Przez wiele ucisków (Dz 14,21b-27) I czytanie
Kwitnący Kościół w Antiochii Syryjskiej posłał Barnabę i Szawła na wyprawę misyjną do krajów, w których nikt jeszcze nie głosił Ewangelii (Dz 13-14).
Wraz z Janem Markiem – krewnym Barnaby – stworzyli trzyosobową ekipę, która wyruszyła na Cypr i do Azji Mniejszej. Było to pionierskie przedsięwzięcie, wymagające wiary i odwagi. Towarzyszyła im pewność, że realizują dzieło inspirowane przez Boga, a nie swoje pomysły (por. 13,2; 14,26). Dzięki temu mogli podjąć tak wielki wysiłek i stawić czoła ogromnym przeciwnościom.
Po dotarciu do Azji poważnym ciosem była dla nich rezygnacja Jana Marka z dalszego udziału w wyprawie. Z jego powodu, przed kolejną wyprawą, wynikł między Pawłem a Barnabą tak ostry spór, że rozstali się na zawsze (15,37-39). Wszystkich trzech Kościół czci dziś jako świętych Apostołów i męczenników. Przedziwne są drogi Boże.
W każdym mieście zaczynali ewangelizację od synagog żydowskich. Wśród pobratymców spotykali się zarówno z życzliwym zainteresowaniem jak i gwałtowną opozycją, zwłaszcza, gdy Żydzi zobaczyli, że Ewangelię masowo przyjmują poganie. Sam prokonsul Cypru, Sergiusz Paweł, chciał słuchać słowa Bożego, choć wpływowy żydowski „prorok” z jego otoczenia usiłował temu przeszkodzić. W Antiochii Pizydyjskiej miejscowi Żydzi rozpętali przeciwko nim kampanię zniesławiającą i doprowadzili do wygania ich z miasta. W Ikonium, gdzie wiarę w Jezusa przyjęło wielu Żydów i pogan, spór o Apostołów podzielił całe miasto i zaangażował miejscowe władze. Głoszeniu Ewangelii towarzyszyły zarówno liczne cuda jak i narastające prześladowania. W Listrze został uzdrowiony kaleki człowiek, który nigdy nie chodził. Rozentuzjazmowany tłum uznał najpierw Apostołów za bogów i chciał składać im ofiary, a następnie, podburzony przez Żydów, wziął udział w ukamienowaniu Pawła. Fanatyczna wrogość przeciwników ścigała go niczym list gończy. Zmasakrowany i nieprzytomny przyszedł do siebie ‑ rzec można: zmartwychwstał ‑ gdy otoczyli go uczniowie, i… jak gdyby nic się nie stało, wrócił do miasta, w którym dopiero co padł ofiarą samosądu. Nie potrzebował wiele czasu na rekonwalescencję, bo już nazajutrz wyruszył z Barnabą – najprawdopodobniej pieszo – do Derbe, oddalonego o ponad czterdzieści kilometrów. W drodze powrotnej odwiedzali kolejno wszystkie nowopowstałe kościoły, umacniając braci w wierze i ustanawiając im przełożonych (gr. „presbýteroi” – 14,23).
Byli wolni od lęku o własne niebezpieczeństwo, niezwykle odporni na trudy, a spadające na nich prześladowania traktowali jako normalną część misji. «Przez wiele ucisków trzeba nam (gr. „dei”) wejść do królestwa Bożego» (14,22). Źródłem tej konieczności była wola Ojca niebieskiego, któremu «spodobało się przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących» (1 Kor 1,21). Naśladowali Pana Jezusa, który «uczynił twardym swoje oblicze, by iść do Jeruzalem» (Łk 9,51; por. 9,22; 17,25; 24,7.44).
Ci dwaj ludzie rozpoczęli dzieło, jakim było «otwarcie drzwi wiary dla narodów» (Dz 14,27). Poganie poznali miłość Boga i narodzili się do życia w wolności i łasce, jako bracia i siostry w Chrystusie. Tysiąc lat później fala Ewangelii dotarła nad Wartę i Wisłę, i podwoje łaski otwarły się dla naszego narodu. «Pan uczynił nam wielkie rzeczy» (Ps 126,3).
ks.Józef Maciąg
Źródło: „Niedziela Lubelska”