7 grzechów głównych - PYCHA - ks. Wojciech Rebeta
Czym są grzechy główne? Dlaczego się je tak nazywa? „Nazywa się je głównymi, ponieważ powodują inne grzechy i inne wady”.Tak stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego. Tym artykułem rozpoczynamy cykl omawiający sukcesywnie każdy z siedmiu grzechów głównych. Niezwykłą pomocą w tym będzie Dzienniczek Świętej Faustyny, który pozwoli nam lepiej zobrazować omawianą problematykę.
1. PYCHA – matka grzechów
Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę (Jk 4, 6)
Spróbujmy stworzyć pamięciowy portret zwykłego pyszałka, tak jak tworzy się pamięciowy portret zabójcy czy terrorysty. Jakie ma znaki szczególne? Charakteryzuje go wywyższanie się, wynoszenie nad innych. Brak mu miłości do drugiego człowieka. Nie uważa go za swojego brata, ale za rywala, a nawet wroga. Człowiek pyszny stawia większe wymagania innym niż sobie (ewangeliczna belka i drzazga w oku). Jednocześnie żąda uznania, afirmacji, pochwał dla siebie. Nie znosi krytyki ani braterskiego upomnienia. Nie umie współczuć. Wobec słabych żywi pogardę. Ma dziwną diagnozę świata, wedle której wszelkie zło pochodzi z zewnątrz. Dlatego pyszałek bez przerwy sądzi wszystkich za wszystko. To zaślepienie rodzi gniew i zazdrość.
Święta Faustyna mówi: „Nie sądzić nigdy nikogo, dla innych mieć oko pobłażliwe, a dla siebie surowe” (Dzienniczek, nr 253).
Zaślepienie jest niezwykle groźne. Człowiek potrzebuje życia w prawdzie, inaczej wchodzi w konflikt z sobą samym. Człowiek pyszny uważa, że wie bardzo dużo, więc ma prawo pouczać innych, do tego stopnia, że nie widzi swoich błędów. O swojej ślepocie nie chce i nie umie słuchać. W istocie człowiek taki nie jest realistą. W rozmowie nie odnosi się do rzeczowych argumentów, karmi się swoim rozumem i doświadczeniem.
„Pycha duszę utrzymuje w ciemności. Ona nie wie i nie chce dokładnie wniknąć w głąb swej nędzy, maskuje się i unika wszystkiego, co by ją uleczyć miało” (Dzienniczek, nr 113).
Pożądliwość, czyli niezaspokojone nigdy pragnienia, to kolejny znak rozpoznawczy pyszałka. Przekonanie, że „należy mi się”. Świat zewnętrzny jawi się jako obowiązkowy dostawca wszelkich dóbr dla wewnętrznego świata ambicji. W takiej postawie nie ma miejsca na wdzięczność. Nie widzi się darów Boga właśnie jako darów, czegoś głęboko niezasłużonego, ale jako oczywistą należność. Swoje talenty i sukcesy traktuje się jako absolutnie własne. Święta Faustyna mówi: „Nie upominaj się nigdy o swoje prawa” (Dzienniczek, nr 1701).
Pycha jest samozbawieniem. Odrzuca jakąkolwiek zależność od czegokolwiek lub kogokolwiek. Zawsze chce być zwycięzcą. Chce panować nad biegiem wydarzeń, dlatego nie akceptuje decyzji innych, nie rozumie posłuszeństwa. Człowiek pyszny nie akceptuje cierpienia, krzyża, a tym bardziej rzeczy ostatecznych. Nigdy nie chce umrzeć i nie chce obumierać na co dzień. „Pyszni zawsze są w ubóstwie i nędzy, gdyż łaska moja odwraca się od nich do dusz pokornych” (Dzienniczek, nr 1602).
Fałszywa pokora jest subtelną formą pychy, trudną do zdemaskowania. Może charakteryzować się na przykład odmową przyjmowania różnych darów. Ktoś taki nie pozwala uczynić sobie żadnego dobra; na przykład nie chce, by ktoś mu coś ofiarował czy usługiwał. „Niech wszelka dusza nie lęka się obcować z Panem i niech się nie wymawia niegodnością swoją, bo to się nie podoba Panu” (Dzienniczek, nr 440).
Pycha to wielkie JA. W istocie oznacza detronizację Boga. To grzech przeciw pierwszemu przykazaniu Dekalogu. Miejsce Boga zajmuje bałwochwalcze ego. Nie pozwala zgiąć kolan przed kimś innym. Biegunowym przeciwieństwem pychy jest pokora.
Człowiek pyszny jest wewnętrznie nieszczęśliwy, brak mu pokoju, harmonii z innymi i światem. Jego życie jest walką i samotnością. Odchodząc od poddania się woli Bożej, wyznacza samozwańczo wszystko w swoim życiu, narażając się na zasadnicze niezrozumienie historii, którą sam tworzy. Nie dorasta nigdy do swojego powołania. Nie odtworzy w sobie tej prawdy, że stał się „na obraz i podobieństwo Boże” (por. Rdz 1, 26-27).
Lekarstwem na pychę staje się regularny, rzetelny rachunek sumienia, częsta spowiedź. Konfrontowanie wszystkich swoich myśli, pragnień, poczynań ze Słowem Bożym, a także postawa słuchania drugiego człowieka i jego braterskich upomnień. Modlitwa o łaskę pokory, przede wszystkim zanoszona do Matki Bożej, najpokorniejszej Służebnicy Pańskiej: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim zbawcy […], gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny; […] On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich” (Łk 1, 46-51), albo modlitwa ślepca spod Jerycha: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10, 47). Ks. Wojciech Rebeta, Lublin
(za: „Angelus bronowicki” ‑ Gazeta parafii św. Michała Archanioła w Lublinie, 4(9)2006, s. 8)