Kim jestem dla ciebie? (Mk 8,27-35)

Epizod, który rozegrał się pod Cezareą Filipową (Mk 8,27-35), stoi w samym środku Ewangelii i dzieli drogę uczniów Jezusa na dwa istotne etapy.

Etap pierwszy (1,14 – 8,30) zaczął się od pierwszego spotkania z Nim nad jeziorem Galilejskim i powołania do grona uczniów. Idąc za Nim, słuchali Jego nauki – słowa z mocą (1,22.27) i byli świadkami Jego czynów: Jezus uwalniał opętanych, stawiał na nogi sparaliżowanych, uzdrawiał głuchych i niemych, otwierał oczy ślepym, cudownie karmił głodnych, ożywiał umarłych. Był odpowiedzią Boga na pragnienie cierpiących ludzi, by żyć prawdziwym życiem, w wolności od niszczącego zła. Patrząc na to wszystko, uczniowie stawiali sobie pytanie: „Kimże On jest?” (4,41). Wielu religijnych ludzi „definiowało” Jezusa przy pomocy dobrze sobie znanych pojęć, jako „jednego z proroków”. Mieli w głowach gotowe odpowiedzi, do których Go dopasowywali: „To cieśla, z rodziny, którą znamy” (por. 6,3); „to bluźnierca, opętany, który lekceważy szabat” (por. 2,7; 3,2.22). Ta ich rzekoma wiedza uniemożliwiała im odkrycie w Jezusie Tego, kim był naprawdę, i kto nie daje się zredukować do „jednego z…”.

Jezus prowadził swoich uczniów ku Cezarei, gdzie było znane sanktuarium bożka Pana-Fauna, czczonego w obleśnej zwierzęco-ludzkiej postaci. Może chciał im pokazać, jak bardzo karykaturalne mogą być ludzkie wyobrażenia na temat bóstwa, gdy żywą, osobistą relację z Bogiem zastąpi się gotowymi „opiniami o…”.

Stawiając uczniom pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Jezus czyni wyraźną różnicę między owymi opiniami, a odpowiedzią prawdziwej wiary, zrodzoną we wspólnocie Kościoła, który jest z Nim „w drodze” (8,27). Wbrew pozorom Jezus nie pyta ich o opinię na swój temat, jak gdyby potrzebował z ich strony jakiegoś potwierdzenia własnej tożsamości. Przeciwnie, to pytanie dotyczy ich: Po tym, co razem przeszliśmy, co możesz powiedzieć o doświadczeniu Mojej miłości? Co ona w tobie przemieniła i uzdrowiła? Czy cenisz Mnie więcej, niż dary, które ode Mnie otrzymałeś? Czy pójdziesz za Mną dalej, tam, dokąd nie chcesz? (por. J 21,18)

Jezus chce, bym pozwolił Mu pytać się o mnie, i oczekuje szczerych odpowiedzi. Od mojej zgody zależy, czy poznam Jego i samego siebie, i czy będę gotów wejść na drugi etap wiary ‑ drogę do Jerozolimy, by odkrywać Go jako Syna Bożego, który „umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,20).

Piotr wyznaje nadprzyrodzoną wiarę w Jezusa-Mesjasza, ale chwilę później kompromituje się, chcąc Go zawracać z drogi ofiarnej miłości (Mk 8,32). W jego umyśle prawda miesza się jeszcze z ludzkimi wyobrażeniami o prawdziwej chwale. Dlatego Jezus przypomina mu, gdzie jest jego miejsce: „Idź za Mną” – po Moich śladach (gr. „hýpage opíso mou” – w. 33). Krzyż Jezusa uwolni Piotra od niedobrej pewności siebie. Dzięki temu będzie mógł później powiedzieć: „Panie, Ty dobrze mnie znasz. Ty wiesz, że Cię kocham!” (por. J 21,17).

Każdego z nas Jezus prowadzi znad Genezaret poprzez Cezareę w stronę Jeruzalem.

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP