Zapoznana eschatologia (2 P 1, 16-19) Święto Przemienienia Pańskiego

Fałszywi prorocy pierwszego wieku diametralnie różnią się od swych dzisiejszych homonimów. Pierwsi głosili szybki powrót Chrystusa i związaną z tym konieczność przygotowania się na to wydarzenie, najczęściej przejawiające się przejadaniem posiadanych dóbr i przynależnością do wspólnot

uważających się za wybrane, doskonałe, czyste. Dzisiejsi fałszywi prorocy wmawiają nam, że nie ma żadnej eschatologii, żadnego życia wiecznego, a jedyne życie jakie posiadamy, czyli ziemskie, należy wypełnić troską o jego jak najlepsze „użycie”. Ale ani jedni, ani drudzy nie każą nam zapomnieć o Chrystusie. Tu tkwi zwodzicielski błąd. O ile szybki Jego powrót był dla starożytnych chrześcijan uzasadnieniem wyzbywania się dóbr, porzucania pracy i rodzin, a posłuszeństwo „prorokowi” brało się z przyzwolenia na pewne formy rozwiązłości, o tyle nam fałszywi prorocy przedstawiają Chrystusa jako źródło „absolutnej i bezwzględnej” miłości, która w efekcie zostaje sprowadzona do „miłosnego” zajęcia się sobą samym. „Każdy ma prawo do miłości.” „Nic złego nie czynię, bo kocham.” „Bóg nie może mieć nam za złe tego, że się kochamy.” Takie i tym podobne zdania padają z ust uwiedzionych chrześcijan XXI wieku, którzy przestali odróżniać miłość do siebie samego od egoistycznego egocentryzmu. Podobnie w Kościele naukę Ewangelii wielokrotnie uzasadniamy tylko jej głęboko humanistycznym i utylitarnym wymiarem, zapominając, że jest ona drogą do życia eschatologicznego. Może więc metody fałszywych proroków nie są aż tak różne? Schlebianie człowiekowi i odwodzenie go od konieczności przemiany życia okazuje się zawsze skuteczne.

Ponieważ problem fałszywych proroków jest tak stary, jak Kościół, a nawet starszy, bo sięga początków tworzenia się tożsamości Narodu Wybranego, nie ma co rozdzierać szat, ale trzeba odnaleźć te elementy, które stanowią współczesne korzenie kłamstwa fałszywych proroków. Słowo Boże będzie dla nas w tym niezastąpionym przewodnikiem, a szkoda czasu na nauki, nawet w wydaniu chrześcijańskim, które analizując sytuację współczesnego człowieka usuwają na bok Słowo Boże na rzecz „bardziej naukowych” środków. Drugi List Piotra Apostoła rodzi się z potrzeby ochrony braci przed sekciarzami, którzy „mają wiedzę”, „usłyszeli proroctwo”, „mieli natchnienie od Pana”.  Aby zrozumieć Piotrową naukę o fundamencie głoszonego przez Apostołów kerygmatu, który nie ma nic wspólnego w wymyślonymi mitami, nie opiera się jedynie na osobistym słyszeniu świadectwa Ojca o Synu, ale jest autentyczną mową prorocką, trzeba przyjrzeć się kontekstowi medytowanego Słowa. Zaczynając swoje pismo Piotr natychmiast pokazuje, co chroni przed sekciarstwem. Przez poznanie Boga została nam udzielona obietnica uczestnictwa w boskiej naturze. „Dlatego też właśnie wkładając całą gorliwość, dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty poznanie, do poznania powściągliwość, do powściągliwości cierpliwość, do cierpliwości pobożność, do pobożności przyjaźń braterską, do przyjaźni braterskiej zaś miłość.” To nie analiza błędu chroni przed fałszywą droga, ale kroczenie drogą nawrócenia i wzrostu wiary.

Wiara, cnota, poznanie, powściągliwość, cierpliwość, pobożność, przyjaźń braterska i miłość to w Nowym Testamencie terminy, których nie da się streścić w kilku zdaniach. One opisują człowieka nowego, który ze śmierci przeszedł do życia, który umarł dla grzechu, aby żyć dla Boga. Takich zwrotów Paweł używa dla opisu człowieka, który już tu na ziemi żyje życiem wiecznym, w jego życiu eschatologia już zaczyna się realizować, człowieka, który przylgnął do Boga i Kościoła całym sercem. Taki człowiek raczej nie stanie się sekciarzem, nie posłucha fałszywych nauk o końcu świata, ani nie pomyli miłości z egoistycznym dogadzaniem samemu sobie. Dlatego najważniejszą dla Piotra nauką rodząca się ze słuchania Bożego głosu na górze Tabor nie jest przekonywanie o prawdziwości tego widzenia, ale „mocniejsza, prorocka mowa”. Jest nią kerygmat o Jezusie umarłym i zmartwychwstałym, który pozwala poznać Boga i siebie w Kościele i poprzez Kościół. Takie jest najważniejsze dla Piotra przesłanie Pańskiego Przemienienia. Zamiast doszukiwać się znaków prawdziwości kolejnych „widzeń i objawień”, które często wiodą nas na obrzeża Kościoła lub wręcz na manowce wiary, warto sobie postawić pytanie, czy nasza wiara, cnota, poznanie, powściągliwość, cierpliwość, pobożność, przyjaźń braterska i miłość są rzeczywiście takie, jakich pragnie dla nas Chrystus i jakich udziela nam mocą Ewangelii.

ks. Maciej Warowny

TOP