Cuda ludzkich braków (J 2, 1-12)

      Wszyscy potrzebujemy jakiegoś cudu, choć nie wszyscy jesteśmy tego świadomi. Tylko trzeba sobie powiedzieć jasno i uczciwie: cudów nie powodują oszałamiające sukcesy lecz wstydliwe klęski, przeżywane z wiarą.
Wszyscy doświadczamy przeróżnych braków, niemocy, ograniczeń, skończoności, nad którymi nie mamy władzy! Jak człowiek świadomy jest własnych braków, to nie dziwią go i nie przerażają cudze.

 

    Jedni doświadczają tego późno, u schyłku życia a inni wprost przeciwnie – na samym początku, jak owi nowożeńcy z Kany Galilejskiej. Jeszcze nie rozsmakowali się w nocy poślubnej, jeszcze nie zaznali miodowego miesiąca, jeszcze nie ochłonęli z powodzi życzeń, jeszcze nie rozeszli się goście a już doświadczają wstydliwych braków. Czego jak czego, ale na weselu nie powinno zabraknąć wina. W jakimś sensie wino jest ważniejsze niż wszystko inne. A jednak, jak na ironię, zabrakło właśnie tego, co takie ważne! Dziwna jest czasem pedagogia Boża, nieprzeniknione Boże dopusty!
     Jeśli prawdą jest, że z wyglądu sali weselnej nie należy wnioskować o miłości, to z pewnością miało to zastosowanie w Kanie Galilejskiej! Szykuje się kompromitacja i upokorzenie gospodarzy, starosty i nowożeńców. Nastrój wkrótce może prysnąć jak bańka mydlana. Nie wystarczy zmysłowa muzyka i spełnione wcześniejsze toasty. Goście czekają na ciąg dalszy i mają do niego prawo. Nie przyszli żeby odkrywać i doświadczać braków, nie taki jest sens zaślubin. No i ten wstyd, że na ich weselu.., że w ich domu.., że na oczach tylu ludzi.., że co ludzie powiedzą itd. Lepiej, żeby to się w ogóle nie zdarzyło lub zdarzyło komuś innemu. Albo przynajmniej w innych okolicznościach albo chociaż bez świadków, w wielkiej tajemnicy, której nikt nie ujawnia.
    W tym momencie kluczowa jest postawa Maryi. Wszystko widzi ale jednocześnie jest nadzwyczaj dyskretna. Cudze braki opowiada tylko Jezusowi. Zupełnie inaczej niż my, którzy mamy tyle do powiedzenia na czyjś temat a przy tym jakże dziwnie małomówni wręcz niemi na temat własnych słabości, grzechów, błędów i wad! Ilu plotkom oddaliśmy swoje usta i uszy? Ile kłamstw, pomówień i oszczerstw pogwałciło nasze myśli? Ile razy zaspakajaliśmy swoją lub cudzą, chorobliwą ciekawość?
     Maryja pokazuje nam, że trzeba przychodzić do Jezusa i Jemu powierzać własne i cudze braki. Masz z kimś problem, zacznij się za niego modlić, długo i wytrwale. Wzmocnij modlitwę postem i jałmużną. Niech twoja więź z Chrystusem egzorcyzmuje tę relację. Gdyby Maryja opowiedziała o braku wina wszystkim z wyjątkiem Jezusa, powstałaby niejedna plotka ale na pewno nie powstałby żaden cud! Żadna plotka nie jest cudem, nawet plotka o cudzie!
  Nie bez znaczenia jest posłuszeństwo tajemniczych sług! Robią to, co im każe Chrystus, nawet jeśli wydaje się nielogiczne lub niezrozumiałe.Posłuszeństwo jest najpewniejszą i najkrótszą drogą do cudu!  W Ewangelii Św. Jana metaforyczność zaślubin, stołu, stągwi, wina i wody jest zamierzona. Brak wina także jest metaforyczny. Wesele jest metaforą ludzkiego szczęścia, wino metaforą łaski, woda – metaforą natury. Nawiązuje to do wątków starotestamentalnych. Przecież cała Pieśń na pieśniami mieści się w tej poetyce. Także wiele psalmów i fragmenty niektórych listów Św. Pawła (Kol, Ef). Apostoł mówiąc o małżeństwie widzi zaślubiny mężczyzny i kobiety jako znak przymierza Chrystusa z Kościołem: „Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5,32).
   Ilu z nas patrząc na małżonków dostrzega nie tyle i nie tylko to, co ludzkie? Ilu małżonków poprzestaje na smaku pierwszego wina, mimo, że się szybko kończy? Warto odkryć, że Chrystus jest Panem naszych braków. I to jest największy cud! 

Krzysztof Drogowy

TOP