Odpocznijcie (Mk 6,30-34)

Scena z uczniami odpływającymi na miejsce pustynne, aby nieco odpocząć (Mk 6,30-34), następuje tuż po opisie tragicznej uczty u Heroda, w czasie której został ścięty Jan Chrzciciel (6,17-29), a zarazem stanowi wprowadzenie do „uczty Jezusa” po rozmnożeniu chleba na pustyni (6,35-44).

         Prawdę mówiąc, tekst nie mówi o „rozmnożeniu”, ale o „podzieleniu” między wszystkich tego, co uczniowie mieli ze sobą (w. 41). Człowiek spontanicznie dąży do „mnożenia” tego, co posiada, i unika „ujmowania” sobie czegokolwiek. Przez to ludzie „dzielą się” na bogatych i biednych, a braterstwo między nimi staje się niemożliwe.

         Jezus uczy swoich uczniów innego sposobu życia, opartego nie tyle na kupowaniu za pieniądze (por. w. 36-37), co na dawaniu tego, co się otrzymało z ręki Boga. Uczniowie spontanicznie myślą, że nie mają co dać głodnym ludziom, jednak Jezus pomaga im zobaczyć, że jest inaczej (w. 38). Pięć chlebów, które mieli schowane dla siebie, Jezus bierze w swoje ręce, wypowiada nad nimi dziękczynienie Bogu Ojcu, i daje uczniom, aby je rozdzielali. „Jedli wszyscy do sytości” i jeszcze pozostało dwanaście koszów ułomków, po jednym dla każdego z Dwunastu, aby mogli stale ponawiać czyn Jezusa na Jego pamiątkę. Pomnożone zostało braterstwo i solidarność między ludźmi, a pustynia zakwitła i stała się zielonym pastwiskiem (por. w. 39). Głodny tłum ludzi przekształcił się w małe, braterskie wspólnoty – „po stu i po pięćdziesięciu” (w. 40) ‑ w których każdy może odpocząć i karmić się do syta słowem Jezusa i Jego chlebem (w. 34.42).

         Czytając uważnie opis uczty w pałacu Heroda, zauważamy, że pomimo wielkiego przepychu na tej uczcie niczego się nie je. Heroda, Herodiadę i ich gości zżera głód władzy, lęk przed jej utratą i pragnienie zaspokojenia najróżniejszych pożądań. Ostatecznie jest to przyprawiająca o torsje uczta śmierci, która nie może nasycić ludzkiego serca, spragnionego miłości. Jako „główne danie” zostaje podana na talerzu głowa Proroka, którego należało uciszyć, ponieważ głosił im słowo nawrócenia. Jedni pożerają drugich i sami umierają, ponieważ rozmijają się z zamiarem, jaki ma dla nich Bóg.

         Od tej „uczty świata” Jezus odrywa swoich uczniów i zaprasza do łodzi – symbolu Kościoła – aby przeprowadzić ich na drugi brzeg, do Ziemi Obiecanej, w której żyje się przykazaniem miłości (w. 32). Zebrani wokół niego nieustannie rozmawiają z Nim i konfrontują to, co mówią i czynią, z tym, co On mówi i czyni, by stawać się Jego prawdziwymi uczniami (w. 30). Gdy zaczyna brakować tej konfrontacji, uczniowie zaczynają zajmować się sobą i rywalizować, zapominając, po co są Kościołem (por. 8,14-21).

         Z dialogu z Jezusem rodzi się pragnienie, by z życia w głupocie i śmierci wyjść na pustynię i znaleźć odpocznienie, i życie obfite, które Jezus proponuje. Uczniowie nie muszą udzielać tłumom skomplikowanych nauk o tym, jak mają żyć. Wystarczy, że po prostu pójdą za Jezusem, a tłumy – widząc to – podążą za nimi, a nawet ich uprzedzą (w. 33).

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP