Marność (Koh 1,2; 2,21-23) I czytanie

„Kohelet” to kaznodzieja, który zwołuje i naucza lud Boży (hebr. „kahal”). Księga Koheleta powstała w III wieku przed Chrystusem, kiedy Jerozolima pozostawała pod rządami egipskich Ptolemeuszów.

Był to okres niełatwy dla wiernych Bogu Żydów, czas pewnej stagnacji wiary i wzmagającego się naporu kultury hellenistycznej. Autor natchniony, kryjący się pod pseudonimem Salomona, króla-mędrca, zaprasza do poważnego namysłu nad sensem życia i rzuca nam w twarz słowo „marność”, które powtarza się w jego nieobszernym tekście aż trzydzieści osiem razy i powraca jak refren, kwestionując niemal wszystko, na czym człowiek chciałby oprzeć swoje życie.

„Marność” (hebr. „chavel”) w najbardziej podstawowym znaczeniu to obłoczek pary, jaki wydobywa się z ust przy oddychaniu i szybko znika. W sensie metaforycznym słowo to oznacza nietrwałość wszystkiego, co stworzone. «Marnością jest każdy człowiek ‑ mówi Psalmista ‑ jak cień przemija, na tyle się niepokoi, gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze» (Ps 39,7.12). Marnością – czymś krótkotrwałym i ulotnym, choć przecież pięknym – jest młodość człowieka, bo zanim się obejrzy, już ma ją za sobą (Koh 11,10-12,8). Marnością obciążona jest praca człowieka, bo chociaż przejawia się w niej jego twórczy geniusz, to przecież najwspanialsze dzieła mogą zostać łatwo zmarnowane przez kogoś, kto nie będzie umiał ich docenić, albo, co gorsza, użyje ich w złym celu (2,18-23). Po mądrym Salomonie nastał jego głupi syn Roboam, który szybko doprowadził królestwo do rozbicia na dwa skłócone państwa (por. Syr 47,23; 1 Krl 12). Dziedzictwo kulturowe narodu, wypracowane w ciągu wieków, może zostać obrócone w niwecz przez jedno bombardowanie. Wielkie osiągnięcia współczesnej nauki mogą zostać użyte do popełniania zła na nieznaną w dziejach skalę.

Biblia dodaje, że „marnością” są fałszywe bóstwa (por. Jr 8,19; Pwt 32,21). Idolem staje się cokolwiek z dóbr danych przez Stwórcę do dyspozycji ludziom, gdy ci zaczynają ich pragnąć bardziej niż Boga i służyć im w taki sposób, jakby były one najwyższą wartością. Pieniądz, władza czy przyjemność, gdy staną się celem same w sobie, odrywają człowieka od relacji z Bogiem, i zamiast dawać życie, niszczą tego, kto im służy. Ich „marność” dochodzi do głosu w straszliwy sposób, doprowadzając do zmarnowania życia doczesnego i wiecznego.

Kohelet przestrzega przed pokusą budowania swojego życia i szczęścia na czymkolwiek poza Bogiem. Jego gorzki realizm w ocenie doczesnych wartości nie prowadzi go jednak do smutku ani rozpaczy. Przeciwnie, mędrzec zachęca po wielokroć, by korzystać z wielkich i małych radości życia, póki jest na to czas: spożywaj chleb i pij z radością dobre wino, ciesz się bielą czystej odzieży, zapachem perfum, miłością żony, dziełami, jakie masz wykonać i realizacją marzeń (por. Koh 2,24; 3,13; 9,7-10), ale przeżywaj to wszystko w relacji do Boga. «Pamiętaj o Stwórcy!» (12,1). Tym, co cię uchroni przed pokusą egoizmu i bałwochwalstwa rzeczy stworzonych, będzie wdzięczność Bogu za wszystko, co otrzymujesz, a także myśl o tym, że On będzie cię sądził ze wszystkiego (11,9; 12,1). Kryterium tego sądu – dopowie Jezus w Ewangelii ‑ będzie jedno pytanie: czy miłowałeś Boga całym sercem i drugiego człowieka jako twego brata? (por. Łk 10,27-28)

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”