Cierpienie i miłość (Flp 2, 6-11) Niedziela Palmowa A

Miłość to pragnienie i zdolność czynienia ze swego życia daru dla innych. Miłość Boga do mnie rozpoznaję rozważając Jezusową ofiarę krzyża.

Ale podobnie jak w wielu innych sytuacjach także i w tej moje poznanie jest zaciemnione poprzez mój egocentryczny sposób patrzenia na świat. Spontanicznie oceniam osoby, rzeczy, zjawiska, a nawet samego Boga poprzez pryzmat użyteczności dla mnie, możliwości zaspakajania ambicji mojego ego i moich potrzeb. Stąd rodzi się moje spojrzenie na tajemnicę męki Jezusa przede wszystkim jako na ogrom Jego cierpień oraz niesprawiedliwości i złości człowieka. Tak mnie uczono: „Patrz niewdzięczniku na cierpiącego Jezusa, rozważaj ogrom cierpienia poniesionego z twoje winy.” Ale uniżenie Jezusa nie jest motywowane koniecznością cierpienia. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” – mówi Jezus w rozmowie z Nikodemem. Centralną ideą odkupienia nie jest więc nieludzkie cierpienie Jezusa na krzyżu, ale niewyobrażalna dla nas miłość Boga do człowieka.

Powyższy akapit nie służy tylko refleksji nad koniecznością przesunięcia akcentów z cierpienia na miłość podczas rozważania męki Jezusa. To nasza chora miłość własna i nasz egocentryczny sposób przeżywania wszelkich relacji sprawiają, że patrząc na krzyż widzimy cierpienie, ogromne cierpienie, niezmierzone cierpienie … i słyszymy głos naszych wychowawców i katechetów, że my także powinniśmy cierpieć na naszych krzyżach na wzór naszego Mistrza. Tak wykrzywiony obraz krzyża jest konsekwencją naszego sposobu przeżywania miłości. Już od wczesnego dzieciństwa słyszeliśmy, jak bardzo nasi rodzice poświęcają się dla nas, jak niewdzięczni jesteśmy wobec naszych nauczycieli, którzy tracą zdrowie, aby nas czegoś nauczyć, etc. Człowiek zraniony grzechem pierworodnym w każdej relacji podkreśla to, co sam daje. Podobnie dzieje się w miłości. Dlatego konsekwentnie patrząc na krzyż myślimy, że dla Boga najważniejsze jest cierpienie Jego Syna za nasze grzechy. A my niewdzięczni nie potrafimy tego docenić.

Miłość (aż się prosi, żeby napisać „prawdziwa”, ale tak nie napiszę, bo nie-prawdziwa miłość to po prostu nie jest miłość) jest skoncentrowana nie na tym, co ja daję, ale na tym, co kochana przeze mnie osoba otrzymuje. Wyłącznie nasza niezdolność do darmowej miłości i skupianie się na sobie sprawiają, że nieustannie podkreślamy swoje wysiłki w kochaniu drugiego człowieka, a nie chcemy dostrzec, co w rzeczywistości on od nas otrzymuje. Ale Bóg tak nie postępuje. Jemu nieustannie zależy na tym, aby prawda o jego miłości docierała do nas pomimo zasłony ziemskiej rzeczywistości. Dla Boga liczy się nie to, co On dla nas zrobił, ale czy my doświadczamy zbawiennych skutków tego dzieła. Dlatego nie da się męki Jezusa zmierzyć naszymi ludzkimi „miarami” cierpienia. Nie da się jej porównać do cierpienia umierających w obozach koncentracyjnych, czy też ludzi poddanych wielotygodniowym, wymyślnym torturom. Wyjątkowość i niepowtarzalność męki Jezusa kryje się w niewyczerpanej miłości Bożej, którą Jezus umierając na krzyżu objawia w sposób ostateczny i niewymagający dopowiedzeń.

 

ks. Maciej Warowny

TOP