7 grzechów głównych - ZAZDROŚĆ - ks. Wojciech Rebeta
Zazdrość karmi się poczuciem braku. Jej siłą napędową jest szukanie szczęścia, które widzi się u innych osób. W istocie jest to zdeformowana wizja samego siebie, w której nie ma przekonania o byciu kochanym. Dobro drugiego człowieka jest dla zazdrośnika miażdżące, bo odsłania jego stan nieposiadania. Niedowartościowanie w oczach własnych popycha jednocześnie do nasycania się tym, co wydaje się przynosić szczęście. Może to przejawiać się w formie odebrania komuś czegoś albo w bardziej wyrafinowanej, gdy poszukuje się towarzystwa osób, które w oczach osoby zazdrosnej odniosły sukces. Czyż namiastką tego nie są kolorowe magazyny dla pań, w których roi się od plotek z życia gwiazd, a dla panów pisma motoryzacyjne i „świerszczyki"? Otarcie się o niedostępny świat ma choć częściowo nasycić głód, który jednakże jest tylko wzmagany. Pogoń za pragnieniami tego świata jest poważnym problemem dla chrześcijanina. Chrystus takiemu mówi: „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić?" (Mk 8,36).
Dotykając problemu zazdrości, odkrywamy jak fundamentalne znaczenie w przepowiadaniu Dobrej Nowiny ma ukazywanie miłującego Boga względem człowieka. Niby to banalne, a jednak nie jest takie oczywiste, gdy spojrzy się na owoce ewangelizacyjne. Odkrycie bezwarunkowej miłości Boga prowadzi do akceptacji siebie i innych. To jej doświadczenie wypełnia luki zazdrości. Problem ten nieobcy jest również tym, którzy na co dzień mają być świadkami owej miłości. Można bowiem pragnąć wspinać się na wyżyny życia wewnętrznego, by widzieć siebie doskonalszym od bliźnich, by szukać ich oklasków. Z właściwą sobie przenikliwością pisze o tym św. Faustyna: „Doświadczyłam, jak wiele jest zazdrości nawet w życiu duchownym. Poznaję, że mało jest dusz prawdziwie wielkich, które by deptały wszystko, co nie jest Bogiem. O duszo, poza Bogiem nie znajdziesz piękna. O, jak krucha podstawa wywyższać się kosztem innych. Co za strata" (Dzienniczek, nr 833).
Innym przejawem zazdrości jest dążenie do tego, by ktoś drugi uznawał prawo do pierwszeństwa. Mąż może być zazdrosny o żonę albo dziewczyna o chłopaka w ten sposób, że każe drugiej stronie ciągle siebie adorować. Każda radość tej drugiej strony, wynikająca z kontaktu z kimś innym, przyprawia o drżenie. To lęk przed odrzuceniem, często zupełnie bezpodstawnym, ale relanie żyjącym w zazdrośniku. Jeszcze ktoś inny cierpi, że to nie on jest w centrum uwagi. To jego dowcipy są najlepsze, to jego pomysły są najbardziej trafne, itd. Zazdrośnik nie ścierpi sukcesu bliźniego, będzie chciał go odebrać. Prawo pierwszeństwa polega na pożeraniu wszystkiego dla siebie. Drugi człowiek w istocie służy do zaspokajania własnych potrzeb.
Co czynić, by nie wpaść we własną grzeszną pułapkę? Przeciwieństwem zazdrości jest pragnienie Najwyższego Dobra w życiu człowieka, a jest nim tylko Bóg oraz życzliwość dla bliźnich. Do starszego syna, z przypowieści o marnotrawnym, młodszym synu, ojciec mówi: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy" (Łk 15,31). Odkrycie Chrystusa jest największą nadzieją grzesznika, by poczuł się przez to wolny i odpoczął od morderczej walki o swoje.
ks. Wojciech Rebeta
(za: „Angelus bronowicki" ‑ Gazeta parafii św. Michała Archanioła w Lublinie, 3(12)2007, s. 7)