Syn został nam dany (Iz 8,23b – 9,3) I czytanie

Zabulon i Neftali to plemiona izraelskie, których ziemie rozciągały się na północ i na zachód od jeziora Galilejskiego (Iz 8,23b-9,3).

Po podziale monarchii Dawidowej weszły one w skład Izraela czyli królestwa północnego. W roku 733 przed Chr. Tiglat-Pileser, władca Asyrii, postanowił ukarać króla izraelskiego za udział w koalicji skierowanej przeciw niemu. Terytoria Zabulona i Neftalego zostały oderwane od Izraela, a ich mieszkańcy deportowani na wschód (2 Krl 15,29). Na anektowanych terenach utworzono trzy prowincje asyryjskie: nadmorską, Zajordanie oraz Megiddo czyli Galileę, zamieszkałą w znacznej części przez pogan.

Izraelici, którzy zapomnieli o przymierzu z Bogiem, zaznali okrutnej niewoli, a jej symbolem stały się: drąg służący do dźwigania ciężarów i kij asyryjskich dozorców – narzędzie kary. Sytuacja ujarzmionych plemion wydawała się rozpaczliwa, zgasła dla nich wszelka nadzieja. Wydawało się, że Bóg o nich zapomniał.

            Do nich to zwraca się Izajasz, prorok z Jerozolimy, a więc z królestwa judzkiego, z przesłaniem nadziei, które wydaje się być czystą utopią: Bóg nie zapomniał o tych, którzy zapomnieli o Nim, i da im wyzwolenie. Dokona się ono za sprawą wyjątkowego króla z dynastii Dawidowej, który będzie miał w sobie mądrość większą niż Salomon, będzie Sługą Pańskim, pokornym i mężnym, jak Dawid, i który swoją wielkością i cnotami przewyższy Mojżesza i patriarchów (por. Iz 9,5-6).

            W konkretnym kontekście historycznym Izajaszowe proroctwo o Mesjaszu-Emmanuelu odnosiło się w pierwszym rzędzie do Ezechiasza, który miał się urodzić królowi judzkiemu Achazowi jako znak trwałości dynastii Dawidowej i wierności Boga dla chwiejących się w wierze (7,10-14). Ale Ezechiasz, choć był dobrym i sprawiedliwym władcą, nie wypełnił przecież tych wielkich obietnic. Nie wyzwolił ziem Izraela spod panowania asyryjskiego; przeciwnie, za jego panowania królestwo północne ostatecznie upadło, a i sama Jerozolima uniknęła podobnego losu tylko dzięki cudownej, Bożej interwencji (2 Krl 18,9-12; 19,35). Mesjańska obietnica sięgała dalej, zarówno w sensie czasowym jak i jakościowym, i zapowiadała jeszcze innego Mesjasza, o którym mówi Ewangelia św. Mateusza (4,12-17). On przynosi ludziom wyzwolenie na poziomie nieskończenie głębszym, niż polityczno-militarne zwycięstwo nad ciemiężycielami. Jego pojawienie się jest potężnym światłem, które jaśnieje nad współczesną „Galileą pogan” – światem, który grzęźnie w duchowych i moralnych ciemnościach, bo odwrócił się od Boga, i dlatego nie znajduje drogi wiodącej do pokoju, sprawiedliwości i szczęścia wszystkich.

            Ten potężny Wybawiciel, Bóg Mocny, Książę Pokoju pojawia się wśród nas jako pokorny i bezbronny Sługa Pański, ubogi i wolny od ambicji politycznych. Jego światłość nie oślepia, nie przeraża, nie zaćmiewa umysłu, ale przenika swoją słodyczą ludzkie serca, uwalnia je od lęku i wlewa w nie radość. Królestwo Boże przychodzi do nas w Jego osobie. Jak Go przyjmę? Czy poddam się Jego władzy?

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP