Pokój rodzi się na krzyżu (Kol 1, 15-20) 15 Niedziela Zwykła C

Chrystus jest moim pierwowzorem, moim starszym bratem. To ze względu na Niego ja byłem chciany. Ze względu na Niego Ojciec obdarował mnie moją egzystencją.

Chrystus przychodząc na świat przynosi mi pełnię prawdy o moim życiu. W Nim staję się sobą.

W Nim jednam się ze swoją ograniczonością i śmiertelnością. W Nim i tylko z Nim mogę opuścić tron swego życia, aby to On stał się jedynym Panem mojego życia. Autentycznie poznać siebie mogę wyłącznie poznając Chrystusa. Prawdziwa samoświadomość rodzi się nie z głębi patrzenia we własne wnętrze, ze zrozumienia mechanizmów rządzących naszą psychiką, emocjami i z poznania konsekwencji doświadczonych zranień. Wyłącznie wkraczając w przestrzeń Chrystusowej tożsamości odnajduję prawdę o sobie. Tylko wówczas moje poznanie siebie jest wolne od egocentryzmu. Kiedy świat pragnie mnie zagarnąć w niewolę moich namiętności i pożądliwości, tylko skierowanie się ku Drugiemu, ku Chrystusowi chroni moją wolność.

Świat próbuje mnie wtłoczyć w wizje szczęścia oparte na rozbudzaniu mojego egoistycznego pragnienia znaczenia, sukcesu, posiadania, etc. Tylko znajomość Chrystusa jest mocą, abym nie posiadając „szczęścionośnych” dóbr tego świata, uczył się kochać siebie, swoje życie, swoją historię. Wyłącznie w relacji do Chrystusa nabiera sensu życie kończące się nieprzewidywalnym momentem śmierci. Dzięki krzyżowi Chrystusa pragnienie życia i kochania nie stoi już w opozycji do śmierci. W Chrystusie perspektywy choroby, cierpienia czy porażki przestają być źródłem lęku i paraliżującego strachu o własną przyszłość. Poznanie Chrystusa pozwoliło Pawłowi na zestawienie na tym samym poziomie życia dla Chrystusa i śmierci dla Niego. Znajomość Zbawiciela owocowała w życiu Apostoła Narodów gotowością na przyjęcie każdych warunków życia: „Umiem cierpieć biedę i umiem obfitować.”

Ale pragnienie poznawania Chrystusa nie może rodzić się z niechęci do poznania samego siebie. Aby do tego nie doszło, poznawaniu Chrystusa musi stale towarzyszyć obawa przed popadnięciem w faryzeizm, który znajomością Prawa zakrywa nieświadomość swoich własnych motywacji. W autentycznym poznaniu Chrystusa dokonuje się poznanie człowieka, bez zgorszenia jego słabościami. Poznając Go zaczynamy przyjmować siebie, jak dar „dany i zadany”. Z miłości do Chrystusa rodzi się akceptacja siebie, owo kochanie siebie, które jest kluczem do kochania bliźniego. Jednak Paweł w swoim nauczaniu nie pozostawia wątpliwości, że znajomość Chrystusa nie może być oddzielona od znajomości Jego krzyża. Jeśli bowiem wyeliminujemy krzyż stajemy się hipokrytami, którzy pokładają ufność w Bogu wyłącznie na użytek doczesności. To krzyż wprowadza nas w przestrzeń miłości przekraczającej doczesność. Ze znajomości krzyża rodzi się pokój serca, stan najgłębszej akceptacji siebie, bliźnich i świata.

ks. Maciej Warowny, Francja

TOP