Rozwijanie łaski chrztu (Mt 3, 13-17) - 8.01.2017

chrzest dziecko1Krótki był w tym roku okres świąt Bożego Narodzenia. Za nami już piękny obrzęd łamania się opłatkiem, weszliśmy w Nowy Rok 2017, przeżyliśmy Uroczystość Trzech Króli.

                  Dziś Kościół ukazuje nam Chrystusa już dorosłego, który przychodzi nad rzekę Jordan, aby przyjąć chrzest od Jana. Jan jest dziwi się temu, bo jest świadomy, że Chrystus nie potrzebuje nawrócenia i pokuty. My, po   dwóch tysiącach lat, jesteśmy świadomi, że przyszedł On, aby jako człowiek stać się solidarny z nami grzesznikami, wziąć na siebie grzechy wszystkich ludzi, zanurzyć je najpierw w wodzie, a potem w swojej Krwi, aby zostały zgładzone. Zapowiedź tego uwidacznia się podczas chrztu, który Chrystus otrzymuje z rąk Jana. Słyszeliśmy, że wtedy: „otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego nad Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3,17). Słowa te rzucają światło na misję Jezusa. O tym mówiło dziś drugie czytanie: „Bóg Go namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10,38). Jezus, jako człowiek, w momencie chrztu w Jordanie uświadomił sobie bliskość i miłość Ojca i Ducha Świętego. Dzięki temu ruszył w drogę, aby uświadomić tę miłość wszystkim ludziom, aby odczuli i zrozumieli, że Bóg chce o każdym z nas powiedzieć to, co nad Jordanem powiedział o Jezusie: „To jest mój Syn umiłowany, to jest moja umiłowana córka”.

Chrzest Chrystusa jest obrazem naszego chrztu. Przyjęliśmy go jako pierwszy z siedmiu sakramentów. Na chrzcie św. otrzymaliśmy Boże życie. To właśnie wtedy do każdego z nas Bóg powiedział: „Tyś jest mój syn umiłowany, ja ciebie dziś zrodziłem”.

Gdy ktoś przyjmuje chrzest jako człowiek dorosły, to ten moment oznacza, że wybrał Chrystusa i chce z Nim kroczyć przez całe życie i ten wybór powinien być widoczny w sposobie jego życia.

Większość z nas jednak została ochrzczona, gdy byliśmy niemowlętami, nie pamiętamy tego momentu i nie byliśmy wtedy zdolni do takiej decyzji. Uczynili to za nas nasi rodzice i chrzestni. Można zatem powiedzieć, że chrzest nie tylko jest nam podarowany, ale także jest nam zadany. Jesteśmy zaproszeni, aby rozwijać łaskę naszego chrztu. Dzisiejsza uroczystość pyta nas czy jesteśmy tego świadomi i czy o to się staramy?   Pisarz Julien Greek, przyglądał się postepowaniu wielu katolików i  napisał: „widziałem często, że w naszym współczesnym życiu jest wiele rzeczy niechrześcijańskich… Ludzie dzisiejszych czasów przykroili Ewangelię do swoich upodobań. Nasze życie i postępowanie… jest takie, jakbyśmy w ogóle nie byli ochrzczeni”. Trzeba byśmy byli świadomi, że chrzest, to nie tylko obrzęd. On jest zobowiązaniem do życia takiego, aby było to widać. Już św. Paweł brał pod uwagę taką możliwość, że mimo zewnętrznego rytu chrztu, w głębi istoty człowieka mogło się nic znaczącego nie wydarzyć. Mówi bowiem do Rzymian: „nie żyjecie według ciała ale według Ducha, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was” (Rz 8,9).  Św. Paweł zakłada więc smutną możliwość, że ten Duch Boży może nie mieszkać w ochrzczonym, ale wtedy mówi twardo: „kto nie ma Ducha Chrystusowego ten do Niego nie należy”.

                  Jeden z Księży Biskupów powiedział, że dzisiaj jest wielu ludzi, którzy są jakby „chrzcielnymi niewypałami”. Są ochrzczeni, ale ich chrzest jeszcze nie „wybuchnął”. Ich chrześcijaństwo w konkretach nie jest konsekwentne. Uważają się za chrześcijan, ale w praktyce, w mniejszym lub większym stopniu, postępują jak poganie. Część z nich nie ma prawie żadnego kontaktu z Kościołem i praktykami religijnymi. Inni zaś, choć chodzą do kościoła i przyjmują sakramenty, nie praktykują chrześcijaństwa w codziennym życiu. W ich postępowaniu nie widać tego, że są wierzący. Ich chrzest pozostał jakby ziarnem, które nie zakiełkowało, nie zakwitło, nie wydaje owoców w postaci autentycznie chrześcijańskich postaw, opisanych w Kazaniu na Górze, które można nazwać „fotografią” chrześcijanina dojrzałego w wierze. Trzeba więc skorzystać z obecnych w duszpasterstwie parafialnym działań prowadzących do tego, by niekonsekwentni chrześcijanie dojrzewali w wierze, by łaska ich chrztu osiągnęła pełny rozkwit, by „niewypał chrzcielny” wreszcie zdetonował.

                  Z doświadczenia Kościoła możemy się dowiedzieć, że czynnikami, które powodują rozwijanie łaski chrztu są: słuchanie Słowa Bożego, zwartego w Piśmie świętym, żywe i pełne uczestnictwo we Mszy św. i innych aktach liturgicznych oraz doświadczanie życia w małej kościelnej wspólnocie. To są jakby trzy strumienie powodujące wzrost „ziarenka’ wiary, które otrzymaliśmy na chrzcie świętym. Prawie w każdej parafii są jakieś rzeczywistości, które umożliwiają rozwój łaski chrztu świętego. Mogą być nimi na przykład Ruch Światło- Życie, Neokatechumenat, Legion Maryi, Odnowa w Duchu Świętym i wiele innych. Dzisiejsza niedziela ukazująca chrzest Chrystusa jest okazją, aby każdy z nas zapytał siebie czy korzysta z zawartych tam możliwości rozwoju łaski chrztu świętego. Jeżeli tak jeszcze nie jest, byłoby dobrze to uczynić, by wyjść dzisiaj z kościoła z takim postanowieniem. 

Ks. Zbigniew Czerwiński

TOP