Klęski nasze powszednie - Ks. Ryszard Winiarski

    Próbowałem policzyć klęski, które opisuje Pismo święte, ale szybko z tego pomysłu zrezygnowałem. Przeraziła mnie ilość, częstotliwość i rozmiar nieszczęść, których świadkiem, uczestnikiem lub adresatem był naród wybrany.
Wojny, niewole, susze, szarańcza, głód, wygnanie, niepłodność, prześladowania religijne, oblężenia, rozłamy, upadek świątyni, fałszywi prorocy, bunty, spiski, faryzeizm, bałwochwalstwo itp.
 
    Można odnieść wrażenie, że wybraństwo nie tylko nie chroni przed klęskami, ale nawet na nie skazuje. Wybraństwo nie jest łatwym azylem, który pozwala bezpiecznie przeczekać doświadczenia i próby, którym podlegają inni. Izrael w swojej długiej historii doświadczył tak wielu dramatycznych prób, że nie wiem czy jakikolwiek naród mógłby mu w tym dorównać. Jeśli ktoś oglądał Skrzypka na dachu, to pamięta jak mleczarz Tewi, z właściwym sobie poczuciem humoru, daje własny komentarz do spotykających go nieszczęść: „Boże ja wiem, że jesteśmy narodem wybranym, ale czy nie mógłbyś czasem wybrać innego narodu?”. Wypowiada te słowa w chwili, kiedy okulał mu koń i boi się, że nie zdąży wrócić do domu tak, by nie naruszyć spoczynku szabatu. Jest w tym poczucie humoru ale jest też świadome odniesienie do Boga. Życie poczciwego Żyda i jego rodziny stanowi wielką metaforę pełnego pytań losu narodu. Pytania, które Bogu zadaje Tewi i te, które w swojej długiej historii zadaje Izrael, są w istocie pytaniami, które może zadać każdy człowiek w obliczu klęski własnej, cudzej lub wspólnej! 
   Być może niejeden z nas pyta, co znaczą klęski o których słyszymy niemal każdego dnia: powodzie, trąby powietrzne, huragany, gradobicia, ulewy, susze, pożary, trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów, błotne lawiny, akty terroru, wojny, katastrofy komunikacyjne itd. Co to wszystko znaczy? Czy jest w tym Bóg?  A jeśli jest, to co chce nam przez to wszystko powiedzieć? Wymierza nam sprawiedliwość? Karze nas? Wzywa do nawrócenia? Udowadnia nam naszą kruchość i przygodność? Wykazuje iluzoryczność naszych zabezpieczeń? Sprowadza nas do właściwych wymiarów? Uczy nas pokory?
 
   Odkrycie sensu tego co nas spotyka jest warunkiem, że pojawi się w nas prawdziwa akceptacja. Najpierw jednak trzeba odróżnić, które cierpienie jest przejawem potęgi natury, które jest konsekwencją ludzkich grzechów a które jest zadane człowiekowi bezpośrednio przez samego Boga? Bóg pewnych rzeczy wprost chce a inne tylko dopuszcza! Mistrzowie życia duchowego zawsze rozróżniali: wolę Bożą i dopust Boży.
 
   W księdze Jeremiasza opisany jest pojedynek proroków. Stają naprzeciw siebie, oko w oko, Chananiasz z Gibeon i Jeremiasz z Tofet. Broń, którą wybrali to słowa i argumenty. Areną pierwszego są królewskie komnaty, areną drugiego – ulica. Sytuacja jest niezwykle trudna, wręcz dramatyczna. Od ponad trzystu lat trwa podział Izraela na dwa królestwa, które kolejno stają się łupem wrogich potęg. Od ponad stu lat trwa okupacja babilońska. Od kilku lat królestwem Judy rządzi Sedecjasz, który zdążył popełnić błędy jakie zwykli popełniać panujący.
 
    Błędem pierwszym i w jakimś sensie największym są doradcy. To grzech pierworodny władzy. Nigdy nie wiadomo kto i dlaczego staje się czyimś doradcą. Najczęściej są to ludzie przeciętni, nierzadko z kompleksami jak ich władcy. Przesadnie ambitni, z silnie rozbudowanym ego, ze skłonnościami inkwizytorskimi. Wyobcowani a przy tym rzadko bezinteresowni. Tworzą własny świat mając podarowane im przez władzę narzędzia: pieczęć, pieniądze, urząd a nade wszystko – zaufanie!
   Doradcy z pozornej troski tworzą wokół panującego prawdziwy kordon sanitarny. Organizują życie dworu, preparują diagnozyi dokonują własnych analiz. Dobierają współpracowników, kontrolują przepływ informacji, neutralizują innych (często osobistych wrogów). Tłumią wszelką krytykę, potrafią używać pochlebstw i plotki. Bezkrytyczni wobec samych siebie wszystko uzasadniają racją stanu, wyższą koniecznością, posłuszeństwem. Kontrolują mechanizm nagród i kar, wskazują winnych i zasłużonych.
 
  Władca ogląda świat ich oczami, czyta ich sprawozdania i raporty. Doradcy cierpliwie znoszą kaprysy i gniew władzy - to ich strategia przetrwania. Troska o władcę albo dobro wspólne to tylko parawan, w rzeczywistości mają własne cele. Stąd tyle intryg i spisków w historii. Stąd pogląd, że króla zabijają dworzanie. Trzeba dodać – z natchnienia złych doradców!
   Wśród doradców króla judzkiego jest Chananiasz. Ten niezwykły populista, prorok – samozwaniec, głosi tani optymizm. Nie sądźmy, że poprawność polityczna to nasz wymysł. Jest tak stara, jak władza człowieka nad człowiekiem. W trudnych czasach Chananiasz roztacza wizje, których Bóg jednak nie potwierdzi. Widząc, że narodowi grożą śmiertelne iluzje posyła Jeremiasza. Prorok przyznaje, że zrobił wszystko by uciec od tej misji, ale Bóg pokonał jego upór i strach. Prorok mówi wprost, że czuje się jak uwiedziona kobieta: Uwiodłeś mnie, Jahwe, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś.  Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: „Gwałt i ruina!”-(20,7).Ale mimo to idzie nie po to by dołączyć do chórów niepoprawnych optymistów ale by zająć stanowisko odrębne, votum separatum! Jeremiasz jest teraz potrzebny Bogu bardziej niż ktokolwiek inny! Żeby zdemaskować zwodnicze nadzieje i zwodzicieli Bóg posłuży się jego uległością i posłuszeństwem. Jeremiasz woła:  „Prorocy ci głoszą kłamstwo w moje imię. Nie posłałem ich, nie dawałem poleceń ani nie przemówiłem do nich. Kłamliwe widzenia, zmyślone przepowiednie, urojenia swych serc – oto co wam przepowiadają. Dlatego ci prorocy od miecza i głodu poginą. A ludzie, którym przepowiadali, będą wyrzuceni na ulice Jerozolimy jako ofiary głodu i miecza. Nikt ich nie pochowa ani ich żon, ani ich synów, ani ich córek; i wyleję na nich ich własną nieprawość”(Jr 14, 14-16). Zawsze jest tak, że zanim dojdzie do ostatecznej klęski, Bóg wcześniej daje słowo napomnienia i nawrócenia. Jeremiasz udał się do garncarza i tam na oczach starszyzny tłukł gliniane naczynia. Gdy go  zapytali o sens tego znaku odpowiedział: „Tak samo zniszczę ten naród i to miasto, jak tłucze się naczynie garncarza, którego nie można już naprawić[...] Uczynili bowiem kark swój twardym, nie chcą słuchać moich słów.”(Jr 19,11nn). Faktycznie, odpowiedzią było zawiązanie spisku przeciwko prorokowi. Adresatami nauk Jeremiasza są kolejno: dynastia królewska, kapłani, fałszywi prorocy i zwykli ludzie. Nikt nie może czuć się wyłączony, pominięty czy zapomniany. Potem następują dalsze, symboliczne gesty proroka, które zawierają ukryte przesłanie. Prorok widzi dwa kosze fig, z których jeden zawiera wyborne owoce, drugi zawiera owoce najgorsze z możliwych, całkowicie niejadalne.Pierwszy kosz – to symbol uprowadzonych w czasie pierwszej deportacji, na których Bóg patrzy łaskawie, z wielką miłością i z którymi wiąże nadzieje na przyszłość: „Jak na te wyborne figi, tak  patrzę życzliwie na mieszkańców Judy uprowadzonych w niewolę, których wysłałem z tego miejsca do ziemi Chaldejczyków – dla ich dobra. Skieruję wzrok na nich dla ich dobra, sprowadzę ich do tego kraju, odbuduję ich, by więcej nie rujnować. Dam im serce zdolne do poznania Mnie, że Ja jestem Jahwe. Oni będą moim narodem, Ja zaś będę ich Bogiem, ponieważ powrócą do Mnie z całego serca”(Jr 24,4-7). Wyraźnie widać, że Bóg wiąże się z ludźmi pokornymi, którzy akceptują rzeczywistość taką jaka jest, którzy uznają, że Bóg wie lepiej co dla nich jest dobre i co, powinno się zdarzyć. Drugi kosz – to symbol wszystkich, którzy postanowili walczyć, sądząc, że uda się uniknąć klęski i że wszystko od nich zależy. Niby walczą z wojskiem Nabuchodonozora a tak naprawdę walczą z wolą samego Boga, który używa obcej władzy by wymierzyć Izraelowi należną chłostę. W oczach ludzi są wielkimi bohaterami narodu, w oczach Bożych to zatwardziali buntownicy. To o nich Bóg mówi: „Uczynię z nich postrach i klęskę dla wszystkich królestw ziemi, hańbę, przysłowie, pośmiewisko i przekleństwo po wszystkich miejscach, gdzie ich rozproszyłem. Ześlę na nich miecz, głód i zarazę, dopóki nie znikną z powierzchni ziemi, którą dałem im i ich przodkom” (Jr 24,9).
  
