Boży zamysł a ludzkie intencje (J 6, 41-51)

echoewangeliimannaW jakich miejscach nie sprawowano już Eucharystii: jerozolimski wieczernik i rzymskie katakumby, klasztorne i pałacowe kaplice, wielkie katedry i kameralne kościółki, szpitale i więzienia, uniwersytety i stadiony, miejsca objawień i sanktuaria, ołtarze polowe i koszary, krypty królewskie i przydrożne krzyże, łagry i cmentarze, pola bitew i miejsca straceń, leśne polany i powstańcze kurhany, górskie szlaki i schroniska, kurorty i sanatoria, dzielnice dobrobytu i dzielnice nędzy, osiedla i szkoły itp.  

Zaś co do intencji, to aż trudno sobie wyobrazić, że ta sama ofiara Chrystusa mogłaby służyć tak różnym planom, zamysłom, potrzebom, oczekiwaniom! Często sprzecznym i wykluczającym się. Za przykład niech posłuży bitwa pod Grunwaldem (1410). Gdy Polacy intonują Bogurodzicę, wojska krzyżackie śpiewają pieśń Chrystus zmartwychwstał! Wcześniej Jagiełło nakazał odprawić aż dwie Msze Święte. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że Sienkiewicz nierzadko koloryzował, to sam fakt Mszy Świętej przed bitwą musi zastanawiać. Sienkiewicz tego nie pisze, ale pewnie w zakonie krzyżackim odprawiono też nie jedną Mszę Świętą. Tak oto Bóg znalazł się pomiędzy ochrzczonymi jako sędzia, który ma rozstrzygnąć problem, którego nie był sprawcą. Ponieważ wyprawy wojenne nigdy nie kończą się remisem, zwycięstwo jednych drugim smakuje klęską!  Na chwilę oddajmy się lekturze Krzyżaków:

„Król wszedłszy do kaplicy, spokojnie słuchał mszy świętej, którą ksiądz Bartosz odprawiał z wielką gorącością ducha. Dwóch dworzan króla zbrojnych do mszy służyło. W głębi namiotu stali pisarze, duchowni i kilku starszyzny, nieodstępujących króla: reszta przebiegała szeregi i leniwych nagliła do pośpiechu. Na twarzy króla nie widać było nic oprócz powagi, jaką wyrażała chwila, którą wszyscy czuli stanowczą; blady był nieco, czoło miał zasępione, ręce złożył i gorąco zdawał się modlić duchem, choć usta jego się nie poruszały.
 Przy podniesieniu upadł król na kolana i głową dotknął aż do ziemi. Właśnie kielich ksiądz do góry uniósłszy, trzymał go w rękach, gdy Witold wpadł w chrzęszczącej zbroi i zbliżył się ku Jagielle.
 - Bracie! - zawołał - czas wielki! Wychodź! Należy radzić, trzeba uderzyć: jeśli im damy pierwszym począć, biada nam, zginęliśmy.
 - Daj mi się modlić! - odparł Jagiełło. - Bogu dnia pierwociny należą.
 Witold postawszy chwilę, wybiegł zniecierpliwiony. Przed namiotem stała cała rada wojenna, oprócz Zyndrama.
 - Na miłość Boga! - zawołał Szafraniec - a jużby dość było nabożeństwa. Czas płaci, czas traci! Króla gwałtemby wyciągnąć z kaplicy, bo jest o czem innem myśleć. Lada chwila uderzyć mogą.
 - Król nie odejdzie z kaplicy, dopóki mszy nie wysłucha - zawołał Witold - żadna go siła nie weźmie: to darmo". Natomiast nazajutrz po zwycięstwie, w kaplicy królewskiej były śpiewane trzy Msze Św.: o Najświętszej Maryi Pannie, o Duchu Świętym i Trójcy Przenajświętszej, ponadto u innych ołtarzy czytano Msze żałobne za dusze poległych." (Historia duszpasterstwa wojskowego na ziemiach polskich. Pod red. J. Ziółka. Lublin 2004. PTAK J. Duszpasterstwo rycerstwa polskiego w epoce Piastów i Jagiellonów, s. 86 - 89).

