"Charyzmaty"- Charyzmaty języków i tłumaczenia...

„Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą…”
(Mk 16, 17)

                Biblia wspomina o glossolalii, czyli darze języków ok. 30 razy. Z darem tym w Piśmie świętym spotykamy się najpierw w Ewangelii wg św. Marka (16, 17), gdzie autor zanotował następującą obietnicę Chrystusa: „Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą…”. Choć zapowiedź ta spełnia się potem w dziejach Kościoła, to jednak nie wiemy, czy sam Chrystus posługiwał się tym darem, czy też nie.

              Pierwszy dowód wypełnienia się zapowiedzi Pana odnajdujemy w księdze Dziejów Apostolskich (2, 4-11; 10, 46; 19, 6). Św. Łukasz przekazuje informacje dotyczące objawienia się Ducha Świętego podczas Pięćdziesiątnicy, które przejawiło się także poprzez mówienie językami. Ewangelista tak relacjonuje to wydarzenie: „I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.” (Dz 2, 4). Po Pięćdziesiątnicy podobne wydarzenia mają miejsce w Cezarei i Efezie, gdzie nawróceni otrzymują Ducha (Dz 10, 46; 19, 6), a św. Piotr stwierdza, że przeżycie to było podobne do wydarzeń w dniu Pięćdziesiątnicy (10, 47). Tu trzeba pamiętać, że opis przedstawiony przez Łukasza opiera się na przekazie ustnym, a sam autor nie był świadkiem zesłania Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. 

              
Bardziej wiarygodnym świadkiem glossolalii jest sam św. Paweł, w którego gminach dar ten był mocno rozpowszechniony, a on sam nie był tylko obserwatorem wylania tego daru, ale sam się nim posługiwał. Świadczą o tym słowa: „Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich” (1 Kor 14, 18). Najwięcej problemów i kontrowersji wzbudził ten dar w Koryncie, toteż Paweł zajmuje się nim w swoim liście. 
              
