Duch łaski i przebłagania (Za 12,10-11) I czytanie

«W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu (…) na równinie Megiddo» (Za 12,11).

Co się wydarzyło na równinie Megiddo? W roku 609 przed Chr. zginął w bitwie z Egipcjanami król Jozjasz, którego panowanie było ucieleśnioną nadzieją na odnowę polityczną królestwa Judy po ustaniu dominacji asyryjskiej, a także na odrodzenie duchowe, ponieważ młody król odnowił przymierze z Bogiem (2 Krn 34,29-31), wyremontował podupadającą Świątynię oraz oczyścił miasto i kraj z pogańskich miejsc kultu (34,1-13). Śmierć mądrego i dzielnego władcy przerwała ten pomyślny okres i zapoczątkowała proces ostatecznego upadku królestwa. Jozjasz był długo opłakiwany przez swój lud (35,20-27), a żałoba narodowa dotknęła serc wielu mieszkańców Jeruzalem.

             Dlaczego autor Księgi Zachariasza, piszący prawdopodobnie na przełomie IV i III w. przed Chr., nawiązuje do tych wydarzeń? W jego czasach Judea pozostawała pod panowaniem egipskich Ptolemeuszów. Długotrwała obca dominacja i brak nadziei na odzyskanie wolności skutkowały upadkiem wiary w zbawcze działanie Boga. W kraju szerzyło się pogaństwo, nie było już słychać głosu proroków, którzy podtrzymywaliby nadzieję i wzywali do nawrócenia. Pojawiali się za to prorocy fałszywi, ulegający synkretyzmowi religijnemu, którzy «głosili kłamstwa w imię Pana» (por. Za 13,2-3). Do tego dochodził destrukcyjny wpływ „złych pasterzy”, arcykapłanów i starszych ludu, którzy troszczyli się tylko o własne interesy (11,15-17).

             Czy w tych czasach pojawił się ktoś podobny do Jozjasza, kto dążył do odnowienia przymierza z Bogiem? Nie wiadomo. Prorok niejasno rysuje postać kogoś, kto został zabity przez swoich, a ofiara jego życia zaowocowała wylaniem na mieszkańców Jeruzalem «ducha łaski i przebłagania» (12,10). Owa „łaska” (hebr. „hen”) to otwarcie serca, wewnętrzny dar, dzięki któremu człowiek przestaje się bronić przed miłosierdziem Boga; „przebłaganie” zaś (hebr. „tahanun”) to gotowość do ufnej modlitwy o darowanie win i zbawienie. Działanie tego podwójnego daru wywołało potężny płacz – znak nawrócenia i szczerej skruchy. Bez tego na nic się zdadzą wielkie cuda, najwspanialsze zwycięstwa nad wrogami oblegającymi Jeruzalem, bo serce ludzkie pozostanie nieprzemienione i uparte w czynieniu zła.

             Proroctwo Zachariasza wykonało się w pełni dopiero trzy wieki później w osobie Mesjasza, Jezusa z Nazaretu. Ewangelista Jan przytacza je wyjaśniając sens śmierci Jezusa i przebicia Jego boku na krzyżu (J 19,37). Oficjalny tekst hebrajski zwany masoreckim podaje w tym miejscu wersję jeszcze bardziej zdumiewającą niż przekład grecki: «Będą patrzeć na Mnie, którego przebili». Czy Boga można przebić włócznią? Okazuje się, że można, bo Bóg stał się człowiekiem i przyjął niesprawiedliwy wyrok, aby odpokutować grzech świata. Patrzyli na Niego, jak wisiał na krzyżu, i pokonani przez to najwyższe objawienie Miłości wyznawali wiarę i wracali skruszeni, bijąc się w piersi (Łk 23,41.47-48). Piotr Apostoł ogłosi później mieszkańcom Jeruzalem i przybyszom z całego świata, że w sercu Zbawiciela jest otwarte dla nich tryskające źródło dla obmycia grzechu i nieczystości (por. Za 13,1; J 19,34-35; Dz 2,36-41). Duch Święty pozwala otworzyć się na ten zbawczy płacz, uwalniający nas od największego grzechu: lekceważenia Bożego miłosierdzia.

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”