Wydobywam was z grobów (Ez 37,12-14)

Wygnańcy z Judy w Babilonie poddają się desperacji: „Wyschły kości nasze, przepadła nadzieja nasza, już po nas” (Ez 37,11). Głoszenie im nadziei na zmiłowanie Boże i na przyszły powrót do Jeruzalem, wydaje się być równie skuteczne, jak głoszenie kazań wyschniętym szkieletom na pobojowisku.

Na Ezechielu spoczęła ręka Boga ‑ dotknęła go Boża moc i uzdolniła do prorokowania. Na czym ono polega? Po pierwsze prorok widzi, co się dzieje z ludźmi, do których jest posłany. Ich położenie jest przygnębiające, wręcz rozpaczliwe. Po drugie: uznaje przed Bogiem swoją bezsilność – ludzkimi siłami nie może nic zrobić. Po trzecie: poruszony wezwaniem Boga zaczyna głosić słowo pomimo owej bezsilności; jego słowo nie jest jakimś tanim pocieszeniem ani np. pouczeniem moralnym, ale budzeniem umarłych mocą Boga. Po czwarte: prorok przyzywa Ducha Bożego, dzięki któremu umarli powstają żywi. Po piąte wreszcie: kontempluje działanie słowa Bożego i poznaje na nowo, wraz z całym ludem, wierną miłość Boga, który nigdy nie porzuca swojego ludu (37,1-14).

Wizja Ezechiela nie jest religijną fantazją czy utopią, ale Bożym wezwaniem, aktualnym w każdej epoce. Można powiedzieć, że w ostatnich dziesięcioleciach wypełniła się ona na naszych oczach. Gdy Polska pogrążała się w apatii po czterdziestu latach „niewoli babilońskiej”, najpierw hitlerowskiej a potem sowieckiej, i gdy wydawało się, że żadna siła nie jest w stanie wyzwolić wschodniej Europy z „obozu socjalistycznego”, Prorok z Rzymu przeszedł przez żelazną kurtynę i ludziom w Warszawie mówił o Chrystusie, który jest otwartą księgą życia, kluczem do zrozumienia człowieka i dziejów chrześcijańskiego narodu. Rozumiał dobrze – jak pisze ks. J. Kudasiewicz ‑ że nie wystarczy prorockie słowo o Chrystusie, żeby odnowić jałową i splugawioną przez komunizm ziemię (36,17-19), lecz potrzebna jest epikleza – błaganie o Ducha Ożywiciela. Dlatego swoją homilię na placu Zwycięstwa zakończył wezwaniem: „I wołam z całej głębi tego tysiąclecia, wołam w przeddzień święta Zesłania: Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi! Amen”. Słowa te wywołały jakby falę uderzeniową, która przeszła przez umysły i sumienia całego narodu, zbudziły ludzi z odrętwienia, i doprowadziły do tego, że dziesięć lat później zaczęły pękać mury wielkiego Babilonu, który był domem niewoli dla trzeciej części ludów świata.

Jeśli dziś jesteśmy rozczarowani i zniechęceni kształtem naszej wolności, to znaczy, że potrzebujemy nowego tchnienia Ducha i dotknięcia ręki Pańskiej, która może wyciągnąć z grobów ludzi dotkniętych śmiercią wiary, nihilizmem, różnorakimi zniewoleniami, rozpaczą. I może uczynić z nich armię Boga (37,1-10). Słowem najczęściej powtarzającym się w całej perykopie (w. 1-14), jest „duch”. Święty Jan Paweł II pokazał nam, że chrześcijańskie przepowiadanie może ożywić wyschłe kości, jeśli będziemy głosić słowo Boże pełne mocy i życia, jeśli będziemy przyzywać mocy Ducha Świętego – Pana i Ożywiciela, i otwierać się na Jego działanie (por. 1 Kor 2,1-5).

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP