Posłuszni Duchowi (Dz 10, 25-26.34-35.44-48) I czytanie

Aby ewangelizacja była skuteczna, potrzebne jest nawrócenie ‑ zmiana mentalności (gr. „metanoia”).

Dotyczy to nie tylko osoby ewangelizowanej, ale przede wszystkim ewangelizatora, którego Jezus posyła z Dobrą Nowiną. Św. Łukasz podkreśla to zarówno w opowiadaniu o nawróceniu faryzeusza Szawła pod Damaszkiem (Dz 9,1-19), jak i w historii nawrócenia poganina Korneliusza w Cezarei Nadmorskiej (Dz 10,1-48).

Jezus ukazał się Ananiaszowi i posłał go do Szawła z Tarsu, który właśnie przybył do Damaszku. Kazał ogłosić mu Ewangelię i ochrzcić, a przecież Szawła otaczała ponura sława prześladowcy Kościoła. Nic dziwnego, że Ananiasz, pobożny chrześcijanin, miał poważne obiekcje wobec tego zadania. Musiał przezwyciężyć w sobie lęk i uprzedzenia, aby pójść i powiedzieć do niego: «Szawle, bracie…» (9,17). Dzięki posłuszeństwu wiary mógł uczestniczyć w zdumiewających nowych narodzinach Pawła – przyszłego Apostoła Narodów.

Podobnie Piotr musiał przekroczyć ograniczenia wynikające z tradycji religijnej, w której się wychował, aby pójść z Ewangelią do domu poganina i – co gorsza – zasiąść przy jego stole (11,3). Jakby tego było mało, ów poganin był oficerem w znienawidzonej przez ogół Żydów armii rzymskiej. Piotr okazał się posłusznym Bogu wbrew własnym, ugruntowanym przekonaniom, i dlatego mógł kontemplować cud wiary wśród pogan oraz manifestację Ducha Świętego, który zstąpił na nich, choć nie byli nawet ochrzczeni. Wystarczyło, że przyjęli słowo o Jezusie (10,44).

Podobny motyw pojawia się też w historii Filipa, który najpierw głosił, ze wspaniałym skutkiem, Ewangelię „nieczystym” i bardzo nielubianym przez Żydów Samarytanom, a następnie anioł Pański posłał go na pustynną drogę z Jerozolimy do Gazy. Po ludzku sądząc, było to przedsięwzięcie bezsensowne, bo kogóż mógł spotkać na tej drodze w porze południowego upału? A jednak dzięki jego odważnej wierze nawrócił się pierwszy Afrykanin, ważny urzędnik królowej etiopskiej (8,5-8.26-40).

Bóg jest Bogiem niespodzianek, wnosi w nasze życie zaskakującą nowość, która może niekiedy rodzić w nas lęk i opór. Co jest potrzebne, aby być dobrym narzędziem w rękach Pana Jezusa?

Po pierwsze, trzeba mieć z Nim osobistą relację. Po drugie, trzeba być pełnym Ducha Świętego, tak jak Piotr (4,8) czy Filip (6,3-5). Po trzecie ‑ aby rozpoznać, że to Bóg do mnie przemawia, a nie moja własna fantazja, trzeba się modlić. «Bez modlitwy nie ma miejsca dla Ducha Świętego» (papież Franciszek). Autentyczna modlitwa prowadzi nieraz do tego, że musimy porzucić swoje „święte racje” i przyzwyczajenia, aby pójść pod prąd, za wezwaniem Ducha Bożego. Po czwarte, trzeba być gotowym do ryzyka, do wychodzenia poza to, co dotąd robiliśmy „tak jak zawsze”. Po piąte wreszcie, trzeba być gotowym głosić: nie siebie samych, ale Chrystusa Jezusa jako Pana (2 Kor 4,5).

Wtedy z pewnością nie zabraknie nam okazji do kontemplowania cudownego działania Pana, który obiecał, że głoszenie Ewangelii będzie potwierdzał znakami (Mk 16,20).

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP