Śmierci Bóg nie uczynił (Mdr 1,13-15; 2,23-24) - I czytanie (XIII Niedziela zwykła "B")

Myśl, słowo, czyn – nad tymi trzema sferami ludzie mądrzy powinni czuwać, aby nie zagnieździło się w nich zło. Umysł, język i ręce muszą wystrzegać się nieprawości, aby człowiek nie popadł w śmierć (Mdr 1,1-16).

           Biblijny mędrzec apeluje szczególnie do ludzi sprawujących władzę („sędziowie ziemscy” – w. 1) o to, by weszli w relację z Bogiem. Polega ona najpierw na umiłowaniu sprawiedliwości, która jest niczym innym jak zgodnością naszych myśli i czynów z wolą Bożą, zawartą w przykazaniach i głosie sumienia. Po wtóre, wierzący muszą «myśleć o Panu właściwie» ‑ kształtować w sobie Jego obraz zgodny z Pismem Świętym i w żywą tradycją ludu Bożego. Po trzecie wreszcie, autor natchniony wzywa do «szukania Pana w prostocie serca». Nie wystarczy wiedzieć o Bogu i Jego przykazaniach ‑ trzeba trwać z Nim na co dzień w przymierzu poprzez modlitwę karmioną Jego słowem i kult miły Bogu.

           Jeśli by zabrakło tego osobistego zaangażowania w życie wiarą, ludzie łatwo popadliby w grzechy pogan: «wystawianie Boga na próbę» czyli usiłowanie manipulowania Nim dla własnych celów (por. w 2), religijność bez żywej wiary (gr. „apistía”), uwikłanie w grzech przykrywane obłudnie zewnętrznymi pozorami. Święty Duch wychowujący ludzi do życia w przyjaźni z Bogiem (gr. „pneuma paideias” – w. 5) ucieknie od tych, którzy oddają się głupocie i nieprawym czynom, zostawiając ich na łup własnej niegodziwości.

           «Z obfitości serca mówią usta» (Mt 12,34), dlatego człowiek miłujący sprawiedliwość panuje nad własną mową, wystrzegając się zwłaszcza: „szemrania” czyli rozsiewania po kryjomu sądów i plotek, które prowadzą do niezgody i buntu w ludzie Bożym, jawnie złych mów i kłamstw, a zwłaszcza bluźnierstw czyli mówienia przeciw Bogu po to, by odebrać ludziom wiarę w Boga (Mdr 1,6-11). Z każdego słowa zdamy sprawę przed Bożym sądem (Mt 12,36),

            Myśl i słowo inspiruje konkretne działanie – złe lub dobre – dlatego na koniec wstępnego pouczenia autor księgi Mądrości mówi krótko: «Nie dążcie do śmierci przez swe błędne życie, nie gotujcie sobie zguby przez czyny swych rąk» (1,12). O jakiej śmierci tu mowa? Czy chodzi li tylko o dosłownie rozumianą śmierć fizyczną? Przecież pod względem końca biologicznego życia mędrzec nie różni się wiele od głupca, a sprawiedliwy – od niegodziwca. Umierają jedni i drudzy. Różnica tkwi w ich relacji z Bogiem bądź jej braku. Sprawiedliwi umierają, niekiedy wśród prześladowań i strasznych cierpień, ale ich dusze są w ręku Boga, a ich nadzieja pełna jest nieśmiertelności, bo Bóg nie zostawi pod władzą śmierci tych, co Go kochają i są mu wierni (por. 3,1-4). Bezbożni natomiast będą bez nadziei i bez pociechy w dzień sądu (3,18). Śmiercią straszniejszą od fizycznego zgonu jest istnienie w oderwaniu od Boga – źródła życia, teraz i w wieczności. Prawdziwym życiem zaś jest trwanie w przymierzu miłości z Bogiem. Przypominajmy sobie o tym, gdy słuchając Ewangelii czynimy znak krzyża na czole, ustach i sercu, i gdy składamy ręce do modlitwy.

  1. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP