Czy aniołowie ingerują w nasze życie? - Ks. Robert Muszyński
Na temat aniołów istniało zawsze sporo spekulacji. Zastanawiano się nad tym, jacy są, jak wyglądają, a nawet ile ważą. Rozważania takie zwykle nie prowadziły daleko. Samo Objawienie mówi o aniołach tylko tyle, że istnieją, wypełniają wolę Bożą, są dobrymi duchami i mogą jakoś na nas wpływać
Św. Augustyn pisał, że określenie „anioł" odnosi się nie tyle do natury, co do funkcji, jaką pełni on wobec człowieka. Etymologicznie, anioł to „posłany", posłaniec Boga, a jednocześnie ten, który chroni człowieka przed złem, ostrzega przed nim i pomaga odciąć się od zła. O naturze anioła wiemy tyle, że jest czystym duchem. W przeciwieństwie do człowieka, który ma naturę duchowo-cielesną, anioł nie posiada postaci materialnej. Możemy go sobie wyobrażać, a nawet „widzieć" jako pięknego mężczyznę czy piękną kobietę, ale będzie to zawsze tylko obraz. To, że anioł nie jest materialny, nie oznacza jednak, że nie może działać w naszym świecie. Spróbujmy pomyśleć o aniele jak o jakiejś formie duchowej energii: światło przechodzi przez szybę, a jednocześnie jest całkiem konkretnym bytem, potrafi przecież ogrzać mur. Oczywiście jest to tylko analogia. Anioł jest bytem duchowym.
Postać anioła często kojarzona jest z kimś, kto może wkroczyć w sytuacji kryzysowej, ustrzec nie tylko przed złem moralnym, ale zewnętrznym, obiektywnym. Anioł jednak nie poddaje się spekulacji rozumu. Anioł jako istota duchowa przede wszystkim oddziałuje na naszą sferę duchową, na naszą wolę i umysł. Może się to dziać na wiele sposobów. Anioł może nawet posłać do nas drugiego człowieka, jednak najczęstszą formą jego ingerencji jest natchnienie. Źródłosłów słowa „tchnąć" sugeruje pewien rodzaj duchowego przekazu. Anioł może tchnąć w nasz umysł jakąś dobrą myśl po to, aby pociągnąć nas w stronę dobra. Natchnienie jest pewną podpowiedzią, pomocą w rozróżnieniu dobra i zła. Jest ukazaniem właściwej drogi albo też ostrzeżeniem przed złą. Anioł szanuje jednak wolność człowieka i nigdy nie działa wbrew jego woli. To, jak bardzo człowiek jest otwarty na działanie anioła i jak ostatecznie postąpi, zależy od niego samego. Czasami ludzie odczuwają obecność anioła bardzo bezpośrednio, mówią: „Coś mnie tknęło, żeby tam nie iść", „Anioł ochronił mnie przed uderzeniem zła". Odbierają jego wsparcie bardzo zmysłowo, namacalnie. Ale czy anioł może faktycznie wpływać na nasze zmysły? W pewnym sensie na pewno tak, poprzez głos, obraz, wizję. Może też przyjąć jakąś postać, nie wcielać się, ale w jakiś sposób ukazać się nam w poznaniu zmysłowym. Niezwykłym tego świadkiem jest s. Faustyna. Doświadczała ona realnej bliskości anioła, który ją strzegł, i poprzez wizje pokazał jej nawet rzeczywistość czyśćca i piekła. Faustyna widziała anioła cieleśnie, w konkretnej postaci. W podobnej zażyłości z aniołem był także o. Pio. Mamy tutaj do czynienia z doświadczeniem bardzo subiektywnym, ponieważ każdy może doświadczyć anioła inaczej. Powróćmy do metafory światła. Ja widzę światło, ale osoba niewidoma nie widzi, czuje tylko ciepło. Być może podobnie jest z poczuciem bliskości anioła: ktoś może być wrażliwy na zmysłowy, wizyjny kontakt z nim, ktoś nie „widzi" anioła, ale coś mu podpowiada, że jest on gdzieś blisko, a jeszcze ktoś inny nie doświadcza jego obecności wcale, ale w nią wierzy. Czasami można nie dosłyszeć głosu anioła. Może być tak, że ktoś, kto trwa w grzechu, sam się zamyka na dobre natchnienia. Ale nawet mimo największych grzechów anioł może dotrzeć do człowieka. Znamy nawrócenia wielkich zbrodniarzy, na przykład Rudolfa Hössa, który przebywał w więzieniu w Wadowicach i tuż przed śmiercią nawrócił się i wyspowiadał. Gdzieś tam wreszcie dotarło do niego, że jest jakaś szansa, i tę szansę przyjął. Każdy z nas ma swojego anioła stróża, obojętnie czy jest chrześcijaninem, czy nie. Bóg każdemu daje takiego opiekuna, bo przecież każdy człowiek jest dzieckiem Bożym.
Aniołowie w życiu św. Tomasza, św. S. Faustyny i św. O. Pio
Św. Tomasz z Akwinu zajmował się duchami czystymi. W swoich pracach teologicznych i filozoficznych przedstawiał naturę aniołów. Został przez to nazwany „Doctor Angelicus" - „Doktorem Anielskim". W swych traktatach pokazywał różnicę między światem aniołów, duchów czystych, a naturą człowieka. W tradycji dominikańskiej znajdujemy piękne opowiadanie o tym, jak to aniołowie rozdawali chleb, kiedy to św. Dominik i jego najbliżsi nie mieli nic do jedzenia.
Błogosławiona siostra Faustyna tak była umiłowana przez Pana Boga, że anieli Pańscy przez całe jej życie w szczególny sposób opiekowali się
nią. Ona widziała swoich Aniołów Stróżów w bardzo wielu wydarzeniach w swoim życiu.
Podaję kilka fragmentów z „Dzienniczka" siostry Faustyny o niezwykłych spotkaniach z aniołami:
„Wtem ujrzałam przy sobie jednego z siedmiu duchów, tak jak dawniej rozpromienionego, w postaci świetlanej; stale go widziałam przy sobie, kiedy jechałam pociągiem. Widziałam, jak na każdym z mijanych kościołów stał anioł, jednak w bledszym świetle od ducha tego, który mi towarzyszył w podróży. A każdy z duchów, którzy strzegli świątyń, skłaniał się duchowi temu, który był przy mnie." (wers 630)
„29 IX. W dzień św. Michała Archanioła widziałam tego wodza przy sobie, który mi powiedział te słowa: Zlecił mi Pan, abym miał o tobie szczególne staranie. Wiedz, że jesteś nienawidzona przez zło, ale nie lękaj się. Któż jak Bóg! - I znikł. Jednak czuję jego obecność i pomoc." (wers 706)
„-Jutro siostra Pana Jezusa mieć nie będzie, bo jest bardzo zmęczona, a później zobaczymy, jak to będzie... Zdając się całkowicie na Pana, starałam się zasnąć. Rano odprawiłam medytacje i przygotowałam się do Komunii św., choć nie miałam mieć Pana Jezusa. Kiedy pragnienie moje i miłość doszła do najwyższego stopnia, wtem ujrzałam przy łóżku Serafina, który mi podał Komunię św., wymawiając te słowa: Oto Pan aniołów. - Kiedy przyjęłam Pana, duch mój zatonął w miłości Bożej i w zdumieniu. Powtórzyło się to przez 13 dni...
Serafina otaczała wielka jasność, odbijało się przebóstwienie, miłość Boża. Był w złotej szacie, a na to naciągnięta przezroczysta komża i przezroczysta stuła. Kielich był kryształowy, zarzucony przezroczystym welonem. Kiedy mi podał Pana, natychmiast znikł." (wers 1676)
O. Pio i anioł stróż!
Żyjemy w czasach, które zepchnęły na margines ludzkiej wrażliwości i zainteresowania świat duchowy, świat doświadczenia religijnego. Jesteśmy świadkami triumfu szeroko rozumianej nauki i postępu naukowego i .... rozkwitu magii, ezoteryzmu, wróżbiarstwa. Co więcej, obserwujemy jak na naszych oczach odradza się kult "świętych gajów" w Estonii czy Łotwie, druidów, elfów i "Matki Ziemi" we Francji, a także niemal powszechne staje się korzystanie z usług wróżek i magów w Niemczech czy w Italii. Podobne zjawiska są zauważalne także w Polsce.
Postawmy sobie pytanie: Dlaczego ludziom tak łatwo przychodzi wierzyć w istnienie UFO, w moc cudownych talizmanów, opiekę duchów leśnych, polnych czy domowych, uwierzyć w przepowiednie wróżbitów, we wszechmoc i "nieograniczone" możliwości komputerów, robotów czy internetu, a tak trudno wierzyć w Świętych Obcowanie, w istnienie aniołów i szatana? Czyżby to tylko ludzka przewrotność, czy może coś więcej?
Pewne światło na to zagadnienie rzuca nam postać świętego Ojca Pio. Jego życie jest jednym wielkim świadectwem realności świata duchowego, podpowiada nam, dlaczego warto wierzyć w świat duchowy, w którym jest miejsce dla aniołów, demonów, dusz czyśćcowych, jest miejsce dla Boga i dla mnie. O. Pio nie tylko wierzył, ale przede wszystkim doświadczał istnienia istot pozaziemskich, z którymi bądź to nawiązywał serdeczną przyjaźń - jak to było w przypadku jego Anioła Stróża, bądź troszczył się o ich zbawienie, gdy były to proszące o pomoc dusze czyśćcowe, bądź toczył boje, gdy okazywały się nimi złowrogie demony.
Przyjaźń Świętego Zakonnika z aniołami lub raczej z Aniołem Stróżem zaczęła się bardzo wcześnie, bo już w wieku dziecięcym. Franciszek Forgione (później Ojciec Pio) otaczał go szczególnym nabożeństwem, darzył głębokim uczuciem i ufnym oddaniem, nazywając go Towarzyszem dzieciństwa. Ojciec Eusebio w następujący sposób opisuje Anioła Stróża naszego Świętego: Przyjął [Anioł Stróż] wygląd innego dziecka i stał się dla niego widzialny, a następnie dodaje, że Niebieski Przyjaciel rozweselał jego dzieciństwo i powodował jego tęsknotę za niebem. Rzeczywiście, ten czysty duch towarzyszył chłopcu we wszystkich momentach jego życia, szczególnie w trudnych chwilach. Wtedy to umacniał go w jego udrękach, rozpraszał wątpliwości, pocieszał i zanosił jego modlitwy przed tron Pana Boga.
W czasie życia zakonnego O. Pio mógł się również przekonać o dobroci i łaskawości swego Anioła Stróża, który niósł mu nieodzowną pomoc podczas lektury listów pisanych do niego w obcych, nieznanych Zakonnikowi językach lub w konfesjonale, gdzie Ojciec Pio prowadził dialog z penitentami, dla których obcy był język włoski czy łacina. Na czym polegała ta pomoc? Otóż w liście z 20 września 1912 r. Zakonnik wyjaśnia: Osobistości z nieba nie przestają mnie odwiedzać i dawać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia świętych. A jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie także obowiązek nauczyciela - tłumacza z obcych języków. Jego Anioł Stróż rzeczywiście pełnił posługę tłumacza, o czym jeszcze dobitniej świadczy pismo księdza Salvatore Pannullo napisane pod przysięgą: Ja niżej podpisany, zeznaję pod świętą przysięgą, że ojciec Pio po otrzymaniu tego listu przekazał mi dosłownie jego treść. Zapytany przeze mnie, jak mógł go przeczytać i zrozumieć, nie znając nawet alfabetu greckiego, odpowiedział mi: "Wiesz! To Anioł Stróż wyjaśnił mi wszystko".
Zakonnik z Pietrelciny wysługiwał się także Aniołem Stróżem do opieki nad swoimi dziećmi duchowymi. Jeden z nich, Anglik Cecil Humprey-Smith, podczas pobytu we Włoszech uległ wypadkowi samochodowemu. Jego przyjaciel, widząc go w bardzo ciężkim stanie, postanowił nadać na poczcie telegram do Ojca Pio z prośbą o modlitwę w intencji Cecila. Ledwie telegram znalazł się na pocztowym pulpicie, gdy mężczyzna, ku swemu wielkiemu zdziwieniu, sam otrzymał telegram od charyzmatycznego zakonnika zapewniający go o modlitwie za rannego Anglika. W kilka miesięcy po tym wydarzeniu Cecil i jego przyjaciel zjawili się w San Giovanni Rotondo, by podziękować za modlitwę i zapytać Ojca Pio, w jaki sposób tak szybko dowiedział się o wypadku. Usłyszeli następującą odpowiedź: Czy sądzicie, że Aniołowie latają tak wolno jak samoloty?
Już w tych kilku zaledwie relacjach mówiących o bliskiej zażyłości Ojca Pio z aniołami, uderza ogromna realność istnienia tych niebieskich duchów i wzajemna ich współpraca z charyzmatycznym zakonnikiem, obejmująca nawet najdrobniejsze dziedziny jego życia. Czy i my nie powinniśmy wyciągnąć z tego jakiejś nauki dla siebie? Dlaczego nie oddać się świadomie pod opiekę własnego Anioła Stróża, dlaczego nie prosić go o pomoc w tym, co nas przerasta lub przeraża, choćby było tak banalne, jak budzenie?
Ks. Robert Muszyński, Lublin