GDZIE JEST DZIEWIĘCIU? 28 Niedziela zwykła – rok C
Teksty Pisma świętego zawarte w dzisiejszym pierwszym czytaniu oraz w Ewangelii ukazują nam ludzi, którzy cierpią na chorobę zwaną trądem. Obecnie, to znaczy od połowy XX wieku, ta choroba jest uleczalna, ale w czasach Starego Testamentu a także w czasach Jezusa była śmiertelną i nieuleczalną chorobą. Jeżeli ktoś zarażał się trądem to najczęściej umierał i to było naturalne w tej chorobie.
Cudowne uzdrowienia zdarzały się rzadko. Tak stało się, jak słyszeliśmy, w życiu syryjskiego wodza Naamana, którego uwolnił od tej choroby prorok Elizeusz polecając mu siedmiokrotnie zanurzyć się w wodach rzeki Jordan Wobec dziesięciu trędowatych z Ewangelii uczynił to Jezus przez swoje słowo i polecenie, aby pokazali się kapłanom.
Według żydowskiego prawa taki trędowaty musiał być odizolowany od swoich najbliższych. I w ogóle od ludzi zdrowych. W widzialny sposób trędowaty żyje ale jakby był już umarły. Dlatego w Biblii trąd staje się symbolem grzechu, z którego nie wychodzi się poprzez interwencję ludzką. Jest ono absolutnie dziełem i darem Boga. Dlatego Bogu należy się podziękowanie i oddanie Mu chwały. Kogoś kto tego nie czyni można na przykład porównać do człowieka, który topił się, został uratowany przez kogoś, kto ratując go narażał swoje życie, a on nie jest mu wdzięczny i wcale mu nie podziękował.
W osobach dziesięciu uzdrowionych trędowatych spotykających Jezusa widzimy całą, chorą na trąd grzechu ludzkość wołającą o litość (por. Łk 17,11-19). A w Jezusie widzimy tego, kto dla uwolnienia nas od trądu grzechowego oddał swoje życie umierając na krzyżu. Obecnie jako żywy i zmartwychwstały chce i może każdego kto chce od grzechowego trądu uzdrowić. W Ewangelii dzisiejszej do Jezusa przychodzi dziesięciu trędowatych. Chrystus ich uzdrawia ale z podziękowaniem przychodzi tylko jeden i to na dodatek samarytanin. Dziewięciu uzdrowionych którzy nie wrócili do Jezusa by podziękować, być może dostrzegli, że dostali wielki dar, nie mieli jednak czasu podziękować, gdyż byli zajęci czymś innym. Może próbowali wrócić do swojej rodziny, może zaczęli myśleć jak na nowo rozwinąć swoje interesy, czy inne troski tak ich zajęły, że już nie mieli czasu aby wrócić i podziękować Jezusowi tak jak to uczynił Samarytanin. Tak jak smutne jest, że tylko jeden przyszedł podziękować po uzdrowieniu tak smutne jest, że dzisiaj chrześcijanie, zatracili postawę wdzięczności Bogu za dar uwolnienia od grzechów. Może zdarza się to niejednemu z nas. Często kierujemy do Boga nasze prośby a rzadko składamy Bogu dziękczynienie. Jakoś nie doceniamy modlitwy dziękczynnej.
W ciekawy sposób o wartości tej dziękczynnej modlitwy przekonuje Bolesław Prus w zakończeniu swojej powieści Faraon. Możemy tam zobaczyć jak faraon patrzy w czarodziejską kulę i może słyszeć modlitwy, które jego poddani zanoszą do egipskiego bóstwa Amona. Widzi jak Wędrowiec, umęczony spragniony wędrowiec na pustyni prosi bóstwo wędrowiec zmianę wschodniego wiatru na północny i o deszcz, widzi też żeglarza, który aby wiatr ze wschodu trwał jeszcze tydzień, widzi też rolnika, który prosi aby prędzej wysychały bagna po wylewie Nilu natomiast ubogi rybak prosi, aby te bagna nie wysychały nigdy, by mógł stale łowić ryby.
