Moc modlitwy uwielbienia - ks. R. Muszyński

Moc i skuteczność modlitwy uwielbienia
       W Dziejach Apostolskich jest zapisane bardzo interesujące opowiadanie o niezwykłej przygodzie dwóch apostołów Pawła i Sylasa w Filippi. Pewnego razu, gdy głosili Słowo Boże w tym mieście zostali niesłusznie oskarżeni i stawieni przed sądem.

Posłuchajmy finału tej historii: „Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi, aby ich dobrze pilnował. Otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby. O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Gdy strażnik zerwał się ze snu i zobaczył drzwi więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy! - krzyknął Paweł na cały głos. Wtedy [tamten] zażądał światła, wskoczył [do lochu] i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł: Panowie, co mam czynić, aby się zbawić? Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli mu - a zbawisz siebie i swój dom. Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu” (Dz 16:23-34).
                Co robili ci dwaj apostołowie w więzieniu? Czy szemrali przeciwko Jezusowi, że ich nie obronił przed ludźmi przewrotnymi, żądnymi pieniędzy, tak iż teraz muszą siedzieć w lochu? Nie mówili w stylu: „po co nam to było, trzeba było się nie narażać!” Przeciwnie, byli świadomi, że wszystko idzie wg scenariusza Pana, który powiedział: „Jak Mnie słuchali, tak i was będą słuchać. Jak Mnie prześladowali, tak będą prześladować także i was” (J ). Tak więc w nocy ci dwaj modlili się. Ale jak? „Panie pomóż nam, spraw aby ci ludzie nawrócili się, powiedz im, żeby uznali swój błąd i nas wypuścili”. Nie tak się modlili. Tej nocy śpiewali hymny uwielbiające Boga. Tak jak później Paweł napisał w liście Efezjanom: „Napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa! (Ef 5, 19-20).
                Kiedy wielbimy Boga, ustępują najpierw mroki serca, które przerażone nie widzi Go, że ciągle jest i nigdy nie przestał być obecny. Noc, w czasie której uwielbiamy Pana powoli rozbłyska światłem Zmartwychwstałego, który skruszył więzy śmierci i z otchłani powrócił zwycięski – jak głosi Exultet – wielkanocna pieśń pochwalna. Z tych dwóch więźniów opadły kajdany, którymi byli skuci. Nie uciekali jednak z więzienia, bo skoro Pan jest i działa w więzieniu, to zostają żeby się Mu do czegoś przydać. Zbawienie – Boży ratunek nie jest przeznaczony tylko dla tych, którzy go bezpośrednio doświadczają, ale także dla tych którzy go doświadczą dzięki świadectwu uratowanych, którzy wskażą na Pana – źródło swojej radości. Dalsza historia właśnie tak mówi: na interwencji Boga skorzystał strażnik więzienia i cała jego rodzina. Kiedy uwielbiamy Chrystusa Zmartwychwstałego z nas także opadają kajdany – więzy śmierci, które krępują nasze życie nie pozwalając na miłość, przebaczenie, dziękczynienie czy radość.
 
                Pierwszy raz doświadczyłem mocy modlitwy uwielbienia prawie dwadzieścia lat temu również w dość nietypowej sytuacji. Do przedziału pociągu, którym jechałem weszli dwaj młodzi mężczyźni, jeden z nich był z żoną i dzieckiem. Zaczęli pić alkohol i grubiańsko się zachowywać. Zacząłem w duchu wielbić Pana. Nagle pękł im kieliszek, z którego pili – pomyślałem: tu jest Pan i działa. Powoli mijał strach, potem nabrałem odwagi, by zwrócić się do nich ze słowem upomnienia, a w końcu głosiłem im Chrystusa i Jego miłość i przebaczenie jakie ma dla nich. Chwilę potem mężczyźni klęczeli i modlili się oddając życie Chrystusowi, przy tym płacząc i ciesząc się że znaleźli Jezusa, choć zamierzali mnie bić, jak potem się przyznali.
 
                Można przytaczać wiele przykładów zwyciężania w sytuacji jakiejś egzystencjalnej ciemności dzięki modlitwie chwały. Potrzeba by stała się ona poprzez ćwiczenie stałą reakcją w różnych sytuacjach, kiedy jesteśmy wtrącani do różnych życiowych więzień, skuci w pęta tak, że wydaje się że nie ma wyjścia z opresji. Odwagi! Pan jest wielki! Ks. Robert Muszyński, Lublin
TOP