Po co nam święte Pisma? (2 Tm 3, 14 – 4, 2) 29 Ndz. Zw. C

W dyskusjach Jezusa z faryzeuszami nieustannie powraca problem nieznajomości Pism. Faryzeusze wystawiają Jezusa na próbę, przygotowują „prawne pułapki”,

nie rozumieją tożsamości Mesjasza, upierają się w czysto zewnętrznym rozumieniu zakazów i nakazów Prawa. Jezus zaś z Pism czerpie prawdę o miłości Ojca, w nich też odsłania pełnię Jego woli i motywację do wypełnienia wszystkiego, czego pragnie Ojciec. Ten kontrast w podejściu do świętych Pism, „które mogą nas nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę” może być wielce użyteczny w medytacji o naszym sposobie czytania i rozumienia Pisma Świętego.

Dla Pawła jest rzeczą oczywistą, że to w Pismach kryje się mądrość i siła prowadząca ku chrześcijańskiej dojrzałości. Potrzebujemy więc bycia nauczanymi przez Pisma, co znaczy, iż bez ich znajomości brak nam koniecznej wiedzy. Musimy być przekonywani słowami Pism, czyli ma się w nas dokonać przewartościowanie tego, co naturalne, co wydaje nam się oczywiste na rzecz Bożej prawdy. Pisma nas korygują, to znaczy że wykazują nam nasze błędy i wskazują drogę, której dla nas pragnie Bóg. Wreszcie uczą nas autentycznej sprawiedliwości, która w Piśmie Świętym jest zawsze synonimem woli Bożej, przejawiające się w codziennym życiu dobrymi czynami.

 

Niestety w praktyce wielu traktuje Pisma święte wyłącznie jako źródło moralności przewidzianej dla człowieka, aby żyjąc według niej zbawił się w ten sposób. Nie doświadczyli oni, że Pisma są przestrzenią spotkania z Bogiem-Miłością, narzędziem tworzenia tej jedynej, niepowtarzanej relacji, która daje nam życie wieczne. Odrywając naukę Pism od Osoby Boga, od Jego miłości do mnie, staję się faryzeuszem, który wiarę sprowadza do szczegółowej znajomości zasad moralno-kultowych i perfekcyjnego ich wypełnienia. Ale nawet najdoskonalsze wypełniania tak odczytanych Pism nie może dać mi zbawienia, a tylko pogrąża mnie albo w obłudnym przekonaniu, że wypełniam całą sprawiedliwość, a więc jestem sprawiedliwym, godnym szacunku, uznania i honorów człowiekiem, lub też rodzi to nie kończące się samopotępienie, nieakceptację, lęk i wewnętrzne rozdarcia między pragnieniami bycia dobrym i sprawiedliwym, a rzeczywistością, w której ciągle przeżywam smutek niemożności wypełnienia wszystkich przykazań i zaleceń. Już Księga Wyjścia uzmysławia nam prawdziwą naturę relacji do Boga: „Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie.” Księga Powtórzonego Prawa kontynuuje ten obraz: „Jak orzeł, co gniazdo swoje ożywia, nad pisklętami swoimi krąży, rozwija swe skrzydła i bierze je, na sobie samym je nosi - tak Pan sam go prowadził, nie było z nim boga obcego.” Izajasz zaś umacnia nas zapewnieniem: „ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.”

 

A jak ja postępuję wobec czułości Boga? Trito-Izajasz ukazuje mi moją odpowiedź na miłość Boga: „Powiedział On (Bóg): «Na pewno ci są moim ludem, synami, którzy Mnie nie zawiodą!» I stał się dla nich wybawicielem w każdym ich ucisku. To nie jakiś wysłannik lub anioł, lecz Jego oblicze ich wybawiło. W miłości swej i łaskawości On sam ich wykupił. On wziął ich na siebie i nosił przez wszystkie dni przeszłości. Lecz oni się zbuntowali i zasmucili Jego Świętego Ducha. Więc zmienił się dla nich w nieprzyjaciela; On zaczął z nimi walczyć.” Moje odwracanie się od Boga najczęściej nie ma nic wspólnego ze skandalizującymi braci grzechami, ale to codzienne, uparte pokładanie ufności w własnej inteligencji, przekonanie o własnej pobożności, zadufane szukanie racji i dominacji we własnej wiedzy, uparte trzymanie się raz wyuczonych i wytrenowanych „świętobliwych” praktyk, umiejscowienie swego poczucia bezpieczeństwa w dobrach materialnych, etc. Dlatego Pawłowe napomnienia do biskupa Efezu jest zawsze aktualne. Potrzebuję Pism świętych, ich mądrości, napomnień, korekt, pouczeń. Tylko przyzwalając Pismom, aby denuncjowały mój grzech i wskazywały mi wolę Boga, mogę mieć życie w sobie, mogę wkraczać w doświadczenie życia wiecznego, poznaję Boga i pozostaję z Nim w jedności, dokonuje się komunia Boga i człowieka, a ja staję się tego naocznym świadkiem. Ale czym ja mam szczerą odwagę wołać za Izajaszem: „Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą? Odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa. (…) Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił - przed Tobą skłębiły się góry, (…) My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher. (…) A jednak, Panie, Tyś naszym Ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy.”

 

ks. Maciej Warowny

TOP