Logika nieznana światu (Rz 11,33-36) 21 Niedziela Zwykła A

Zachwyt na bogactwami, mądrością i wiedzą Boga kończy część Listu do Rzymian poświęconą tajemnicy odkupienia. Tematem bezpośrednio wprowadzającym ten króciutki hymn na część niepojętych dróg Bożej mądrości jest Pawłowe rozważanie tajemnicy nieposłuszeństwa Izraela, z którego Bóg wyprowadza zbawienie dla wszystkich narodów.

Mądrość Boga z grzechu odrzucenia Zbawiciela przez Naród Wybrany potrafi wyprowadzić dobro dla całej ludzkości. Świadomość, że niepojęta jest Boża mądrość, pojawia się już w Starym Testamencie. Paweł nawiązuje do tekstu Izajasza: „Kto zdołał zbadać ducha Pana? Kto w roli doradcy dawał Mu wskazania? Do kogo się On zwracał po radę i światło, żeby Go pouczył o ścieżkach prawa, żeby Go nauczył wiedzy i wskazał Mu drogę roztropności?” Ale czytając Izajasza budzi się we mnie przekonanie, że nie tylko w czasach proroka było wielu takich, co wiedzieli lepiej niż sam Bóg, co należy czynić i jak powinny wyglądać Jego dzieła w świecie. Także dziś wielu jest takich, co „wiedzą lepiej”, co Bóg koniecznie powinien uczynić, jaki powinien być papież, co powinni mówić biskupi, jak ma wyglądać dobra parafia, co to jest sprawiedliwość międzynarodowa, etc., etc.

Bóg dając nam łaskę wiarę, pragnie byśmy Go poznawali, a my zrobiliśmy z tego sztywne teologie, w imię których jesteśmy gotowi potępiać innych, w imię których dokonało i dokonuje się mnóstwo podziałów, kłótni i wzajemnych oskarżeń o nieznajomość Boga. Każdy, kto myśli inaczej niż my sami, na pewno nie ma racji, a może nawet jest heretykiem. Relacja do Boga wzrasta i owocuje poprzez nasze pragnienie Boga, pragnienie bycia z Nim i dla Niego, a my chrześcijańską nadzieję sprowadzamy do kilku moralistycznych reguł, dzięki którym otrzymamy nagrodę życia wiecznego. Postępuj według przykazań, spełniaj dobre uczynki, a ponieważ i tak nigdy nie będziesz wystarczająco dobry w tym co robisz dla Boga, to zostań czcicielem Jego Miłosierdzia. Przez proroka Izajasza Bóg mówi: „Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości”, a my z miłości Boga robimy jarmark przeżyciowo-uczuciowy, gdzie wyznacznikiem „jakości” jest doprowadzanie słuchaczy kazań raz do łez, a raz do śmiech, według woli kaznodziei. Z miłości, jako zasady budowania relacji z drugim człowiekiem, na co dzień tworzymy nieznośną mieszankę oczekiwań, wzruszeń, przywiązań i emocjonalnych zniewoleń, a wyznacznikiem „dojrzałości” w miłości bliźniego jest odwaga oskarżania o egoizm wszystkich wokół nas, bowiem „nie kochają mnie tak, jak tego potrzebuję i na to zasługuję”.

Święty Paweł nie wymyśla nowej teologii, kiedy ukazuje, że z grzechów niewierności i nieposłuszeństwa Izraela wyprowadza Bóg zbawienie ludzkości. Ta teologia jest wprost zakorzeniona w tajemnicy krzyża Jezusowego. Męka i śmierć Jezusa to wydarzenia odsłaniające słabość Boga do człowieka. Wszechmocny nie używa przemocy, nie broni się przed absurdem oskarżeń, sprzecznością pomówień, czy paranoją oczekiwań. Pokorny Zbawiciel przegrywa po ludzku to wszystko, co zbudował przez trzy lata nauczania i czynienia znaków. Własny uczeń zdradza, najbliżsi go opuszczają, tłumy zapominają o doznanych dobrodziejstwach, a zwykły bandyta wygrywa z Nim plebiscyt popularności. Ludzka mądrość zawodzi, kiedy chcemy taki sposób działania Boga uznać za fundament ludzkości wolnej od rywalizacji i przemocy. A jednak tylko ta droga otwiera nam bramy życia wiecznego. Medytując mękę Jezusa dostrzegamy, że nie chodzi w niej o cierpienie Boga-Człowieka, ale o Jego zaufanie i posłuszeństwo Ojcu. A Ojcu zależy na tym, aby człowiek doświadczył, że miłość Boga i każda inna miłość obecne w świecie są wolne od przemocy i rywalizacji. Dlatego po ludzku absurdalna męka i śmierć Zbawiciela objawiają logikę Miłości Bożej, w której moc miłowania nie ma nic wspólnego z najmniejszą choćby przemocą.

Wydaję się, że nie możemy naszą logiką ogarnąć i pojąć Bożego planu zbawienia. Dla nas zawsze cztery jest więcej niż dwa, a przeciwnik pokonany to odzyskane bezpieczeństwa. Dlatego nie pojmujemy Bożej miłości. Chcemy ją nieustannie wpasować w nasze ludzkie wyobrażenia i oczekiwania. Kochać oznacza być dla osoby kochanej, chronić ją, poświęcać się dla niej, ale też chronić siebie, aby móc dla niej żyć. Wydaje się, że Jezus tak właśnie postępuje, ale obecność Maryi na drodze krzyżowej pokazuje, jak Jezus przekracza ludzkie wyobrażenia o miłości. Zbawiciel dopuszcza swą Matkę do swego cierpienia. Nic dla niej nie może zrobić, aby ochronić Ją przed bólem (zrobiłby to, gdyby w porę się wycofał). On dzieli się z Nią swym cierpieniem. Ani Maryja, ani Weronika, ani Cyrenejczyk nie mogą w niczym złagodzić cierpienia Jezusa. Ten ostatni wręcz przyśpiesza bieg męki wnosząc na górę krzyż. I nie chodzi o to, aby oni czynili coś dla Jezusa, bo to On pozwala, aby oni wkroczyli w przestrzeń Jego cierpienia, aby cierpieli razem z Nim. Jest jedyne cierpienie, które ma sens, to Chrystusowe, a On pozwala nam brać w nim udział naszym cierpieniem. Ze zła cierpienia wyrasta nasze dobro. „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga!”

ks. Maciej Warowny

TOP