Kościół Arką i Niewiastą (1 Krn 15, ...; Ap 11, 19a.12, ...) Uroczystość Wniebowzięcia NMP

Pierwsze lektury Uroczystości Wniebowzięcia NMP, zarówno z Mszy wigilijnej jak i Mszy w dzień, odwołują się do Arki Przymierza. Była to skrzynia z drzewa akacjowego, obita złotą blachą, w której przechowywano kamienne tablice z Dziesięciorgiem Przykazań, złote naczynie z manną oraz laskę Aarona. W czasach Salomona były tam już tylko tablice Dekalogu.

Podczas wędrówki była przechowywana w Namiocie Spotkania, a od czasów budowy świątyni Salomona w najświętszej części świątyni, Święte Świętych (Hbr 3, 9). Arka definitywnie zaginęła po zburzeniu świątyni przez Nabuchodonozora w 586 roku przed Chrystusem. Jej znaczenie było wyjątkowe. To ona bowiem była znakiem obecności Boga pośród Jego ludu. Hebrajczycy skrupulatnie przestrzegali zakazu czynienia obrazów Jedynego Boga, odwołując się wyłącznie do przymierza z Nim zawartego, którego namacalnym dowodem były kamienne tablice. Dlatego w czasie drogi przez pustynię, zdobywania ziemi obiecanej, a później w czasach wojen i pierwszej świątyni obecność Arki dawała pewność, że Bóg jest pośród narodu, który sobie wybrał. Ale już w tamtych czasach, jak uzmysławia to wojna z Filistynami (1 Sm 4) to nie fizyczna obecność Arki była źródłem mocy ludu, ale wierność przymierzu z Bogiem i przestrzeganie Prawa czyniło lud wyjątkowym pośród wszystkich innych narodów.

Historia przegranej wojny pomimo przyniesienia Arki na pole bitwy wprowadza nas w prawdziwy sens przymierza z Bogiem. Jeremiasz, którego działalność przypada tuż przed definitywną utratą Arki Przymierza prorokował: Oto nadchodzą dni - wyrocznia Pana - kiedy zawrę z domem Izraela i z domem Judy nowe przymierze. Nie takie jak przymierze, które zawarłem z ich przodkami, kiedy ująłem ich za rękę, by wyprowadzić z ziemi egipskiej. To moje przymierze złamali, mimo że byłem ich władcą - wyrocznia Pana. Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach - wyrocznia Pana: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercach. Będę im Bogiem, oni zaś będą Mi ludem. I nie będą się musieli wzajemnie pouczać, mówiąc jeden do drugiego: Poznajcie Pana! Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają Mnie - wyrocznia Pana, ponieważ odpuszczę im występki, a o grzechach ich nie będę już wspominał (Jr 31, 31-34). Prawo wypisane nie na kamiennych tablicach, ale w sercu człowieka staje się centrum prorockiej obietnicy. Paweł Apostoł tak rozwinie tę zapowiedź: Powszechnie o was wiadomo, że jesteście listem Chrystusowym dzięki naszemu posługiwaniu, listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego; nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc (2Kor 3, 3).

Wobec takiej ewolucji postrzegania „sposobu zapisania” treści przymierza człowieka z Bogiem, nie dziwi fakt, że tradycja Kościoła odniosła figurę Arki Przymierza do Maryi. Ona w swoim łonie nosiła najważniejszy „zapis” przymierza, dar nieskończonej miłości Boga dla grzesznego człowieka. W Jezusie spełniają się wszystkie obietnice Boga, z tą najważniejszą, obietnicą Ducha Świętego, który w głębinach naszego serca pozwala nam odkrywać ojcowską miłość Boga. Matka Chrystusa doświadczyła tej wierności na wiele lat przed narodzeniem się Kościoła. Ona przyjęła do swego łona moc Ducha Świętego. W Niej zrodził się Zbawiciel, Potomek Ewy, który zmiażdżył głowę węża, spełniając tym najbardziej pierwotną obietnicę daną przez Boga człowiekowi.

Apokalipsa zaś do obrazu Arki Przymierza dodaje drugi obraz, Niewiasty rodzącej Pasterza narodów, którego już nikt i nigdy nie pozbawi Jego władzy. Pierwszym sensem apokaliptycznego obrazu jest oczywiście Kościół, Oblubienica Boga. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę – napisze do korynckiej wspólnoty Paweł (2Kor 11, 2). Kościół ciągle przeżywa na pustyni doczesnego świata „rodzenie” Chrystusa, dawanie Go, poprzez ewangelizację i sakramenty wszystkim ludom ziemi, a jednocześnie doświadcza zmagania ze Smokiem, obrazem wcielonego bałwochwalstwa, rajskim wężem, który nieustannie wplątuje człowieka w walkę z Bogiem o pierwsze miejsce i panowanie nad światem. I ponownie tradycja Kościoła odniesie obraz Niewiasty apokaliptycznej do Matki Pana. Ono bowiem poprzez pełne miłości posłuszeństwo Bożemu Słowu zrodziła światu Zbawiciela. Ona pierwsza była świadkiem rywalizującej zawiści świata w osobie Heroda i doświadczyła prowadzenia Ducha Świętego, aby nie utracić powierzonego Jej Skarbu.

Jaka powinna więc być maryjność mojej wiary? Czym winna się wyrażać? Co wnosić do mojej codzienności? Nie, nie mam zamiaru powtarzać tego, co ostatni Sobór i papieże napisali na temat miejsca Matki Zbawiciela w życiu Kościoła. Przepiękny jest podtytuł encykliki Redemptoris Mater: „O błogosławionej Maryi Dziewicy w życiu pielgrzymującego Kościoła”. Modlitewny aspekt maryjności wydobywa Jan Paweł II w Liście Apostolskim Rosarium Virginis Mariae, a swoje pragnienie wobec tej modlitwy wyraził najlepiej tytułem ostatniego paragrafu: „Różaniec - skarb, który trzeba odkryć”. Ale nie tak doniosłe treści mam na myśli, ale własną codzienność. Co Maryja daje mi każdego dnia? Czego od Niej się uczę? Jak odkrywam dzięki Niej moje bycie dzieckiem Boga i Kościoła? A jej troska o moje braki, czyli jak Kana Galilejska staje się moim udziałem? Jak przeżywam jej macierzyńską miłość słysząc słowa Jezusa Oto twoja matka? Zabrałem Ją już do siebie, czy może ciągle powtarzam, że to wszystko jest tak skomplikowane, nic z tego nie rozumiem?

ks. Maciej Warowny

TOP