Filary chrześcijaństwa (Dz 2, 42-47) 2 Ndz. Wielkanocna A

Dzisiejsze pierwsze czytanie to jedno z trzech „podsumowań” życia Kościoła, które znajdujemy w Dziejach Apostolskich. To pierwsze ukazuje owoce Piotrowego głoszenia kerygmatu w dniu Pięćdziesiątnicy. Dobra Nowina rodzi Kościół. Jej treścią jest historia zbawienia, której szczytem jest męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa oraz dar Ducha Świętego dla tych, którzy uwierzą.

Piotrowe przepowiadanie z mocą rodzi w sercach słuchaczy proste pytania: Co mamy czynić bracia? W odpowiedzi Piotr wyjaśnia: Nawróćcie się (…) i niech każdy z was przyjmie chrzest w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie w darze Ducha Świętego. Słuchacze poruszeni i posłuszni słowom Piotra są zalążkiem wspólnoty Kościoła, której obraz przedstawia medytowany tekst. Kościół pierwszych chrześcijan opiera swoje życie na czterech filarach: nauce apostołów, życiu wspólnotowym, Eucharystii określanej „łamaniem chleba” oraz modlitwie.

Czym jest „nauka Apostołów”, w której trwają pierwsi chrześcijanie doskonale ukazuje anonimowy traktat z połowy II wieku „Didache lub Nauka Dwunastu Apostołów”. Nie jest to proste przypominanie słów Jezusa i opowiadanie o Jego cudach, ale fundamenty nauczania moralnego, reguły życia kościelnego oraz kształtowanie wzajemnych relacji braterskich wspólnoty. Owocem kerygmatu są narodziny wspólnoty. Jednak nie chodzi tu o jakiś klasztor wczesnochrześcijański, a o ideał wyzwolenia spod dominacji dóbr materialnych i wskazanie prymatu braterstwa i miłości nad indywidualnym posiadaniem. Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Niestety ta najwcześniejsza forma okaże się bankructwem ekonomicznym i nie z powodu złego zarządzania, ale niedojrzałej jeszcze wizji chwalebnego powrotu Chrystusa na ziemię. Z oczekiwania na szybki powrót Chrystusa zrodziło się „przejadanie majątków”, a w konsekwencji ubóstwo, któremu Apostołowie zaradzali zbiórkami w innych wspólnotach, jak czytamy w pismach Pawła Apostoła. A niepoprawne rozumienie Chrystusowego powrotu będzie jednym z ważnych tematów Pierwszego Listu do Tesaloniczan, najstarszego dokumentu Nowego Testamentu. Zaś właściwy kierunek rozwoju chrześcijańskich wspólnot życia odnajdzie rodzący się pod koniec III wieku ruch monastyczny.

Wspólnota uczniów Chrystusa nie może żyć bez Eucharystii, której pierwszym miejscem celebracji były domy braci. Jeszcze nie nastąpiła definitywna separacja Kościoła i synagogi, dlatego pierwsi chrześcijanie pochodzący z judaizmu kontynuują modlitwę w Świątyni Jerozolimskiej. Wzmianka o „łamaniu chleba po domach” upewnia nas, że Łukasz pisząc o wspólnocie braterskiej (gr. koinonia) nie ma na myśli wspólnoty życia, dóbr i zamieszkiwania, które rodzą się jak wyżej wspomniano dopiero pod koniec III wieku, ale wspólnotę wiary i dóbr. Miejscem modlitwy jest Świątynia, co świadczy, że wierzący nie mają najmniejszej potrzeby zrywania z tradycją i uznają się za prawowiernych spadkobierców judaizmu, a miejsce świątynnych ofiar zajmuje Eucharystia, modlitewne i pełne wdzięczności spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej. Ostatnim zaś filarem chrześcijańskiego życia jest modlitwa, która nie rodzi się z niezaspokojonych potrzeb, lecz z Eucharystii, z wdzięczności Bogu i jest radosną odpowiedzią na przeżywaną i doświadczoną miłość. Takie usytuowanie modlitwy zdaje się przekonywać, że dla autora Dziejów Apostolskich nie ma ona najmniejszego indywidualistycznego zabarwienia. To nie jest „prywatny zestaw koronek” według własnej często sztucznie tworzonej „duchowej wrażliwości”. Modlitwa jest owocem słuchania i wypełniania nauki Apostołów, doświadczenia tak wielkiej mocy wspólnoty, że bracia gotowi są oddać wszystkie dobra na rzecz jej istnienia oraz celebrowania Eucharystii.

Na koniec musimy stanąć wobec trudnego pytania. Jak dzisiejszy Kościół, czyli parafia, grupy i wspólnoty parafialne, bo one są miejscem autentycznego doświadczania Kościoła, realizują ten objawiony ponadczasowy model? Życie nauczaniem papieża i biskupów, miłość braterska, która przewyższa zatroskanie o zasobność własnej kieszeni, nieodzowność Eucharystii i modlitwa, która nie jest próbą „przekonywania Boga do naszych racji”, ale szczerym owocem trwania w komunii z Bogiem i braćmi. Cztery filary, na których wsparty jest Kościół są niezmiennie ze sobą powiązane i żaden z nich nie może dominować nad innymi. Myślę, że jest jeszcze inna wzajemna zależność pomiędzy nimi. Niedocenianie jednych kosztem innych, na przykład podkreślanie wagi niedzielnej Mszy, a pomijanie wspólnotowego charakteru Kościoła lub podkreślanie wierność nauczaniu Apostołów bez braterskiej modlitwy, etc., etc., sprawiają, że struktura życia chrześcijańskiego życia się chwieje. Nie tylko zbyt niski filar grozi zawaleniem się świątyni, ale także ten, który jest zbyt wysoki. A jak to wygląda w mojej codzienności? Z tym pytaniem muszę mierzyć się sam, ale potrzebuję wyraźnych wskazówek, łaski i braci, którzy mi w tym pomogą, inaczej bowiem grozi mi ślepota człowieka, który winy dostrzega w innych, a w sobie odnajduje jedynie cnoty.

ks. Maciej Warowny

TOP