Znaki paschalnej wiary (Dz 3, 13-15.17-19) I czytanie -III Niedziela Wielkanocna "B"

O trzeciej po południu składano w świątyni baranka jako codzienną ofiarę całopalną. O tejże godzinie w Wielki Piątek Jezus ofiarował samego siebie za zbawienie świata.

Pewnego dnia w tej właśnie przedwieczornej porze Apostołowie Piotr i Jan wezwali imienia Jezus nad sparaliżowanym żebrakiem, który nigdy nie chodził (Dz 3,6). Cud uzdrowienia wzbudził zdumienie i zachwyt i otworzył wielu ludziom uszy na słuchanie kerygmatu o Jezusie, Słudze Pańskim, który został zabity na żądanie ludu, a którego Bóg uczynił źródłem miłosierdzia dla grzeszników (3,15-19). Gdyby zabrakło głoszenia Ewangelii i wezwania do wiary, cud pozostałby faktem tyleż niezwykłym co niezrozumiałym. Gdyby zaś zabrakło mocnego znaku potwierdzającego nauczanie Apostołów, nie zostałoby ono przyjęte i rozpłynęłoby się w świątynnym gwarze. Podobnych znaków było znacznie więcej. «Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów» (Dz 2,43).

           Nie zawsze znaki te muszą być spektakularnymi, fizycznymi cudami. Równie poruszający może być cud moralny ‑ miłość i jedność między wierzącymi, widoczna w ich codziennym życiu. Prędzej czy później wzbudzi on pytania: dlaczego tak żyjecie? skąd macie tę miłość i radość? Siła świadectwa, zawarta w stylu życiu pierwszych chrześcijan, prowadziła bardzo wielu do przyjęcia Ewangelii i do wiary w Jezusa. «Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne(…) Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia» (2,44-47; por. 5,12-14).

           Jeszcze mocniejszym znakiem jest znoszenie z pokorą i bez lęku prześladowań dla imienia Jezus. Wobec tego rodzaju świadectwa trudno pozostać obojętnym. Gdy Szczepan został postawiony przed sądem i oskarżony o bluźnierstwo, jego sędziowie «przypatrywali mu się uważnie i zobaczyli twarz jego, podobną do oblicza anioła» (6,15). W naszych czasach – jak podkreślił w Poniedziałek Wielkanocny papież Franciszek – więcej męczenników cierpi dla Jezusa niż w pierwszych wiekach Kościoła. W Wielki Czwartek w kenijskiej Garissie zamordowano stu kilkudziesięciu studentów, którzy w obliczu śmierci nie chcieli wyrzec się Jezusa.

           Mało kto wie jednak, że fali okrutnych prześladowań chrześcijan w krajach islamskich towarzyszy dziś fala nawróceń muzułmanów, którzy wybierają Jezusa i proszą o chrzest, niejednokrotnie za cenę utraty praw cywilnych, rodziny, majątku a nawet życia. Jeden z duchownych islamskich oznajmił w telewizji Al Dżazira, że liczba muzułmanów nawracających się na chrześcijaństwo sięga sześciu milionów rocznie. Informacja ta została potwierdzona przez szereg innych mediów. Krew męczenników jest zaiste nasieniem chrześcijan!

           Świadectwo naszych braci z Afryki i Bliskiego Wschodu stawia nas wobec niewygodnego pytania o to, czy i my jesteśmy dziś gotowi powiedzieć o Jezusie «znam Go», nawet gdyby miało nas to cokolwiek kosztować. I czy nasze czyny potwierdzają to, co wyznajemy ustami (por. 1 J 2,4).

  1. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP