Sposobność do składania świadectwa (Łk 21, 5-19)

slowonadzis jp2 krzyz

Gdy słuchamy słów dzisiejszej Ewangelii, może nas ogarnąć przekonanie, że zaczęły się już sprawdzać, zapowiadane przez Chrystusa i budzące lęk, znaki końca świata. Wskazuje się więc  na cechy współczesnego zachodniego stylu życia, które nie wróżą dłuższej przyszłości. Wskazuje się też, że ociepla się klimat, że stale się wzmaga działalność terrorystów zdobywających coraz więcej broni, że stale maleje powierzchnia lasów, a wymykają się spod kontroli manipulacje  genetyczne i wynalazki techniczne. Jezus mówi też: Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie, a przyznający się do Niego  będą okrutnie prześladowani, wsadzani do więzień, a niektórych o śmierć przyprawią. 

            Wizja ta wydaje się pesymistyczna. Taki pogląd zdaje się potwierdzać spełnienie się tego, co mówił Chrystus o przyszłości jerozolimskiej świątyni: Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień  na kamieniu. Nie wydaje się to słuszne, bo Chrystus mówi: Nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec. Słowa Chrystusa nie tyle świadczą o Jego pesymizmie co realizmie.

            Nie warto więc pytać jak uczniowie Jezusa: Nauczycielu, kiedy to  nastąpi? Cała bowiem historia po Chrystusie mówi, prawie zawsze, że  również i w naszych czasach, były i są jakieś, mniejsze lub większe wojny, przewroty polityczne, powodzie i trzęsienia ziemi. Trzeba nam wiedzieć, że obraz, którym posługuje się Jezus nie oznacza katastrofy. Jezus nie chce powodować w ludziach wierzących lęku ani paniki. Nikt z  nas nie zna i nie będzie znał odpowiedzi na pytanie kiedy nastąpi to, o czym mówi Chrystus. Jego słowa nie mają przedstawiać końca świata i nie są horoskopem wydarzeń w czasach ostatecznych.

            Jezus  nie daje odpowiedzi na pytanie kiedy to nastąpi? Zadaniem wierzących bowiem nie jest  dociekanie daty kresu czasów, ale trwanie w ścisłej łączności z Chrystusem obecnym wśród nas i dawanie świadectwa wiary. Mamy być świadkami tej nadziei, która w nas jest (por. 1 P 3,15). Do tego nie jest konieczne studiowanie teologii, ale osobiste  doświadczenie naszego związku z Chrystusem.

W dużej mierze Jezusowi chodziło o to, by ukierunkować nas na czas przyszły historii, a także byśmy zastanowili się, jak należy przeżywać jej czas teraźniejszy

            Zauważmy, że te  wszystkie obrazy, o których mówił  Jezus, nie są już samą zapowiedzią, czy tylko przestrogą. One należą do teraźniejszości. A dzisiaj, dzięki środkom społecznego przekazu. dysponujemy bogatą informacją i wiedzą o wojnach i katastrofach.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus przepowiada bardzo bolesne dla Żydów wydarzenie zburzenia świątyni jerozolimskiej. Świątynia ta była dla dumą ich potęgi, radością ich oczu, tęsknotą serc (por. Ez 24,21). Dla nas dzisiaj słowa te dotyczą przede wszystkim innej świątyni którą jesteśmy my sami. Św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian  pisze: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie. Tą żywą świątynią jest każdy z  nas jako chrześcijanin. Jest ona najważniejsza i niezniszczalna, wskazująca, że życie na ziemi nie jest  celem naszego istnienia, lecz tylko etapem, gdyż jesteśmy przeznaczeni do życia wiecznego. Jezus mówi, że w  teraźniejszości słysząc o wojnach i przewrotach nie powinniśmy się trwożyć, a gdy przyjdą jakieś prześladowania możemy liczyć na pomoc Ducha Świętego, który da nam wymowę i mądrość, której żaden z prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić. Chrystus jak obiecał jest i będzie z nami. Zaś te trudne momenty będą okazjami do składania świadectwa.

Realizacja tego będzie możliwa gdy będziemy trzymać się mocno naszego Zbawiciela.

         I chociaż szczęśliwie, oglądamy przelew krwi głównie w telewizji, to również nasze codzienne życie nie jest wcale łatwą egzystencją. Wprawdzie dziś raczej nie strzelamy do siebie, ale to nie znaczy, że każdy czuje się bezpieczny i szanowany, albo że potrafi szanować innych. Przeciwnie, wielu jest takich, którzy czują się oszukani, odstawieni na bok i nikomu nie potrzebni. Niestety również w naszej wolnej Ojczyźnie, człowiek chyba zbyt często słyszy, że są inni na jego miejsce. Boi się nieuleczalnej choroby, utraty pracy, i innych trudności. Nie jednego człowieka zwiodła pogoń za sensacją, za władzą, za majątkiem, za łatwizną życia. Dlatego Chrystus przypomina swoim uczniom: Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono… Dzisiaj chciejmy zwrócić uwagę nie na termin końca świata, ale na biblijne wskazania, które mogą nam pomóc znaleźć ten sposób realizowania świadectwa, o którym mówił Chrystus. 

          Najpierw chodzi o drogę wiary, która wymaga świadectwa. Ma ono być odważne i pogodne. Ma to być świadectwo wiary przeciwnej, widocznej dookoła nienawiści, wbrew samotności i izolacji, bo chrześcijanin wie, że nigdy nie jest sam, gdyż jest związany z Chrystusem.

            Dalej chodzi o drogę nadziei, która przejawia się przez wytrwałość, o jakiej mówi Chrystus: Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.  Ma to być wytrwałość w szukaniu prawdy, wytrwałość w dochowywaniu wierności swoim poglądom, wartościom, zasadom moralnym.

     W końcu chodzi o drogę miłości, która wyraża się przez   codzienne działanie dla dobra bliźnich. Jak słyszeliśmy dzisiaj w drugim czytaniu, gdzie święty Paweł mówi o pracy, którą jest wszelki wysiłek by służyć innym pomocą i wyrażać wzajemny szacunek i miłość, szczerze angażując się dla doba ludzi, których Bóg postawił na drodze naszego życia.

        Nie wiemy kiedy nadejdzie koniec czasów, dlatego weźmy sobie do serca przesłanie tekstów biblijnych, które słyszeliśmy i szczerze wyznajmy wiarę w Chrystusa, który przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

Ks. Zbigniew Czerwiński, Lublin

 

 

TOP