Miłość zrodzona z przykazań (J 14, 15-21)

zeslanie2We współczesnej kulturze miłość jest usprawiedliwieniem dla przekraczania wszelkich granic.

W symboliczny sposób zaczęło się to poprzez przekraczanie granic klasowych (mezalians), później religijnych i kulturowych.

W kulturze Zachodu miłość stała się należnym człowiekowi prawem, które można realizować łamiąc nie tylko konwenanse kulturowe, socjalne czy religijne, ale fundamentalne reguły tworzące strukturę społeczną. Nie tylko można przekraczać zasady przekazane przez tradycję, ale wręcz należy w imię miłości uwalniać się ze wszelkich okowów dobrowolnie podjętych zobowiązań. Tak więc miłością usprawiedliwia się porzucanie współmałżonków, wyrzekanie się własnych dzieci, niedotrzymywanie słowa, gorszenie innych. Tak karykaturalna miłości jest tematem pierwszych stron gazet. Takiej miłości pragną masy, bowiem można nią usprawiedliwiać swój egoizm, a niedojrzałość emocjonalna i kaprys stają się wyznacznikiem „słusznych” decyzji.

Początek i zakończenie dzisiejszej Ewangelii ukazują ten wymiar miłości, któremu konsekwentnie zaprzecza współczesna kultura. Człowiek wychowany egocentrycznie i zaprogramowany na doświadczanie zmysłowo-emocjonalnych przyjemności konsekwentnie przeciwstawia się na poziomie teoretycznym i praktycznym ścisłemu związkowi miłości i przykazań. Ale słowa Jezusa nie pozostawiają wątpliwości Miłość prowadzi do przestrzegania Jego przykazań. W swoim Pierwszym Liście Jan dopisze, że przykazania Jego nie są ciężkie, a w kontekście wszystkich jego pism rozumiemy, że pisząc o przykazaniach, ma on na myśli najważniejsze przykazanie miłości braterskiej na wzór miłości Ojca i Syna.

Miłość, której pragnie dla nas Jezus nie jest emocjonalną ekstazą czy też narcystycznym poszukiwaniem samospełnienia. Jej momentem kulminacyjnym jest Krzyż, który jest darem z własnej mądrości i roztropności, racjonalnym ofiarowaniem Bogu wszystkich swoich emocji oraz oddaniem Mu wszystkich swoich ludzkich sił. W relacjach braterskich obrazem tej miłości jest gest umycia nóg uczniom. „Kto mnie miłuje zachowuje moje przykazania.” Tak więc każdy czyn nie-miłości wobec bliźniego, każdy konflikt niezakończony przebaczeniem, każda złość, gniew czy jakakolwiek nieuczciwość, kłamstwo czy obmowa są aktami odrzucenia samego Boga. Na nic się zda nabożne recytowanie modlitw, w których szukamy wytłumaczenia dla naszych niesprawiedliwości. Ani prawda, ani sprawiedliwość, ani równość nie usprawiedliwiają w oczach Boga naszej przemocy, bowiem ona jest niezaprzeczalnym dowodem, że Go nie kochamy.

Dla Jezusa relacją pierwszoplanową jest miłość do Niego. Bez niej nie jesteśmy w stanie otrzymać Ducha Świętego, jesteśmy sierotami z całym bagażem emocjonalno-społecznego upośledzenia, które jest zawarte w tym określeniu. Bez znajomości własnej tożsamości, bez zdolności tworzenia relacji, w nieustannym poczuciu zagrożenia, bez afirmacji samego siebie. Niekochani, nikomu niepotrzebni, nie potrafimy żyć, jak tylko dla zaspokojenia egoistycznych potrzeb. Często dający się wykorzystywać, aby otrzymać odrobinę poczucia miłości. To dlatego potrzebujemy daru od Ojca. Jest nim Duch Prawdy, Paraklet, Pocieszyciel, Obrońca. On się wstawia za nami, ukazując nam samym, jaka jest nasza wartość w oczach Boga. To On wyprowadza nas z sieroctwa, które wcale nie jest iluzorycznym defektem na poziomie duchowości, lecz fundamentalną niezdolnością do kochania Boga, siebie i bliźniego.

Miłość do Jezusa objawia się zachowywaniem przykazań. Dokonuje się to nie „dla Boga”, jakoby mogło to być owocem naszych wysiłków, ale „w Bogu”. Bowiem Jezus pozostając w jedności z Ojcem pragnie być „w nas”. Jest to najgłębsza komunia z Bogiem dostępna człowiekowi w czasie ziemskiej pielgrzymki. Bóg zamieszkując w nas działa, prowadzi, uzdalnia. Eucharystia jest drogą nieustannego zanurzania się w tę komunię. Jezus nas poucza i objawia miłość Ojca obecną w historii naszego życia, karmi nas i staje się najbardziej intymnym gościem naszej duszy i ciała. To on jest Miłością, która ogrania wszystkie władze naszej osoby i wyprowadza nas z wszechobecnego egocentryzmu, abyśmy kochali pełnią naszej egzystencji.

Ks. Maciej Warowny, Francja

TOP