Faraon widział, że modlitwy tych ludzi rozbijały się wzajemnie i nie dosięgały uszu boga Amona. Widział też wojnę Libijczyków z wojskami Egipcjan i jedni i drudzy prosili to samo bóstwo o pomoc. Modły tych i tamtych, jak dwa stada jastrzębi, starły się nad ziemią i spadły na pustynię. Amon nawet ich nie dojrzał. (…) I tak na całym świecie panowała rozterka. Każdy chciał tego, co lękiem napełniało innych; każdy prosił o własne dobro nie pytając, czy nie zrobi szkody bliźniemu. (…)
Potem faraon słyszał jak pewma matka zagania do modlitwy swego synka Psujaczka: wracaj, zbytniku, do chaty, bo już pora na modlitwę…- Zaraz… zaraz!… – odpowiedział głos dziecięcy. Władca spojrzał w tamtym kierunku… Chłopczyk chcąc jak najszybciej znów się bawić zawołał: - Dziękuję ci, dobry boże Amonie, żeś tatkę chronił dzisiaj od przygód, a mamie dał pszenicy na placki… I jeszcze co?… Żeś stworzył niebo i ziemię i zesłał jej Nil, który nam chleb przynosi… I jeszcze co?… Aha, już wiem!… I jeszcze dziękuję ci, że tak pięknie na dworze że rosną kwiaty, śpiewają ptaki i że palma rodzi słodkie daktyle. A za te dobre rzeczy, które nam darowałeś, niechaj wszyscy kochają cię jak ja i chwalą lepiej ode mnie, bom jeszcze mały i nie uczyli mnie mądrości. No, już dosyć…
Ktoś ze starszych słysząc to powiedział: Złe dziecko, niedbale oddaje cześć Amonowi…
Ale faraon w czarodziejskiej kuli dostrzegł zupełnie co innego. Oto modlitwa rozbrykanego chłopczyny jak skowronek wzbiła się ku niebu i trzepocząc skrzydłami wznosiła się coraz wyżej i wyżej, aż do tronu, gdzie siedział bóg Amon i śpiewała mu cienkim dziecięcym głosikiem: A za te dobre rzeczy, które nam darowałeś, niechaj wszyscy kochają cię jak ja…I faraon zobaczył, że bóstwo otworzyło oczy i padł z nich na świat promień szczęścia. Od nieba do ziemi zaległa niezmierna cisza. Ustał wszelki ból, wszelki strach, wszelka krzywda... Chory zapomniał o cierpieniu, zbłąkany w pustyni o głodzie, więzień o łańcuchach. Ucichła burza… podniesiony kij nie spadł na plecy niewolnika. I na całej ziemi zapanował spokój.
Wszystko to wskazuje jak wielką wartość ma modlitwa dziękczynna. Może trzeba więc się zastanowić dlaczego nie umiemy dziękować Bogu zwłaszcza za odpuszczenie naszych grzechów? Wydaje mi się, jest tak dlatego, że nie bardzo zdajemy sobie sprawę czym jest grzech. Znamy wprawdzie katechizmowe określenie, że grzech jest to świadome i dobrowolne przekroczenie przykazania Bożego lub kościelnego. Jest to określenie prawdziwe ale niepełne. Mówiliśmy Już o tym przy okazji rozważania przypowieści o synu marnotrawnym. Przypomnijmy to jeszcze raz.
Z tego określenia nie można zrozumieć czym naprawdę jest grzech, dlaczego Pan Bóg go zakazuje. Ktoś może pomyśleć, że grzechy, przynajmniej niektóre, to całkiem fajna rzecz ale niestety zabroniona przez Boga, nie bardzo wiadomo dlaczego..
Otóż gdy czytamy Pismo święte w wielu miejscach grzech związany jest ze śmiercią, albo ze śmiertelną chorobą, taką jak trąd. Według Pisma świętego grzech jest największym nieszczęściem jakie może spotkać człowieka.
Ojciec syna marnotrawnego tłumaczy to jego bratu: Trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był UMARŁY, a znów ożył, zaginął a odnalazł się (Łk 15,32). Natomiast św. Paweł swojemu uczniowi mówi o pewnej trwającej w grzechu kobiecie: ta, która żyje rozpustnie, [za życia] UMARŁA (Tm 5,6). To samo pisze on do chrześcijan z Efezu: I wy byliście UMARŁYMI na skutek waszych występków i grzechów (Ef 2,1). W Apokalipsie zaś Duch Boży mówi do odpowiedzialnego za wspólnotę Kościoła w Sardes: Znam twoje czyny: masz imię, [które mówi], że żyjesz, a jesteś UMARŁY (Ap 3,1). To słowo może się odnosić do mnie i do każdego z nas. Podobnie do nas może się odnosić inne słowo z tej samej księgi wskazujące jak bardzo możemy się mylić oceniając samych siebie: Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi (Ap 3, 17).
