„O, zaiste konieczny był grzech Adama …!” (Rz 5, 12-19) 1 Ndz Wielkiego Postu A

Grzech i łaska, Adam i Chrystus to pojęcia i osoby całkowicie przeciwstawne. A jednak są one ze sobą nierozerwalnie złączone. Bez grzechu nie byłoby łaski, bez Adama dzieło Chrystusa byłoby niepotrzebne światu.

Ten paradoks zostanie wyśpiewany w orędziu wielkanocnym na początku Wigilii Paschalnej: „O, zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!” Wielki Post nie przychodzi do nas, aby na 40 dni zasłonić przed naszymi oczami zmartwychwstanie Chrystusa i zmusić nas do uśmiercania swoich pragnień i zadawania sobie bólu różnymi umartwieniami. Od samego początku Słowo Boże ukazuje nam finał tych 40 dni, którym jest radość zmartwychwstania. Ale aby ta radość rzeczywiście stała się naszym udziałem, a nie pustym frazesem powtarzanym z mało wiarygodną miną, trzeba byśmy odkryli, co w nasze życie wnosi Chrystus Zmartwychwstały? Czym jest owo tajemnicze usprawiedliwienie z winy Adama, za którą przecież nie mogę być odpowiedzialny w żaden sposób?

Paweł w swoim liście dotyka najważniejszych elementów nauki o łasce, która jest Bożą odpowiedzią na grzechy. Człowieka odwraca się od Boga i łudzi się, że siłą własnych rąk i swego mózgu będzie na wzór Boga znał dobro i zło. Jaki jest tego skutek? Cytując Hamleta można powiedzieć, że „źle się dzieje ….” Zło wkracza w świat, zło z zewnątrz niszczy mnie i to, co kocham, zło wewnątrz mnie niszczy innych, niszczy świat i mnie samego. Dlatego potrzebuję uwolnienia od zła, potrzebuję łaski, która przynosi usprawiedliwienie, czyni mnie niewinnym wobec mojego grzechu. Za darmo. Bez mojego wysiłku, bo nie jestem do niego zdolny. Więc po co trudy postu? Post jest mi potrzebny, abym odkrył w sobie samym korzeń grzechu, tego jednego, jak podaje Jan Ewangelista, grzechu niewiary w Jezusa, Syna Bożego, który umarł za moje grzechu i zmartwychwstał dla mojego usprawiedliwienia. Ale jak mogę postawić taką tezę, że ja nie wierzę w Syna Bożego? Przecież fakt, że biorę się za czytanie Słowa Bożego, zaczynam je medytować, czytam komentarze, chcę je rozumieć i przeżywać oznacza, że musze mieć wiarę. Więc może Pawłowi chodzi o grzechy rodzące się z moich słabości, niedoskonałości, słabego charakteru, niewiedzy czy nierozumienia?

Przestępstwo Adama, jego grzech spadł na mnie. Czym on jest w swej naturze? Brakiem zaufania do Boga. Żyję tak, jakbym wewnątrz mnie nieustannie powtarzał, że Bóg mnie nie kocha wystarczająco mocno, nie zajmuje się mną jak należy, nie pozwala robić rzeczy, na które mam ochotę, które sprawiają mi przyjemność, powtarza mi, że „zapłatą za grzech jest śmierć”. Dzięki łasce w takim myśleniu rodzi się wyrwa. Przecież to nie ja umarłem na krzyżu, ale Jezus. To on zapłacił za mój grzech. Ja Go nawet o to nie prosiłem. Czysta łaska. Moim zdaniem największą trudnością w przyjęciu łaski usprawiedliwienia jest niewiara w niszczącą siłę grzechu. Czas postu przychodzi mi z pomocą, abym odkrywał w sobie śmiercionośną rywalizację z Bogiem o pierwsze miejsce w moim życiu. Nie chodzi tu o naiwne przekonywanie, że pieniądze, władza, przyjemności, znaczenie, uznanie, moi bliscy, etc., są moimi bożkami. To są wyłącznie środki, abym mógł czuć się niezależny od Boga, abym karmił iluzję, że sam sobie w życiu poradzę. Wcale nie chodzi o jakiś otwarty bunt, o bycie „osobistym nieprzyjacielem Stwórcy”, jak nazywano niektórych ateuszy. Ja po prostu czuję lęk, kiedy kończą się pieniądze, kiedy lekarz podejrzewa jakąś poważną chorobę, kiedy mogę zostać sam, kiedy odbierane jest mi to, co kocham, kiedy wmawia mi się, że moja pasja jest niepoważna lub niestosowna. Boję się, bo siłą pieniędzy, znajomości i pasji żywię poczucie wpływania na świat, a przynajmniej na mikrokosmos mojego życia.

Wielki Post to czas bolesnego powracania do prawdy o moim bałwochwalstwie, egoistycznej i egocentrycznej naturze, którą mam uśmiercić z Chrystusem na krzyżu. A radość zmartwychwstania jest zawsze niepewną, dopóki nie umrze grzesznik we mnie. Radość nowego życia, pokój, nadzieja, dobroć zrodzone z łaski Chrystusa zawsze stają w cieniu chwilowej przyjemności, próżnej radości zadowolenia z siebie, przelotnej przyjemności. Dlatego nie mogę wiary zdobyć własną siłą, ani też nie potrafię  konsekwentnie jej pragnąć. Stąd wynika nieustanny trud Pawła, aby i mnie przekonać, że największą łaską od Boga jest odkupienie w Chrystusie. Przyjęcie tego daru czyni mnie wolnym od lęku o przyszłość, posiadane rzeczy, utracone szanse. Łaska usprawiedliwienia czyni mnie wolnym, a ta wolność najlepiej jest wyrażona duchowym ubóstwem. Nie przez przypadek osiem błogosławieństw rozpoczyna się … „Błogosławieni ubodzy duchem ….” Ignacy Loyola tłumaczy w Ćwiczeniach Duchownych, że każdy wierzący winien pragnąć tego ubóstwa. Ono jedyne daje nam wolność dzieci  Bożych. Jak to w praktyce wygląda? Ignacy uczy, iż owocem duchowego ubóstwa jest postawa, którą można ukazać następująco: nie pragnąć bardziej zdrowia niż choroby, bogactwa niż ubóstwa, szacunku niż pogardy, długiego życia niż krótkiego. Proste? Bez łaski niemożliwe.

 

ks. Maciej Warowny

TOP