II niedziela Adwentu"A" - Syn Dawida, Król pokoju (Iz 11,1-10)

W proroctwie Izajasza o mesjańskim królu z rodu Dawida, na którym spocznie Duch Pański (Iz 11,1-10)

, można znaleźć adwentowy program odnowy życia, składający się z trzech punktów: zbliżyć się do Mesjasza, aby przyjąć Ducha Świętego; pozwolić, by On osądził nasze myśli, słowa i czyny; przyjąć pokój, który On przynosi, i ofiarować go bliźnim, zwłaszcza tym, z którymi trudno jest żyć w pokoju.

            Jesse był ojcem króla Dawida (por. 1 Sm 16,1), zatem „pień” czy też „korzeń” Jessego to dynastia Dawidowa, z której wyrastali kolejni pomazańcy Boży, zasiadający na tronie w Jerozolimie. Jednak na przełomie Starego i Nowego Testamentu to prastare drzewo wydawało się obumarłe już od dawna. Ostatni król judzki zmarł w niewoli babilońskiej sześćset lat wcześniej, a Jerozolima jęczała pod butem pogańskich tyranów. Z rodu Dawida pochodził Józef, ubogi cieśla z Nazaretu, legalny ojciec Jezusa. Od niego Jezus bierze swoje pochodzenie ‑ „według ciała z rodu Dawida” (Rz 1,3-4) ‑ choć przecież Józef był tylko Jego przybranym ojcem.

            Na Jezusie spoczął Duch Pański wówczas, gdy wszyscy ludzie byli jeszcze pogrążeni w grzechu i niezdolni nosić Bożego Ducha. Możemy otrzymać Ducha Świętego, gdy przyjmujemy z wiarą Jego Ewangelię i wezwanie do nawrócenia (Dz 2,38). Choć prawdą jest, że Duch Święty zstąpił na nas już w momencie chrztu, to jednak trzeba nam ciągle na nowo przychodzić do Jezusa i prosić Go o dar Ducha Świętego, bo skłonność do grzechu, której chrzest nie usuwa, sprawia, że tracimy Ducha. Płoszy Go nadejście nieprawości (Mdr 1,5). Dlatego św. Paweł wzywa wierzących: „Napełniajcie się Duchem” (Ef 5,18) – nie raz na całe życie, ale ciągle na nowo.

Duch Święty stopniowo przemienia tych, którzy są Mu posłuszni, upodobniając ich do Jezusa Chrystusa w sposobie myślenia (mądrość, rada, rozum), w działaniu (męstwo i umiejętność) oraz w relacji do Boga (pobożność i bojaźń Boża). Ten ostatni dar nie ma nic wspólnego z zabobonnym strachem przed Bogiem. Przeciwnie, bojaźń Boża wynika z poznania Boga i z takiej miłości do Niego, która nie pozwala obrazić Go choćby najmniejszym grzechem. Kto ma ją w sercu, ten będzie wolny od lęku przed ludźmi, przed niesprawiedliwym osądem, a nawet prześladowaniem. Najlepszym dowodem na to są święci, zwłaszcza męczennicy.

            Duch Jezusa zachęca wierzących, by całe swoje postępowanie poddali pod osąd Jezusowej Ewangelii. Jego słowa, które są Duchem i życiem (J 6,63), dają siłę, by nieustannie uśmiercać w sobie skłonność do grzechu i zmartwychwstawać do nowego życia (Kol 3,5-10).

            Poddanie swojego życia pod panowanie Jezusa będzie prędzej czy później owocować moralnym cudem polegającym na przemianie relacji międzyludzkich, w których dotąd panowała przemoc i chęć dominacji. Teściowa i synowa, które od zawsze funkcjonowały jak krowa i niedźwiedzica, zaprzyjaźnią się ze sobą. Relacje w pracy, gdzie nieraz mocniejszy niszczy słabszego, jak wilk baranka, ulegną podobnej przemianie. To nie utopia – to owoc poznania Pana i nawrócenia!

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP