O bojaźni Bożej i życiu wiecznym! (17.10.2008)

Piątek, 17 październik 2008 - Łk 12, 1-7

O bojaźni Bożej i życiu wiecznym!

           Dzisiejsze rozmyślanie będzie o tym, czy jest się czego lub kogo bać, a jeśli tak, to kogo tak, a kogo nie! Tu pojawiają się paradoksy, zupełne pomieszanie, ponieważ boimy się tam, gdzie nie ma czego i chodzimy odważni tam, gdzie naprawdę jest niebezpiecznie. W dzisiejszej Ewangelii czytamy słowa Jezusa skierowane do uczniów: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam kogo macie się obawiać: Bójcie się tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!”.
                Trudne. Najpierw może ktoś się żachnie: „co, znów straszą piekłem”? Nie, nie straszę piekłem, ale mówię o życiu wiecznym, o tym w czyim towarzystwie je spędzisz? Już tu obecnie wybierasz towarzystwo, z którym lubisz przebywać i tych, których wolisz unikać, więc dlaczego miałbyś nie zatroszczyć się o przyjaciół, z którymi spędzisz życie po śmierci, a zwłaszcza po zmartwychwstaniu. Przecież twoja dusza to wie, że ciało umrze kiedyś na pewno i ona się z nim rozłączy, ale potem dostanie nowe ciało chwalebne na życie wieczne, a więc takie które się nie będzie psuło, zdzierał, starzało.
 
                Wróćmy jednak do strachu, o którym mówił Jezus. Zamieszanie polega na tym, że my w praktyce nie boimy się Boga, bo żyjemy jak chcemy i nie lękamy się diabła. Bo lekceważymy go. A nawet negujemy jego istnienie, jego działanie i jego ataki. Boimy się natomiast ludzi, boimy się utraty pieniędzy, upadku banków, wyzerowania kont. Boimy się złodzieja, wyrostków na ulicy. Boimy się nawet dziecka, kolejnego! Paradoks jest w tym, że lekceważymy Boga, a czujemy respekt przed ludźmi, nawet rzeczami od których wydaje się, że zależy nasze życie. Bóg jest Miłością, ale jest Bogiem i lekceważąc Go, lekceważę siebie, swoje życie wieczne. Mogę wybierać codziennie właśnie tak i mogę wybrać ostatecznie – odrzucając Boga i Jego Miłość zatracając się w piekle. Tak się dzieje, gdy codziennie dokonujemy wyborów, w których czując respekt przed ludźmi (bojąc się ich), nie okazujemy bojaźni przed Bogiem. Ks. Robert Muszyński, Lublin
TOP