O glossolalii pisze Apostoł w rozdziałach 12. 13. i 14. I Listu do Koryntian. Sposób ujęcia tematu wskazuje, że adresaci byli dobrze zaznajomieni z tym darem, i to od strony praktycznej. Paweł nie opisuje, czym jest glossolalia, ale przedstawia zasady korzystania z tego daru. Same opisy są marginesowe. Nie trudno zauważyć, że Koryntianie przedkładali ten dar nad inne, gdyż autor listu wszelkimi sposobami chce doprowadzić adresatów do właściwej hierarchii charyzmatów, a ‛języki’ zawsze umieszcza na najmniej istotnym miejscu. W. Granat twierdzi nawet, że Paweł ma wyraźną niechęć w stosunku do daru języków.
                Termin ‛glossolalia’ pochodzi od dwóch greckich słów: glossa – ‛języki’ i lalein – ‘mówić’. Słowo glossa w grece posiadało trzy znaczenia: (1) określano nim język jako narząd mowy, (2) samą mowę, a także (3) niejasny, archaiczny, bądź obcy wyraz wymagający przetłumaczenia. Paweł używa tego terminu zarówno w liczbie pojedynczej, jak i mnogiej, co tym samym wyklucza pierwsze i trzecie znaczenie tego wyrazu, rozumie go więc jako mowę. ‛Glossolalia’ w ujęciu Pawła jest więc artykułowaną ludzką mową przypominającą mówienie obcym językiem. Świadczy o tym także tekst, w którym Apostoł rozważa możliwość wypowiedzenia dziesięciu tysięcy słów w glossa (1 Kor 14, 19), a także to, że „języki ludzi i aniołów” (1 Kor 13, 1) nie mogą być niczym innym jak tylko językami. Poza tym Paweł wspomina o możliwości tłumaczenia języków i używa tu określenia diermeneuo. Termin ten w Septuagincie, jak i Nowym Testamencie oznacza tłumaczenie, a skoro można tłumaczyć języki, to znaczy, że są to języki obce. Nie mają zatem racji ci, którzy opisują dar języków jako mamrotanie lub mruczenie. 
                Glossolalia – według Pawła – była darem przeznaczonym przede wszystkim do modlenia się. W 1 Kor 14, 2 pisze on: „Ten bowiem, kto mówi językiem, nie ludziom mówi, lecz Bogu”, a w w. 4 czytamy, że posługujący się tym rodzajem charyzmatu buduje samego siebie, co de facto oznacza modlitwę. W ww. 14-17 autor wymienia różne zastosowania daru języków, a mianowicie: w modlitwie (ww. 14-15), w śpiewie (w. 15), w błogosławieństwie (w. 16) i w dziękczynieniu (ww. 16-17). O przeznaczeniu tego daru do modlitwy prywatnej świadczą także zasady korzystania z niego, wprowadzone przez Apostoła. Nie zaleca on posługiwania się tym darem w obecności innych, gdyż słuchający, nie znając znaczenia wypowiadanych słów, nie mogą odpowiedzieć „amen” (w. 16) i nie są zbudowani (w. 17). Nie można przemawiać językami, jeśli nie mogą być one od razu tłumaczone (w. 28). Nie należy sądzić, że modlitwa w językach wymaga tłumaczenia – interpretacja potrzebna jest tylko wtedy, gdy na zgromadzeniu jedna osoba przemawia, a inni milczą.
                Wspomniane wyżej polecenie tłumaczenia języków zakłada istnienie specjalnego charyzmatu spokrewnionego z glossolalią. Dar tłumaczenia języków Paweł umieszcza na liście charyzmatów (zob. 1 Kor 12, 10) i zachęca do tego, by każdy mówiący językami modlił się o dar ich tłumaczenia (1 Kor 14, 13). Pisze też, że wszyscy mogą się go spodziewać (1 Kor 12, 30). Dar języków, stawiany najniżej przez Pawła, może dorównać proroctwu, gdy towarzyszy mu dar tłumaczenia. Wtedy spełnia taką samą funkcję jak proroctwo.                Tłumaczenie języków nie polega na literackim przekładzie wypowiedzi, ale na oddaniu sensu całości wypowiedzi, jaką pragnie zakomunikować Duch Święty. Może to czynić zarówno osoba posiadająca tylko dar tłumaczenia albo też osoba wyposażona w obydwa te dary.
                Glossolalia pierwszych wieków Kościoła była darem powszechnym i dynamicznie się rozwijającym. W późniejszych czasach znikają informacje o szerszej jego obecności, choć zdarzają się opisane przypadki potwierdzające ciągłość tego daru w Kościele. Przykładem są św. Franciszek Salezy i św. Jan Maria Vianney. Ostatnie dziesiątki lat Kościoła wskazują na pewnego typu odrodzenie się tego daru w grupach zielonoświątkowych, a także w katolickiej Odnowie Charyzmatycznej.
                Zagadnieniem daru języków zajmuje się obecnie wielu egzegetów. Wielu spośród nich przyjmuje, że glossolalia była ekstatycznym uniesieniem, a mówiący językami czynili to w stanie ekstazy, tracąc kontrolę nad tym, co mówią i czynią. Wydawać by się mogło, że potwierdzenie takiej opinii znajdujemy w tekstach Pawła. W 1 Kor 14, 14-15. 19 pisze on: „Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, ale umysł nie odnosi żadnych korzyści. Cóż przeto pozostaje? Będę się modlił duchem, ale będę się też modlił i umysłem, będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i umysłem. [] Lecz w Kościele wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięć tysięcy wyrazów według daru języków.” Zdanie to jak najbardziej odpowiada określeniu ekstazy, okazuje się jednak, że Paweł nie uznawał tego daru za jej odpowiednik, gdyż w 1 Kor 14, 28-29 daje wyraźne wskazówki dotyczące sposobu korzystania z glossolalii, a skoro mogło być ono kontrolowane przez mówiącego, to nie dokonywało się w stanie ekstazy. P. Schoonenberg idzie dalej, twierdząc, że daru tego można używać nawet w stanie oziębłości duchowej.
                L. J. Suenens stoi na stanowisku, że glossolalia jest formą modlitwy niedyskursywnej, bezpojęciowej i spontanicznej. Jest ona dostępna każdemu, kto chce się w ten sposób modlić, i pozostaje całkowicie pod jego kontrolą. Według niego, jest to forma oczyszczenia siebie, odblokowania i wewnętrznego wyswobodzenia przed Bogiem i ludźmi. Przytacza on też słowa K. Bartha, który określił glossolalię jako: „…wysiłek zmierzający do wyrażenia tego, co niewyrażalne”. Mówiący językami wypowiada tylko to, co sugeruje mu Duch Święty, jest to zatem modlitwa Jego w nas w momencie naszej niezdarności i słabości, a także w chwili braku rozeznania co do nowych prawdziwych potrzeb, pragnień i oczekiwań. Jest ona odpowiednia we wszystkich okolicznościach. Paweł pisze: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8, 26).
                Trafną definicję glossolalii podaje wspomniany wyżej P. Schoonenberg. Pisze on, że dar języków jest zdolnością „…do modlitwy w najgłębszych warstwach osoby za pomocą dźwięków, które nie mają opisywalnego znaczenia nawet dla osoby, która się modli. Dźwięki te nie tworzą określonego języka, który byłby modlącemu nieznany, aczkolwiek nieświadome reminiscencje innych języków mogą się z nimi łączyć”. M. A. Santos dodaje, że polega on na wypowiadaniu określonych sylab, nie tworzących konkretnych zdań.
                W Dokumentach z Malines znajdujemy określenie funkcji, jaką dar ten spełnia w Odnowie Charyzmatycznej. Autorzy twierdzą, że główną jego funkcją jest modlitwa uwielbienia. Pomaga on w pogłębieniu życia modlitewnego i jest objawieniem się Ducha Świętego w modlitwie. Posługujący się charyzmatem języków modli się w mocy Ducha Świętego bez tworzenia form pojęciowych. Modlitwa ta angażuje całego człowieka wraz z jego uczuciami, ale akt tej modlitwy nie musi być połączony z uniesieniem emocjonalnym. 
              