Czasem szatan ukazuje grzech jako coś miłego czy przyjemnego, jakby jakiś słodki owoc, ale wewnątrz jest w nim ukryta ŚMIERTELNA trucizna. Dlatego Pan Bóg dał nam przykazania, żebyśmy tej trucizny mogli uniknąć, a gdy zgrzeszymy udziela nam przebaczenia i w ten sposób chroni od ŚMIERTELNYCH skutków tej trucizny.
Jeśli świadomie uczestniczymy we Mszy świętej, to trzeba nam zobaczyć, że jest ona wielkim dziękczynieniem Bogu za Chrystusową mękę, śmierć i zmartwychwstanie, za Jego ofiarę poniesioną dla naszego zbawienia, która uobecnia się w każdej Mszy świętej. Dlatego często określamy ją greckim słowem Eucharystia co po polsku znaczy Dziękczynienie.
Tak od początku Mszę świętą przeżywali chrześcijanie. Najwcześniejszy jej opis w swojej Apologii przedstawia św. Justyn męczennik z drugiego wieku po Chrystusie. Czytamy tam: Następnie przynosi się na ołtarz: chleb, wino i wodę, a głowa wspólnoty wznosi do Boga modlitwy I PODZIĘKOWANIA Z CAŁYCH SWOICH SIŁ. A lud woła na końcu: AMEN. Ktoś później opisujący wczesnochrześcijańską Mszę świętą mówił że w pewnej wspólnocie to dziękczynne Amen wierni wypowiadali tak głośno, że z sufitu sypał się tynk.
Dzisiaj w wielu miejscach Mszy świętej też to dziękczynienie wyrażamy. Dzieje się to gdy odmawiamy lub śpiewamy Chwała na wysokości Bogu, gdzie mówimy: DZIĘKI ci składamy, bo wielka jest chwała Twoja. W czasie przygotowania darów, gdy ksiądz błogosławi Boga za dar chleba i wina, w duchu dziękczynienia odpowiadamy: Błogosławiony jesteś, Boże, teraz i na wieki. Potem na początku prefacji ksiądz mówi: DZIĘKI składajmy Panu Bogu naszemu, a wszyscy odpowiadamy: Godne to i sprawiedliwe, ksiądz zaś mówi dalej: Zaprawdę godne to sprawiedliwe a dla nas zbawienne, abyśmy Tobie składali DZIĘKCZYNIENIE i Ciebie wychwalali.
Słowa dziękczynienia możemy też znaleźć w modlitwach eucharystycznych. Ksiądz dokonując konsekracji wspomina jak Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy błogosławił Boga i DZIĘKI SKŁADAJĄC podawał chleb i wino, które stały się Jego Ciałem i Krwią.
Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas do dziękczynienia za jeden jeszcze wielki dar związany z oczyszczeniem nas z trądu grzechowego. Jezus nie uzdrowił dziesięciu trędowatych od razu ale powiedział: Idźcie, pokażcie się kapłanom. W naszej sytuacji słowa te zapraszają byśmy dla oczyszczenia nas z grzechów korzystali z Sakramentu Pokuty i Pojednania. Księża w konfesjonale udzielają Chrystusowi wojego ciała i swoich ust, aby On oczyścił nas z grzechów tak, jak trędowatych uwolnił od choroby gdy szli pokazać się kapłanom.
Jeśli to wszystko rozumiemy, to możemy uświadomić sobie jeszcze jedną sprawę. W Księdze Królewskiej Przed opisem sytuacji trędowatego Naamana możemy przeczytać: Kiedyś podczas napadu zgraje Aramejczyków zabrały z ziemi Izraela MŁODĄ DZIEWCZYNĘ, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. Ona rzekła do swojej pani: O, gdyby pan mój udał się do proroka, który jest w Samarii! TEN BY GO WTEDY UWOLNIŁ OD TRĄDU . Dla nas dzisiaj oznacza to, że nie powinniśmy tylko sami korzystać z uzdrawiającej mocy Jezusa tylko, jak ta dziewczyna, opowiadać innym, którzy uzdrowienia potrzebują. To będzie jedna z form podziękowania Mu i oddania chwały Bogu.
Ks. Zbigniew Czerwiński