Modlić się bez gniewu i sporu (1 Tm 2,1-8) 25 Niedziela Zwykła C

Chyba wszyscy uznajemy za oczywiste, że chrześcijanie mają modlić się za cały świat. Modlitwa ta nie jest narzuconym obowiązkiem,

który winniśmy wypełniać choćby z zaciśniętymi ze złości pięściami, lub też z sercem sparaliżowanym strachem, ale jest owocem miłości.

Jej korzeni możemy doszukiwać się zwłaszcza w słowach: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; (…) ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.” „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą (…) miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając.” Mateusz i Łukasz uświadamiają nam, że Jezusowa Ewangelia jest mocą, która przekracza granice nienawiści, złości, poczucia krzywdy, zazdrości czy też pragnienia odwetu. Nauczając o miłości do nieprzyjaciół Jezus nie chce nas moralizować, ale zaprasza do rzeczy absolutnie po ludzku niemożliwej, jak niemożliwą wydaje nam się taka miłość. Dlatego też szczere pragnienie modlenia się jest dalekie od poszukiwania „lepszych” technik modlitwy, psychologicznych motywacji czy też „uduchowionych” zgromadzeń, ale pragnie nienaruszalnego fundamentu, którym jest wyłącznie miłość. Łatwo jednak przychodzi nam mówienie o miłości, ale czym ona jest? Jak działa we mnie? Jakie etapy przechodzi? Poniższe cytaty zwięźle to zarysują.

 New Life`m śpiewa: „Miłość, która pociąga i zachwyca to eros, filia to dar przyjaźni, pokój, ciepło, harmonia. Dałeś nam te miłości by obudzić największą miłość. Miłość, która oddaje życie za przyjaciela, o sobie zapomina ...” Papież Benedykt XVI pisał: „(…) istnieje jakaś relacja między miłością i Boskością: miłość obiecuje nieskończoność, wieczność — jakąś rzeczywistość wyższą i całkowicie inną w stosunku do codzienności naszego istnienia. Okazało się jednak równocześnie, że drogą do tego celu nie jest proste poddanie się opanowaniu przez instynkt. Konieczne jest oczyszczenie i dojrzewanie, które osiąga się także na drodze wyrzeczenia. Nie jest to odrzuceniem erosu, jego „otruciem”, lecz jego uzdrowieniem w perspektywie jego prawdziwej wielkości. (…) Człowiek staje się naprawdę sobą, kiedy ciało i dusza odnajdują się w wewnętrznej jedności, a wyzwanie erosu może być rzeczywiście przezwyciężone kiedy ta jedność staje się faktem. Jeżeli człowiek dąży do tego by być jedynie duchem i chce odrzucić ciało jako dziedzictwo tylko zwierzęce, wówczas duch i ciało tracą swoją godność. I jeśli, z drugiej strony, odżegnuje się od ducha i wobec tego uważa materię, ciało, jako jedyną rzeczywistość, tak samo traci swoją wielkość. (…) Kocha jednak nie sama dusza, ani nie samo ciało: kocha, człowiek, (…) Jedynie wówczas, kiedy obydwa wymiary stapiają się naprawdę w jedną całość, człowiek staje się w pełni sobą. Tylko w ten sposób miłość — eros — może dojrzewać, osiągając swoją prawdziwą wielkość.”

 Doświadczenie naszej słabości, negatywnych namiętności, złości, gniewów, pragnień odwetu nie mogą być pomijane w naszej medytacji o modlitwie, zwłaszcza o modlitwie za rządzących. Miłość jest więc jedynym fundamentem i motywacją takiej modlitwy. Kilka zdań ks. Dajczera pięknie to ujmuje: „Agape to miłość stwórcza, miłość, która kocha nie dlatego, że jesteś wart miłości, tylko żebyś był jej wart. Agape pragnie tworzyć w tobie dobro, coraz więcej dobra. Ktoś otrzymując specjalne łaski od Boga dziwi się, dlaczego został nimi obdarzony. A przecież miłość agape zstępuje na niegodnych, zstępuje na nas wszystkich, bo wszyscy jesteśmy niegodni i wszyscy potrzebujemy tej miłości stwórczej, stwarzającej dobro.” Modlitwa za rządzących, która po liturgicznym zgromadzeniu znajduje swoją „kontynuację” i przeradza się w krytykę, złość, poczucie krzywdy, staje się w odbiorze wielu chrześcijan czymś na pograniczu przykrego obowiązku i duchowej perwersji. Jak modlić się za tych, którzy publicznie czynią zło? Za tych, których nieprawości i nieuczciwości są tematami dzienników TV i pierwszych stron gazet? Jak? Tylko osobiste doświadczenie spotkania z Chrystusem, który zbawia mnie od mojej złości, nieprawości, egoizmu, chciwości, etc. może stanowić punkt wyjścia takiej modlitwy. Tylko agape, miłość pragnąca bezinteresownego dobra, może nas uzdolnić do modlitwy za naszych nieprzyjaciół. I tylko w doświadczeniu, iż nasze życie jest włączone w Boży plan miłości, możemy zrozumieć słowa Listu do Rzymian: „Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga.” Wyłącznie agape pozwala modlić się „za królów i za wszystkich sprawujących władzę” bez najmniejszego podtekstu poczucia krzywdy czy pragnienia odwetu czy też nadziei na osobisty awans społeczny. Paweł Apostoł nie chce we mnie budzić poczucia winy, gdyż tak bardzo nie potrafię zaakceptować słabości ludzi władzy i nieubłagalnie niszczącej siły eksponowanych stanowisk. Wskazując na fundamentalną rolę wiary, Apostoł pragnie jej owoców w moim życiu. Tylko czy ja jestem gotów na to, aby jednym z nich była szczera, bez gniewu i sporu, modlitwa za sprawujących władzę?

ks. Maciej Warowny

TOP