To jeden z wielu przypadków w naszej historii. Gall Anonim w opisie wyprawy Bolesława Krzywoustego na Czechy zamieścił opis ceremonii religijnych, jakie odbyły się w polskiej armii przed bitwą. Po przemowie króla odprawione zostały we wszystkich hufcach Msze, zaś obecni na nich wojowie przystąpili do Komunii Świętej. Jan Odziemkowski pisze:  „Niejednokrotnie przed walką całe wojsko uczestniczyło w wielogodzinnych nabożeństwach. Przed wymarszem pod Kircholm we wrześniu 1605 r. hetman Jan Karol Chodkiewicz nakazał czterdziestogodzinne nabożeństwo i sam siedem godzin modlił się, dając przykład podwładnym. Podobne nabożeństwo odprawiono przed szturmem Smoleńska w 1609 r.

W czerwcu 1621 r. do obozu wojsk polskich, oczekujących pod Chocimiem na armię turecką, zawitał biskup Nowodworski, ordynariusz diecezji kamienieckiej. Biskup udzielił grupie żołnierzy sakramentu bierzmowania, poświęcił chorągwie wojskowe i zadecydował o dyspensie na spożywanie mięsa w piątki i soboty podczas działań wojennych. Dnia 8 VI 1651 r. maszerujące przeciwko armii kozacko-tatarskiej wojsko króla Jana Kazimierza wzięło udział w uroczystej procesji Bożego Ciała. Podczas wielkich nabożeństw, odprawianych przed spodziewaną bitwą, tysiące żołnierzy przystępowały do spowiedzi i przyjmowały Komunię Św. Było to dyktowane przez wiarę i uświęcone tradycją przygotowania żołnierza do walki, która mogła przecież zakończyć się śmiercią" (Odziemkowski J. Historia duszpasterstwa. Duszpasterstwo wojskowe w dobie królów elekcyjnych, s.142 - 143).

Jeśli motywem uczestnictwa wojska w Eucharystii była nie tyle chęć uproszenia zwycięstwa, co przygotowanie walczących na możliwą śmierć, można to zrozumieć. Ale jak w ogóle usprawiedliwić walkę na śmierć i życie, prowadzoną przez ludzi w stanie łaski uświęcającej? Jak pogodzić w sumieniu ducha walki i przemocy z duchem miłości i przebaczenia? Czy nie mamy do czynienia z oczywistą schizofrenią, która ostatecznie owocuje umieraniem? Czy nie mamy wtedy do czynienia z zuchwałym zawłaszczeniem źródła i zarazem szczytu liturgii?

Jezus najwyraźniej wskazuje, że Eucharystia jest pokarmem „jakościowo" innym niż wszystkie pokarmy, w jakich człowiek usiłuje znaleźć życie. Jeśli Chrystus mówi o innym pokarmie, to znaczy, że istnieje też inny głód. Trzeba ten głód odkryć i poznać. Niech objawi się on w całej dosłowności i niech zaboli do żywego. Niech ten głód zabierze nam błogie „spoko"! Niech zrodzi pragnienie, którego nie da się niczym oszukać, zastąpić ani znieczulić. Niech ten głód przyprowadzi nas do Jezusa - Eucharystii, mimo wszystkich możliwych lęków i zastrzeżeń. Biblijna pamięć o tych, którzy umarli na pustyni, mimo manny i przepiórek, będzie natchnieniem do szukania życia wiecznego. Doczesne życie nie wystarczy; upływa szybko, nieraz pospiesznie i dosłownie kończy się. Te dwie prawdy niczym widma ciążą wszystkim jak dwie figury śmierci na filarach bramy opactwa cysterskiego w Krzeszowie.

Dlatego Jezus proponuje nam Eucharystię, która pozwala już tu, na ziemi, antycypować udział w życiu samego Boga, w które wierzymy, choć nie możemy o nim za wiele powiedzieć.

Ks. Ryszard K. Winiarski

TOP