Cierpienie niesłuchanego proroka (Jr 20, 7-9) XXII Niedziela Zwykła A

Aby zrozumieć gorzkie wyrzuty jakie Jeremiasz czyni Bogu nieodzownym jest przynajmniej pobieżne spojrzenie na historyczny kontekst jego prorockiej działalności, która miała miejsce w latach 627-587 przed Chrystusem.

Reformy religijne króla Jozjasza, który panował w latach 640-609 przynoszą pewne efekty, ale ostatecznie jego polityka prowadzi do politycznego upadku Jerozolimy. Jozjasz ginie w 609 roku walcząc przeciwko Egiptowi, a na tronie Judy zostaje osadzony przez faraona jego syn, Jojakim. Jednak po przegranej przez Egipt bitwie pod Kerkemisz w 605 roku z nową potęgą, Chaldejczykami, pod wodzą Nabuchodonozora, król Judy staje się wasalem tego ostatniego. Kilka lat później opowie się znów po stronie Egiptu, przestając płacić daniny Nabuchodonozorowi i Juda zostanie za to srogo ukarana. Król Jojakim osobiście odpowiadał za spalenie zwoju mów prorockich Jeremiasza, odrzucając wezwanie do nawrócenia i wierności Prawu. W roku 597 Nabuchodonozor zdobywa miasto, grabi skarbiec świątyni i zabija Jojakima. Królem zostaje jego syn Jojakin, który po trzech miesiącach rządów zostaje uprowadzony do Babilonii, a na tronie osadzony jest Sedecjasz. On także będzie szukał ratunku u Egipcjan wbrew słowom Jeremiasza, co doprowadzi do ostatecznej katastrofy w 587 roku. Miasto i Świątynia zostaną zburzone, a mieszkańcy Judy deportowani do Babilonii.

Bezpośrednim kontekstem Jeremiaszowej skargi są jego proroctwa: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Oto sprowadzę klęskę na to miejsce, tak że każdemu, kto to usłyszy, zaszumi w uszach. Opuścili Mnie bowiem i zbezcześcili to miejsce, paląc kadzidła cudzym bogom, których nie znali ani oni, ani ich przodkowie, ani królowie judzcy, i napełnili to miejsce krwią niewinnych. Zbudowali nadto wyżyny Baalowi, by palić swoich synów w ogniu jako ofiary dla Baala, czego nie nakazałem ani nie poleciłem i co nie przyszło Mi nawet na myśl (19, 3-5); Oto sprawię, że przyjdzie na to miasto i na wszystkie jego osiedla całe to nieszczęście, jakie przeciw nim zapowiedziałem. Uczynili bowiem kark swój twardym, nie chcą słuchać moich słów (19, 15). W konsekwencji prorok jest ukarany za to, co głosi: Usłyszał Jeremiasza, głoszącego te słowa, Paszchur, syn Imera, kapłan, który był głównym zwierzchnikiem w domu Pańskim. I kazał Paszchur poddać chłoście proroka Jeremiasza i zakuć go w kłodę, która się znajdowała w Górnej Bramie Beniamina, w domu Pańskim (20, 1-2). Wówczas dla Jeremiasza przelała się czara goryczy. Nie tak wyobrażał sobie służbę Bogu, bycie Jego prorokiem na służbie ludu. Konflikt z elitami nie kończy się tym wydarzeniem. Ten sam Paszchur kolejny raz ukarze Jeremiasza wrzucając go do cysterny pełnej błota w czasie oblężenia, które poprzedziło ostateczny upadek Jerozolimy (Jr 38).

Nie myślę, aby cierpienie proroka można było komentować lub wyjaśniać. Tekst jest jasny. Zwrot „uwiodłeś mnie” nie ma w sobie poetyki zakochania się, ale jest terminem, którym określa się oszukanie i wykorzystanie kobiety. Zresztą dalsze zdania i kolejna skarga proroka (20, 14-18) nie pozostawiają wątpliwości, że schodzi on do głębin rozczarowania swoją misją i samym Bogiem. Natomiast zdania następujące bezpośrednio po rozważanym tekście, czyli wiersze 11-13 są paradoksalnie wyrazem zaufania Bogu i pewności, że słowa ogłaszane w imieniu Boga wypełnią się. Ten kontrast pomiędzy skargą rozpaczy i pewnością Bożej obrony można rozumieć jako wyraz głębokiego przeświadczenia, że Bóg nie zawiedzie Jeremiasza, ale to prorok przekracza granice swej wytrzymałości, poczucia sensu, nadziei. W swej rozpaczy tak głęboko neguje sens swej misji, że przeklina dzień swoich narodzin (ww. 17-18). W bólu Jeremiasza nie ma teatralnego przyciągania uwagi innych, skupiania się na sobie, podkreślania swej bolesnej historii i doświadczonych porażek, lecz jest krzyk człowieka tracącego wszelkie ludzkie poczucie wartości swego życia, wszelką nadzieję na poprawę. Jeremiasz nie jest już w stanie powiedzie „jakoś tam będzie!”. Ogołocony ze wszelkich przywilejów prorockiego powołania oraz z najmniejszych sukcesów własnej działalności może polegać tylko na Bogu. Jego życie nie ma już dla niego innej wartości, jak tylko przekonanie, że wszystko, co głosi jest słowem Boga.

Skarga Jeremiasza jest zapowiedzią krzyża Jezusa. Dlatego w niedzielnej liturgii rozważamy ją w relacji do pierwszej Jezusowej zapowiedzi męki, śmierci i zmartwychwstania. Piotr, który chwilę wcześniej został ogłoszony „Skałą”, sprzeciwia się takiej perspektywie i w odpowiedzi słyszy: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jeremiaszowe doświadczenie staje się figurą Chrystusowego krzyża, Jego osamotnienia Ogrójca i całkowitego poddania się woli Ojca. Równocześnie ukazuje prawdę o krzyżu, którego nie da się nieść ludzkimi siłami. Krzyż obnaża fałsz naszych wyobrażeń i nadziei na sukcesy w Królestwie Bożym, prowadząc ku całkowitemu zaufaniu Bogu. W taki sposób odczytana historia Jeremiasza staje się figurą ucznia Chrystusa. Ogołocony z tego, co jest ludzkim zyskiem i sukcesem w całości składa ufność w mocy Boga. Dlatego mogę się wzruszać Jeremiaszowym buntem, porównywać jego rozczarowanie z moim, wskazywać na podobieństwo epok, jego i mojej, w podobnym lekceważeniu Boga i Jego Prawa, ale czy mam wiarę Jeremiasza? Czy mam wiarę Piotra, który po swej zdradzie mówi Jezusowi: Panie Ty wszystko wiesz, ty wiesz, że Cię kocham! (J 21, 17)?

ks. Maciej Warowny

TOP