Jestem błogosławiony!? (Ef 1, 3-6. 15-18) 2 Niedziela po Narodzeniu Pańskim Rok C

echo_apostola

Kiedy ostatni raz błogosławiłem Boga? Nie z obowiązku, nie dlatego, że „tak trzeba”, ale z pragnienia serca, z porywu entuzjazmu dla tego, co Bóg czyni dla moich braci i dla mnie? Myślę, że dla większości współczesnych chrześcijan, podobnie jak dla mnie, pierwszą trudnością jest wyraźne dostrzeżenie faktu, że Bóg pragnie napełniać nas swym błogosławieństwem, a kolejną, w jaki sposób faktycznie to czyni. Następna trudność zawiera się w pytaniu: A co to jest błogosławieństwo? Myślę, że spontanicznie przychodzi nam na myśl, iż błogosławieństwo to taka Boża gwarancja naszego sukcesu. Ale niestety trzeba w takiej definicji całkowicie przesunąć akcent: błogosławieństwo to gwarancja Bożego sukcesu w nas. Ani Abraham, ani Mojżesz, ani prorocy nie mieli łatwego życia, mimo, że byli błogosławieni. W życiu najbardziej błogosławionej ze wszystkich, Matki Jezusa, błogosławieństwo przyjmuje postać miecza przenikającego Jej duszę. Błogosławieństwo można zniszczyć, odrzucić, jak zrobił to Adam.

Dla Pawła zasadniczym znakiem Bożego błogosławieństwa jest świadomość, że jest wybrany przez Boga, aby być apostołem oraz aby być świętym i nieskalanym. Ani tego doświadczenia ani pewności swej misji Paweł nie zachowuje dla siebie, lecz dzieli je ze wszystkim wiernymi. Bowiem wszyscy jesteśmy Bożymi porucznikami, wybrańcami, którym poruczono zadanie, aby w nas objawiła się natura dzieci Bożych. To jest największą chwałą Ojca. Dlatego też natychmiast stawiam sobie kolejne pytanie: Kiedy ostatni raz błogosławiłem i chwaliłem Boga za moje kapłaństwo, za moją posługę w parafii, za małżeństwa moich przyjaciół i znajomych, za parafian, za ochrzczone dzieci, etc? Błogosławiłem i odkrywałem, że jesteśmy błogosławieni, że w historii narodzin, chrzcin, ślubów i pogrzebów jest plan miłości Ojca? A kiedy wieść o wierze nieznanych braci w Chrystusie sprawiła mi szaloną radość uwielbiania Boga?

Apostoł modli się za mnie, abym mógł coraz głębiej poznawać Jezusa, bo chyba tego właśnie brakuje mi, abym mógł Go wielbić. Poznawanie nie kończy się na studiach teologicznych, na latach doświadczenia duszpasterskiego, na przeczytanych książkach. Poznać oznacza być w relacji, przylgnąć, złączyć się. W poznaniu nie ma nic z obojętności intelektualisty, ale naturą biblijnego poznania jest zapał pasjonata, któremu zawsze mało. Czy rzeczywiście chcę poznawać Jezusa? Można podejść do pytania z innej strony. Wojny, przemoc, niesprawiedliwość społeczna, ludzka zawiść i głupota, choroby, które odbierają kolejnych przyjaciół, starość, która nie pozwala rozpoznać kochanych osób – czy nie są to powody, aby coraz bardziej poznawać Jezusa? Aby powracać do Niego i mówić Mu o smutku nierozumienia, czemu kochani i niewinni umierają, a ci, którzy niszczą i zabijają cieszą się zdrowiem i przywilejami? Apostoł modli się, abym otrzymał ducha mądrości i objawienia, i poznał Jezusa obecnego w historii świata, abym otworzył się na nadzieję, która jest wpisana w moje powołanie.

ks. Maciej Warowny, Francja