Żar na ustach (Iz 6,1-8) I czytanie

W roku śmierci króla judzkiego Ozjasza (740 przed Chr.) młody Izajasz widzi w świątyni chwałę Boga. (Iz 6,1-8).

Przybytek nie może w sobie jej pomieścić i drży w posadach. Drży także człowiek czując, jak bardzo jest kruchy i grzeszny w obliczu po trzykroć Świętego.

Jego imię jest: «Pan Zastępów» (hebr. Jahwe Cebaot). Co to za zastępy? Na ziemi armią Boga jest lud, który Mu wierzy i żyje po to, by poznawać Go, kochać i Jemu służyć (Wj 12,41; 1 Sa 17,45). We wszechświecie zastępami Pana są galaktyki i gwiazdozbiory, którym poganie oddają kult jako bóstwom, choć są one jedynie manifestacją chwały jedynego Stwórcy (Iz 40,26). W niebie natomiast są to aniołowie, którzy «służą Mu dniem i nocą, a wpatrzeni w chwałę Jego oblicza nieustannie cześć Mu oddają» (IV Modlitwa euchar.).

Serafini (hebr. „serafìm”) to „duchy ogniste”, strażnicy Bożego tronu, stojący przed Panem w postawie adoracji, słuchania i gotowości na Jego rozkazy. Ich pieśń chwały wielbi Tego, który jest niewysłowiony a jednak godzien, by Go wysławiać. Chcą oni, by z ich pieśnią złączyły się głosy synów ludzkich. Gdybyśmy mieli jakąś świadomość, że w czasie liturgii stoimy przed obliczem przedwiecznego Króla, to od naszego śpiewu drżałyby odrzwia i mury naszych kościołów, a jeśli nasz śpiew bywa słaby i anemiczny, to chyba dlatego, że brak nam Bożego ognia ‑ żywego doświadczenia wiary.

Człowiek jest ze swej natury istotą wielbiącą. Jeżeli oddaje chwałę Bogu i Mu dziękuje, to otwiera się na deszcz Bożych łask, a Duch Boży inspiruje go do wielkich rzeczy i przepełnia radością. Jeśli zaś odmawia Bogu chwały, wówczas nieuchronnie zaczyna wielbić to, co względne i stworzone: pieniądze, władzę, przyjemność, albo po prostu samego siebie. I popada w niszczącą idolatrię (Mdr 13,1-10; Rz 1,21-25).

Izajasz zdaje sobie sprawę, że należy do narodu, który formalnie jest ludem Bożym, lecz w rzeczywistości jest «ludem o nieczystych wargach» (Iz 6,5), i że jedynym, co może Bogu ofiarować, jest uznanie siebie za grzesznika. Bóg przyjmuje to jako miłą ofiarę i odpowiada przez dwojaki dar: oczyszczenia i misji. Żarzący się węgiel z ołtarza dotyka ust Izajasza. Przez ten znak Bóg udziela mu siebie, przemieniając go wewnętrznie i uświęcając.

Ogień na ustach Izajasza jest równocześnie symbolem słowa Bożego, które ma on głosić. Jest ono jak pochodnia: nie pozwala pozostać obojętnym, oświeca, rozgrzewa, czasem sprawia ból, i daje poznanie Boga, który jest „ogniem pożerającym” (por. Syr 48,1; Hbr 12,29). Dziwna rzecz: płomienisty serafin bierze kleszczami żar z ołtarza i dotyka nim ust człowieka. Przecież wargi są wrażliwsze od rąk, a serafin stoi bliżej Boga niż grzeszny człowiek. A jednak człowiek, w tajemnicy swojego powołania, wydaje się być większym nawet od niebiańskich duchów.

«Idź i mów» (Iz 6,8-9), ale wiedz, że nie będą cię słuchać i się nie nawrócą; przeciwnie, ich serca staną się jeszcze twardsze. Będziesz odczuwał w pewien sposób, co czuje Bóg, który nie przestaje mówić do ludzi z miłością, a Jego słowa odbijają się od nich jak groch od ściany Dzięki temu twoje słowo nabierze wyrazistości i głębi, i mimo wszystko nie pozostanie bezowocne (Iz 55,10-11). Jesteś gotów na coś takiego?

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”