Naukowcy badający glossolalię zastanawiają się, czy jest to glossolalia, czy ksenoglossja. Zjawisko ksenoglossji polega na mówieniu lub rozumieniu języka, którego się nie zna. Część naukowców twierdzi, że zna przypadki posługiwania się językami istniejącymi, inni odrzucają takie stanowisko. Tak czy owak przypadki posługiwania się nieznanym danej osobie, ale istniejącym językiem, nie stanowią jednak dowodu na to, że glossolalia jest mówieniem językiem naturalnym.
                Z darem języków związane jest zjawisko śpiewu w językach, zwanego inaczej jubilacją. Podczas spotkań modlitewnych modlący się głośno przechodzą do śpiewu, używając daru glossolalii. Do tego nie jest konieczny dar języków, bo modlący się mogą powtarzać znane sobie słowa, np. „Alleluja”. Jubilacja praktykowana była w Kościele okresu patrystycznego, a także przez wiele następnych wieków. Św. Augustyn w komentarzu do psalmów nie tylko tłumaczył, co rozumie przez ten termin, ale pouczał też, że ma to być śpiew radosny. Ma on wyrazić, to czego nie można wyrazić słowami, a co kryje się w głębi ludzkiego serca. Do IX w. jubilacja była normalną częścią liturgii wielkanocnej, gdy całe zgromadzenie wydłużało ostatnią sylabę wyrazu „Alleluja” na improwizowane melodie. Potem tę praktykę zastąpiono sekwencjami. Nie ma spisanych świadectw tego typu śpiewów podczas zgromadzeń w kościołach w wiekach późniejszych, ale spotykamy je w pismach duchownych chrześcijańskich, np. św. Teresy z Avili czy św. Jana od Krzyża. S. Falvo, charakteryzując jubilację występującą obecnie w Odnowie Charyzmatycznej, pisze, że jest ona zdolnością wydobywania prostej melodii o zabarwieniu orientalnym, natomiast Z. Pasek widzi w niej zwykłą wokalizę tylko przypominającą elementarne struktury językowe.
                Z darem języków jest też związana szeroko dyskutowana kwestia chrztu w Duchu Świętym i jego związku z darem mówienia językami. Większość sekt zielonoświątkowych stoi na stanowisku, że podczas tego chrztu chrześcijanin powinien posługiwać się tym darem i uważają go za potwierdzenie ważności tej ceremonii – innymi słowy – nie uznają oni prawdziwości chrztu w Duchu, jeśli nie towarzyszy mu znak glossolalii. Według katolików, sam chrzest w Duchu Świętym jest ważny jako taki i wcale nie musi mu towarzyszyć dar języków.


O.Wiktor Tokarski OFM - "Charyzmaty"
 

(Z tekstu usunęliśmyprzypisy, aby był bardziej czytelny. Pełną wersję wraz z przypisami możnaznaleźć w książce o. Wiktora - link powyżej

TOP