Serce rozumne rozróżnia dobro i zło (1 Krl 3, 5. 7-12) XVII Niedziela Zwykła A

Salomon jest figurą władcy mądrego i sprawiedliwego, który na modlitwie prosi Boga o serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła. W rozdziale poprzedzającym rozważaną lekturę czytamy krótki testament Dawida przekazany Samuelowi, jak ma dokończyć sprawy ojca. Salomon dopełnia tego, co Dawid mu nakazał, a w trzecim rozdziale czytamy o samodzielnych decyzjach młodego króla.

Biorąc za żonę córkę faraona zapewnia sobie pokój ze strony Egiptu oraz koalicyjne wsparcie przeciwko innym królestwom. Ponieważ świątyni jeszcze nie ma, udaje się do Gibeonu, miasta położonego wyżej niż większa część Jerozolimy, aby na wzgórzu złożyć Bogu ofiary. Autor podkreśla, że Jerozolima nie ma jeszcze murów i świątynia nie istnieje, co oznacza brak jednoznacznie ukonstytuowanego prymatu Jerozolimy, zarówno w wymiarze polityczno-militarnym jak i religijnym. Król podobnie jak cały lud oddaje cześć Bogu na wyżynach (w. 2-3). Ofiara w Gibeonie jest ważna, bowiem otwiera czas samodzielnego sprawowania władzy, po dopełnieniu ostatnich nakazów Dawida. Bóg ukazuje się Salomonowi, który u Niego pragnie znaleźć mądrość dla sprawowania władzy nad ludem i hojnie wysłuchuje jego prośby: «Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, oto spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i pojętne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie». A w kolejnych wierszach czytamy opis mądrego rozstrzygnięcia sporu dwóch nierządnic o syna (ww. 16-28). Jest to znamienny obraz ludu, którym ma rządzić Salomon. Nierządny lud, który prowadzi wewnętrzne walki, a władza królewska jest głosem samego Boga i objawieniem Jego mądrości.

Medytując modlitwę Dawida nie da się nie myśleć o „królewskiej” władzy w nowoczesnych społeczeństwach uważających się za demokratyczne i postępowe. Władza nie pochodzi już od Boga i wręcz nie wolno, aby służyła wartościom uznawanym za religijne. Ale nie to jest sednem problemu. Człowiek bałwochwalczo zapatrzony w samego siebie uważa, że to on może decydować o tym, co jest dobre, a co jest złe. Medialne opinie zastępują solidną wiedzę, rozsądek kłania się sondażom i statystykom, wartości są wypadkową woli większości, pod warunkiem, że wyrażają lewicową wizję świata, czyli bałwochwalczy kult idei nienawidzących prawdy, a adorujących ciągle zmieniające się „nadrzędne wartości”: klasy robotniczej, postępu, antyrasizmu, tolerancji, feminizmu, ekologii, etc. W imię tych idei można kłamać, manipulować, używać przemocy i odmawiać człowiekowi jego elementarnych praw. Wszyscy, którzy nie zgadzają się z taką wizją świata to faszyści, prawicowi ekstremiści i największe zagrożenie ludzkości (ewentualnie planety, zwierząt, etc.). Przepraszam za ten krótki i przygnębiający obraz nowoczesnej władzy „królewskiej”. Każda kampania wyborcza to obietnice pieniędzy lub … pieniędzy, a wraz z nimi plan moralności narodowej pt. „Róbta co chceta!”, ale pod warunkiem, że głosujecie na nas.

Salomon wobec wyżej scharakteryzowanych klas politycznych znajduje się na niemożliwych do zbliżenia antypodach. Pierwszą dzielącą ich przepaścią jest dar mądrości, która zstępuje z góry, nie jest moją zasługą, nie mogę jej sobie przypisać. Drugim to obiektywne, niezależne od moich humorów, odczuć, poczuć, etc., istnienie dobra i zła, które nie podlegają głosowaniu ani nie pochodzą z dyrektyw, a mają być wyłącznie rozeznane poprzez rozum oświecony mądrością pochodzącą od Boga, Dawcy wszelkiego dobra. Odczytując Ewangelię tej niedzieli w łączności z medytowanym tekstem możemy postawić sobie pytania: Co było skarbem Salomona? Czym była dla niego drogocenna perła, dla której warto poświęcić wszystko? Jaką siecią Salomon łowił ryby i skąd wiedział, które są dobre, a które złe? A słowo Boże nam odpowiada: serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła. Zaś początek modlitwy Salomona jest znakiem dobrych lekcji, które odebrał na dworze swego ojca, Dawida: O Panie, Boże mój, Ty ustanowiłeś królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody i nie umiem rządzić. Świadomość Bożego powołania i Jego łaski idą w parze z samoświadomością i krytycznym spojrzeniem na siebie.

Święty Paweł wskazując młodemu biskupowi Efezu, Tymoteuszowi, kogo winien dopuszczać do funkcji pasterza wspólnoty, pisał: Biskup więc powinien być bez zarzutu, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze zarządzający własnym domem, z całą godnością trzymający [swoje] dzieci w uległości. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? (1 Tm 3, 2-5). Zawsze zastanawia mnie warunek zwarty w ostatnim zdaniu Pawłowych rad. Kryterium umiejętności troski o własną rodzinę, a rzymski „domus” oznacza także służbę, niewolników i najemników. Co mam myśleć o kandydatach na polityków, to znaczy odpowiedzialnych za „polis”, miasto-państwo, którzy dla szybkiej kariery wyrzekają się tak fundamentalnie ludzkiej odpowiedzialności, jak założenie rodziny i odpowiedzialność za własny dom? Mądrość Salomona, ta wyniesiona z dworu ojca i ta, o którą prosił Boga, nigdy nie dopuściłaby, aby szefami ludu byli ci, co uwodzą pięknymi buziami na wyborczych plakatach, a ich metryka przeczy oczekiwaniom odpowiedzialnego doświadczenia. Fizyczne podobieństwo do George’a Clooneya w najmniejszym stopniu nie gwarantuje mądrości, odpowiedzialności, daru sprawiedliwego sądzenia i rozróżniania dobra i zła. A przecież serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła jest niezbędne nie tylko politykom, ale wszystkim rodzicom, nauczycielom, profesorom, przełożonym, proboszczom, przeorom, dyrektorom, prezesom, przewodniczącym, radnym, etc. Kiedy więc ostatnio modliłem się o serce rozumne i dar rozróżniania dobra i zła?

ks. Maciej Warowny

TOP