VI niedziela zwykła „B” (Kpł 13,1-2.45-46) - Nieczysty, nieczysty

echoslowa_st           W dzisiejszym czytaniu kilka razy mówi się o chorobie zwanej trądem. W ścisłym tego sensie tego słowa za czasów Starego Testamentu była to choroba nieuleczalna i zaraźliwa choroba skóry. Według Prawa nadanego przez Mojżesza wobec chorych na trąd stosowano bardzo surowe przepisy.

 Czytamy dzisiaj: Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem. Surowość tych przepisów może dzisiaj wydawać się gorsząca. Ale w czasach Starego Testamentu trzeba było w taki sposób chronić członków ludu Izraela przed złem nieuleczalnej wtedy choroby, aby się nie rozprzestrzeniała.

 

Dzisiaj trąd uważa się za uleczalny; choć jedynie częściowo. Chory musi w porę rozpocząć leczenie, zanim jego ciało zostanie ciężko uszkodzone przez chorobę. Problem ten dotyczy jednak niektórych krajów azjatyckich i afrykańskich.

            Według Prawa Starego Testamentu trąd był nieczystością, która przenosi się na otoczenie. Dlatego właśnie trędowaci byli wykluczani ze społeczności zdrowych. Trąd jest „plagą" w pełnym tego słowa znaczeniu i pewne teksty Starego Testamentu mówią, że Bóg zsyła tę plagę na grzeszników. Zostali nią ukarani Egipcjanie (Wj 9,9 nn). Została nią ukarana Miriam, siostra Mojżesza: lecz oto Miriam stała się nagle biała jak śnieg od trądu. Gdy Aaron do niej się zwrócił, spostrzegł, że była trędowata (Lb 12,11). Także Izrael był tą plagą zagrażany:  Pan dotknie cię wrzodem egipskim, hemoroidami, świerzbem i parchami, których nie zdołasz wyleczyć.  Pan cię dotknie złośliwymi wrzodami na kolanach i nogach, nie zdołasz ich uleczyć; rozciągną się od stopy aż do wierzchu głowy (Pwt 28,27.35). Można więc powiedzieć, że trąd kojarzy się także ze sprawą grzechu.

W Polsce ta choroba nie występuje. Dlatego jesteśmy zaproszeni, aby dzisiejsze czytanie odczytywać w sposób duchowy i rozumieć w odniesieniu do moralności do prawdy o rzeczywistości ludzkiego grzechu. Z katechizmu znamy jurydyczną wizję grzechu rozumianego jako świadome i dobrowolne przekroczenie prawa, czyli przykazań Bożych lub kościelnych. Wizja ta jednak nie ukazuje najgłębszej istoty grzechu, jego wewnętrznej złości, tego największego nieszczęścia, jakim grzech w rzeczywistości jest. W tym jedynie jurydycznym ujęciu grzech wydaje się grzechem tylko dlatego, że Bóg z jakichś nie zawsze zrozumiałych powodów go zakazał. Tymczasem Biblia łączy pojęcie grzechu z pojęciem nieszczęścia, z pojęciem przekleństwa i śmierci (por. np. Pwt 27,11-26; 30,15-20; Rdz 3).

            Dzisiejsze czytanie pozwala łączyć pojęcie grzechu z trądem, czyli z nieuleczalną chorobą, która wyłącza członków ludu ze społeczności ludu Bożego. W niektórych wypadkach słowa: Trędowaty będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: Nieczysty, nieczysty! przy niektórych grzechach można zobaczyć w oznakach fizycznych widocznych na ciele człowieka. Takie oznaki widać na przykład u ludzi niszczonych przez grzech pijaństwa, narkomanii i grzechów seksualnych (choroby weneryczne AIDS i temu podobne).  

Biblia mówi, że Bóg nie jest winien tego, że z powodu naszych grzechów każdy z nas jest jakby nieużytecznym drzewem, które nadaje się na spalenie, bo Wszyscy razem zbłądzili, stali się nikczemni; takiego, co dobrze czyni, nie ma ani jednego (por. Ps 14/13/,3). Stan ten bowiem jest wynikiem tego, że odrzuciliśmy naszą zależność od Boga i wynikiem tego, że wprowadziliśmy w czyn nasze pragnienie, by być samowystarczalnymi. Przez to rana zadana naszej człowieczej naturze jest bardzo głęboka i jak trąd nieuleczalna.

Dlatego nie da się jej uleczyć żadnym ludzkim wysiłkiem. Patrząc na tę ranę człowiek może za Jeremiaszem pytać: Czy Etiopczyk może zmienić swoją skórę, a lampart swoje pręgi? Tak samo, czy możecie czynić dobrze, wy, którzyście się nauczyli postępować przewrotnie? (por. Jr 13,23). Zaradzić skutecznie tej sytuacji człowiek nie może ani przy pomocy dobrej woli, mocnych postanowień, silnego charakteru czy pracy nad sobą. Jako chrześcijanie wiemy, że tutaj może pomóc jedynie Chrystus

 Ks. Zbigniew Czerwiński, Lublin

TOP