Umocnieni jak twierdza (Jr 1, 4-5.17-19) 4 Niedziela Zwykła C

Początek Księgi Jeremiasza jest bardzo osobisty. Prorok odwołuje się do momentu swego powołania, który jest kluczowy dla jego misji. Warto przeczytać cały pierwszy rozdział, aby zrozumieć najważniejsze wyzwania Jeremiaszowej drogi za głosem Pana.

Natomiast wiersze wybrane z tego rozdziału jako pierwsza lektura niedzielna mają odniesienie do opisanego przez Łukasza wydarzenia z synagogi w Nazarecie. Jezus jest w nim ukazany jako prorok par excellence, którego misja spotyka się ze sprzeciwem i odrzuceniem Tego, który głosi trudne do przyjęcia Słowo Boga. Jeremiasz jest więc figurą Mesjasza szczególnie przejmującą, bowiem samo jego pochodzenie skazuje go na pogardę i odrzucenie. Jeremiasz pochodzi z rodu kapłańskiego, ale jego przodek, Abiatar, spiskował przeciwko Salomonowi, za co został ukarany: Kapłanowi zaś Abiatarowi król rozkazał: Idź do Anatot, do posiadłości twojej, gdyż zasługujesz na karę śmierci, ale dziś ciebie nie zabiję, bo niosłeś Arkę Przymierza Pańskiego (…) Tak więc Salomon odsunął Abiatara, by nie był kapłanem Pańskim. (1Krl 2, 26n). Potomkowie Abiatara nie mogli powrócić do służby w świątyni.

Misja Jeremiasza jest tak nieznośnie ciężka, okupiona pogardą i odrzuceniem ze strony ludu, a zwłaszcza elit, że przeklina on dzień swoich narodzin: Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem! Dzień, w którym urodziła mnie matka moja, niech nie będzie błogosławiony! Niech będzie przeklęty człowiek, który powiadomił ojca mojego: Urodził ci się syn, chłopiec! - sprawiając mu wielką radość. (…) Po co wyszedłem z łona matki? Czy żeby oglądać nędzę i utrapienie i dokonać dni moich wśród hańby? (20, 14n.18). Takie doświadczenia sprawiają powrót do pierwociny powołania przez Boga. Jeremiasz nie może obyć się bez nieustannego wspominania, że wszystkie bolesne doświadczenia są poprzedzone zapewnieniem obecności Boga. Jakże się bowiem nie lękać, kiedy możni i wpływowi mieszkańcy Jerozolimy chcą go uciszyć: Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza! (…) Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa! (…) A oni wykopali dół dla mnie (…) by mnie pochwycić, a pod nogi moje potajemnie zastawili sidła. (Jr 18, 18n.22)

Jednak prawdziwym wrogiem proroka jest lęk o własne życie. To on zamyka usta, każe milczeć wielu dzisiejszym prorokom w obliczu jawnych nieprawości i kłamstw. Dlatego nie mniej niż Jeremiasz potrzebujemy pewności i doświadczenia, że Bóg nas zna, jest naszym Ojcem, już w łonie naszych matek nas kształtował. To nie jest zapewnienie skierowane do nielicznych. Każdy ochrzczony w modlitwie namaszczenia usłyszał, że jest włączony w prorocką misję Chrystusa. Nie tylko biskupi, prezbiterzy i diakoni, ale każdy ochrzczony odnajdzie charakter apostolski swego życia w Jeremiaszowym doświadczeniu powołania i umocnienia. Ani Jeremiasz, ani Jezus nie byli odrzuceni przez obcych, ale to rodacy, bliscy, ich odrzucają i prześladują. Każdy z nas potrzebuje powrotu do słów tak ważnych dla Jeremiasza: Ja jestem z Tobą!

W Jezusie odkrywa się najpełniejsza realizacja tego, co Jeremiasz zapowiada swoją posługą i doświadczonymi cierpieniami. Jezus wkracza w najgłębszą otchłań odrzucenia i pogardy, aby doświadczyć, że Bóg Go nie opuszcza, jest z Nim. Paradoks wykrzyczanych na krzyżu słów cierpienia, Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27, 46; Ps 22, 2) zawiera się w dynamice modlitwy każdego cierpiącego. Jej początkiem jest nie tylko poczucie cierpienia fizycznego, ale skrajne osamotnienie, poczucie nieużyteczności i klęski. Ale ponieważ jest to najbardziej szczera i najgłębsza modlitwa, jej zakończeniem są słowa pełne ufności. Krzyż jest drogą i zwycięstwem każdego proroka. Tylko jak głęboko wierzmy zapewnieniu Ojca: Ja jestem z Tobą!?

ks. Maciej Warowny

TOP