Moje złoto i kadzidło (Iz 60,1-6) Objawienie Pańskie

Kontynuując dzieło Izajasza, autor ostatniej części tej prorockiej księgi, zwraca się do Jerozolimy, jak do osoby szczególnie bliskiej, kochanej, ale przede wszystkim wybranej przez Boga na swoją oblubienicę.

Po czasie kar spowodowanym jej niewiernością Bogu, nadchodzi czas powstania z upokorzenia, podniesienia się z kolan, ponownego przywdziania królewskich szat chwały samego Boga. Kontekst tego prorockiego zachwytu nad nową kartą dziejów świętego Miasta jest jednak skomplikowany. Większość Izraelitów jest uprowadzona do Babilonu. Wygnańcy z Izraela są tam od prawie dwóch wieków, u Judejczyków już trzecie pokolenie żyje na wygnaniu. Ponad pół wieku wcześniej Jeremiasz nakazywał: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela, do wszystkich uprowadzonych na wygnanie, których pozwoliłem uprowadzić z Jerozolimy do Babilonu: Budujcie domy i mieszkajcie w nich; zakładajcie ogrody i spożywajcie ich owoce! Bierzcie sobie żony i rodźcie synów i córki! Wybierajcie żony dla waszych synów i dawajcie mężów córkom waszym, by rodziły synów i córki; pomnażajcie się tam, a niech was nie ubywa! Starajcie się o pomyślność kraju, do którego was zesłałem na wygnanie. Módlcie się do Pana za niego, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność.

Król Cyrus wprawdzie wydał dekret umożliwiający powrót z wygnania, przewidział nawet środki materialne na odbudowę świątyni, ale jak pozostawić to wszystko, czego Izraelici dorobili się na wygnaniu? Domy, rodziny, interesy, oszczędności. Nie wszystko da się spieniężyć i zabrać ze sobą. A delikatna tkanka znajomości i zaufania tak ważna dla kupiecko-rzemieślniczych interesów? Tego nie da się ot tak zostawić, ponieważ w nowym miejscu wszystko trzeba zacząć od zera. Kolejny raz. Dla najbardziej gorliwych religijnie jest to czas zwycięstwa, powrót do kraju przodków, który jest im dany przez Najwyższego, dla innych, którzy nie mają nic do stracenia, to okazja na nowy początek. Ale ci najbardziej przedsiębiorczy, najskuteczniejsi w działaniu wcale nie są zachwyceni wizją powrotu. Jak ich przekonać? Jak przywołać w nich wiarę i niezbędną nostalgię za świątynią i jej chwałą?

„Powstająca z upokorzeń Jerozolima jest światłem dla całej ludzkości. To w tym jedynym i niepowtarzalnym miejscu Bóg sobie upodobał, ono jest centrum świata. Zaufaj Bogu, doświadcz Jego mocy, pozwól się nieść na rękach, przyjmij bogactwa niezbędne na drogę powrotną, pozwól obdarzyć się skarbami, które posłużą odbudowie dawnej świetności tego Miasta.” Tak prorok stara się przekonywać wygnańców w Babilonie. Ale prawdziwym światłem Jerozolima zabłyśnie dopiero w Chrystusie. To stara się ukazać Mateusz w swej Ewangelii wpisując pokłon Trzech Królów w Izajaszowe proroctwa. Jest jednak pewna istotna zmiana, którą Ewangelista podkreśla. To nie elity, nie bogaci i wpływowi przyjmą Mesjasza, Światłość świata, ale ubodzy, utrudzeni, prości, poranieni cierpieniami i przeciwnościami życia. To oni pierwsi otworzą się na światło i chwałę Nowej Jerozolimy.

Złoto i kadzidło, bezpieczeństwo, dominacja, duma oraz adoracja i uwielbienie są darami dla Boga, są znakiem wdzięczności i wyrazem czci. Dla mnie zaś wszystko to, co jest dzisiejszym „złotem” ma mi służyć za zabezpieczenie, jest środkiem do spełniania marzeń oraz do poczucia niezależności i wolności. Dlatego tak bardzo cierpię, kiedy ktoś chce „mojego złota” podnosząc ceny i podatki. Ja nie dowierzam, że jedynym Panem mojego życia jest Bóg, że w Jego ręku jest moje bezpieczne szczęście i życie. Kadzidła także najchętniej używam dla podkreślenia moich zasług, ofiar, wysiłków. Żyję w świecie, który ze złota i kadzidła, które przynależą Bożemu panowaniu, czyni nieustannie narzędzia własnej wielkości, chcą siebie ubóstwić, jak władca Tyru za proroka Ezechiela: serce twoje stało się wyniosłe, powiedziałeś: Ja jestem Bogiem, ja zasiadam na Boskiej stolicy, w sercu mórz - a przecież ty jesteś tylko człowiekiem, a nie Bogiem, i rozum chciałeś mieć równy rozumowi Bożemu. Dla Ewangelisty Jana momentem największej chwały Boga, najwznioślejszej adoracji, jest śmierć Chrystusa na krzyżu. A dla mnie? Jak ja wielbię i adoruję Boga na krzyżach mojego życia?

ks. Maciej Warowny

TOP