Jedność rodzi się z dojrzałości (Ef 4, 1-13) Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego B

Jedność wierzących jest tematem wiodącym rozważanej lektury. Nie rodzi się ona z podobieństw wierzących w ludzkim rozumieniu (narodowość, rasa, kultura, grupa społeczna, etc.), lecz jest owocem zakorzenienia w Ciele Chrystusa oraz dziełem Ducha Świętego.

Jedności jest powołaniem chrześcijan. Kiedy termin powołanie kojarzy nam się najczęściej ze szczególną posługą w Kościele lub ze wstąpieniem do zakonu, niestety dużo rzadziej z życiem małżeński i rodzinnym, Paweł uświadamia Efezjanom, że jedność jest Bożym powołaniem wszystkich wierzących. Znamiennie brzmi w tym kontekście lista charyzmatów i posług z Chrystusowego ustanowienia. Możemy odczytać redaktorski zamysł Apostoła w ten sposób, iż Bóg w Chrystusie powołuje wszystkich ochrzczonych do jedności, której nie da się zrealizować bez „znoszenia siebie w miłości”, „usiłowania zachowania jedności” oraz pokory, cichości i cierpliwości. W słowach Pawła nie ma fałszywej czy naiwnej idealizacji. Jedność jest dziełem Boga, któremu człowiek z trudem się poddaje.

Charyzmaty wymieniane przez Pawła mają za cel „budowanie Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego”. Po takim sformułowaniu pojawia się natychmiast pytanie, czy ta jedność i pełnia będą naszym udziałem za ziemskiego życia, czy raczej Apostoł rysuje przed nami perspektywę pełni jedności dostępnej dopiero w Niebie? Ciekawe jest uzasadnienie dla posługi charyzmatycznej apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy i nauczycieli: „Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu”. Jedność Kościoła jest więc dla Pawła wskaźnikiem dojrzałości w wierze. Jedność wskazuje na wierność nauce Chrystusa. Jedność zabezpiecza przed bezdrożami fałszywych doktryn, nowinkarstwa, uwodzicielskiego głoszenia siebie samego i swoich pomysłów w miejsce autentycznej Ewangelii.

Charyzmatyczna natura urzędów pasterskich i nauczycielskich pozostaje nieodmiennie w służbie jedności Kościoła. Jedność ta nie jest przymiotem zdobytym „raz na zawsze”, ale wymaga nieustannego trudu i wysiłku, gdzie pastersko-nauczycielskie zadanie to „przysposabianie”, czy dosłowniej tłumacząc, wydoskonalanie wszystkich wierzących w budowaniu Ciała Chrystusa. Jedność nie jest więc wyzwaniem wyłącznie dla teologów, biskupów czy proboszczów, ale jest dziełem wszystkich wierzących. Nie ma w tym banału, jeśli uświadomimy sobie, że dla jedności Kościoła potrzeba jedności małżeństw, rodzin, wspólnot, grup, parafii. Wskazując zaś na trud tak rozumianej jedności Paweł wiąże ją z dojrzałością w wierze. Stąd możemy wywieść naturalny wniosek, że każdy brak jedności, każdy podział w rodzinie czy w parafii to konsekwencja niedojrzałości wiary. Wniosek jest o tyle istotny, że w naszym doświadczeniu częsty zarzewiem podziałów, rywalizacji i konfliktów jest rzekomo „lepsze” rozumienie tajemnic wiary, „głębsze” poznanie Boga, „skuteczniejsze” formy pobożności. Dla Pawła zaś jest oczywistym, że wzrastanie i dojrzewanie w wierze owocuje coraz większą jednością Kościoła.

Jak bardzo aktualny jest problem jedności wspólnot wierzących chyba nie trzeba nikogo przekonywać. I wcale nie mam na myśli podziałów na katolików, prawosławnych i protestantów. Grupki i grupeczki parafialne, które rywalizują ze sobą, wzajemnie się oskarżając lub udowadniając sobie wzajemnie rzeczywiste lub wyimaginowane błędy. Zwolennicy Mszy „trydenckiej” przeciwko tym , którzy wolą Mszę „w salkach”. Kłótnie o to, kto ładniej i „liturgicznej” ustawia kwiaty przy ołtarzu, prowadzi śpiewy, i tak … w nieskończoność. Smutna rzeczywistość parafii i grup, którym brakuje pasterzy zdolnych formować wszystkich bez wyjątku do wiary dojrzałej. Wiary, która nie podkreśla, w czym jest „lepsza”, ale daje siły do „znoszenia się w miłości” i „zachowywania jedności”. Nie jest to moralizowanie, że „trzeba jakoś się porozumieć”, „musicie się jakoś dogadać”, etc. Paweł pokazuje nam naszą bezpośrednią przynależność do Chrystusa jako źródło jedności i pokoju. Jezus zstąpił do otchłani naszego egoizmu, indywidualizmu, rywalizacji i pychy, aby nas powołać do nowego sposobu życia. Chrzest, włączenie do Kościoła i powołanie nie są darami statycznymi, ale energią wzrostu, dojrzewania ku coraz większej pełni, jedności z Chrystusem i jedności Kościoła.

ks. Maciej Warowny

TOP