    Jak mogli odebrać takie orędzie obrońcy murów i świątyni? Pewnie myśleli, że prorok niszczy ich morale a może nawet kolaboruje z wrogiem, gdy tak naprawdę usiłuje interpretować to, co się dzieje w kluczu wiary. Używa kolejnej metafory – tym razem będzie to drewniane jarzmo, które obnosi na szyi po całej Jerozolimie. Reakcje są różne: jedni uznają to za niepotrzebne widowisko, inni widzą w tym jakiś rodzaj prowokacji, jeszcze inni nie mają zdania. To w tym kontekście dochodzi do konfrontacji proroka z Gibeonu z prorokiem z Tofet. Chananiasz ostentacyjnie łamie jarzmo na szyi Jeremiasza wypowiadając przy tym słodko brzmiącą obietnicę: „ Złamię jarzmo króla babilońskiego....w ciągu dwóch lat sprowadzę wszystkich uprowadzonych z Judy do Babilonu, sprowadzę na to miejsce”(Jr 28,3n). Kto nie chciałby usłyszeć takiej obietnicy? Który król w oblężeniu nie czeka na takie proroctwo? Ale to tylko uwodzenie świadomości. To tylko pobożne życzenia. To są iluzje Chananiasza, którymi karmi wszystkich na około. Rzeczywistość jest i będzie zupełnie inna.
 
   Jeremiasz widząc zaślepienie i upór Chananiasza odpowiada: „ Połamałeś jarzmo drewniane, lecz przygotowałeś zamiast niego jarzmo żelazne [...] Słuchaj Chananiaszu! Pan cię nie posłał, ty zaś pozwoliłeś żywić temu narodowi zwodniczą nadzieję..”(Jr 28, 17).Mogę sobie wyobrazić atmosferę tego pojedynku. Ten prawdziwy sąd nad fałszywym prorokiem kończy zapowiedź wyroku: „Dlatego to mówi Pan: Oto usunę ciebie z powierzchni ziemi. Umrzesz w tym roku, bo głosiłeś bunt przeciw Panu.” Na potwierdzenie nie trzeba było długo czekać. Tylko dwa miesiące. Pierwszy zginął Chananisz, po nim król a Jeremiasz był świadkiem ich śmierci.
  
    Niedawno papież Benedykt XVI w czasie modlitwy Anioł Pański rozważał problem głupoty. Mówił m.inn.: „ Głupcem w Biblii jest ten, kto nie chce zdać sobie sprawy z doświadczenia rzeczy widzialnych, że nic nie trwa wiecznie, lecz wszystko mija: młodość, tak jak siła fizyczna, wygody, jak i role władzy. Uzależnienie własnego życia od tak mijających realiów jest zatem głupotą.” -Anioł Pański 1.08.2010 r. Słuchając papieża miałem nieodparte wrażenie, jakbym był w Jerozolimie i słuchał samego Jeremiasza. 

Ks. Ryszard Winiarski
TOP