktów, braku sensu. I w tym momencie chciałbym odpowiedzieć pytaniem: „A niby dlaczego powinienem już mieć wiarę?” Ale kiedy rodzi się to pytanie, zaczynam szukać w ewangelii Marka tego, co miało by być źródłem owej wiary, której Jezus nie znajduje u swoich uczniów.

Jezus naucza, uzdrawia, egzorcyzmuje, odpuszcza grzechy, dobrze się czuje w towarzystwie grzeszników, przywraca siły do działania, ukazuje prawdziwy sens Prawa. Jego radykalizm prowokuje oszczerstwa ze strony faryzeuszy i oskarżenie o utratę zmysłów. Jezus powołuje pierwszych uczniów, a ci porzucając rodziny i pracę kroczą za Nim, tworząc pierwszą wspólnotę i najbliższe otoczenie Jezusa. Ale najistotniejszym wydaje się czwarty rozdział Markowej ewangelii. Jezus w przypowieściach ukazuje moc Słowa Bożego. To nauczanie o Słowie, które jest przedstawione w obrazie ziarna, jest kluczem do rozumienia Jezusowego pytania, pełnego zadziwienia: „Jeszcze nie macie wiary?”

Na zakończenie sekcji nauczania w przypowieściach Marek notuje, że Jezus „osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom”. Ale Słowo Jezusa potrzebuje nie tylko wyjaśnienia ukrytego sensu, ale także konfrontacji z rzeczywistością. Nie wystarczą zachwyt i emocjonalne uniesienia, ani też intelektualne zrozumienie. Potrzeba doświadczenia mocy i prawdziwości Słowa, które staje się fundamentem życia, wszczepia w Chrystusa i rodzi najintymniejszą z Nim więź, czyli wiarę. To dlatego Jezus poleca uczniom przeprawę „na drugą stronę”. Życie wieczne jest tą drugą stroną, której nie dostrzegamy, którą lekceważymy zajęci troską o doczesność. A na „drugą stronę” można dotrzeć wyłącznie w łodzi Kościoła i w obecności Chrystusa.

W łodzi uczniowie boją się i stawiają pełne pretensji pytanie: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” Po Zesłaniu Ducha Świętego już nie będą stawiali podobnych pytań. Droga do życia wiecznego jest drogą w czasie burzy. A wiatr atakujący łódź wcale nie musi być rozumiany, jako zagrożenie. Huraganowy wiatr to zapowiedź tego wiatru, który „wypchnie” uczniów z zacisza wieczernika i iluzji bezpieczeństwa tam znalezionego, i pozwoli uczniom „chodzić po falach śmierci tego świata”. Historia Kościoła, historia męczenników, których krew staje się nasieniem chrześcijan, to nie tylko historia wiary, która leczy strach przed burzą, ale to historia tych, którzy patrząc na Chrystusa, a nie na skalę zagrożeń i wzburzone fale, kroczą po wodzie i nie toną.

Doświadczenie wiary nie ma nic wspólnego z oglądaniem tłumów zachwyconych nauką Mistrza. Nie ma też nic z poczucia przynależności do Tego, który takie wielkie znaki czyni, że wszyscy chodzą za Nim i chcą się Go dotknąć. Wiara rodzi się w doświadczeniu własnej słabości, własnego strachu, który sprawia, że wypominamy Bogu Jego nieczułość i obojętność na nasze traumatyczne doświadczenia. Ale sen Jezusa nie ma nic wspólnego ze snem Jonasza, który zamyka się w obojętności i lekceważy zagrożenie, i pragnie umrzeć. Sen Jezusa to sen ufności Ojcu: „wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.” Obudzony, ukazuje „wszelką władzę w niebie i na ziemi”, jaką ma od Ojca, ale istotą wiary, której pragnie dla uczniów, nie jest moc na burzami, a łódź z Jezusem na rufie nie zastąpi jednostek SAR.

Wiara dojrzewa w osobistym doświadczeniu obecności Boga tam, gdzie po ludzku czujemy się bezradni, a stawką nie są „dodatki”, „usprawnienia” cz też „dekoracje”, lecz w grę wchodzi nasze przetrwanie. Dopiero w obliczu realności zagrożenia uczniowie odkrywają, że to, co uznawali za swą wiarę w Mistrza jest wyłącznie ludzkim przywiązaniem, podziwem i w pewnym sensie doświadczeniem wyniesienia społecznego, ale dalekie jest od pokładania w Nim ufności. I chociaż w Psalmach wielokrotnie powracają zwroty o pokładaniu ufności i nadziei w Bogu, to droga do autentyzmu wiary prowadzi przez fale śmierci, z których Bóg i tylko On wyprowadza nas swoją mocą.

Ks. Maciej Warowny, Francja

TOP