Słowo dla zagubionych (Mk 6, 30-34)

echoewangelii Owca bez pasterza to obraz zagubienie i śmiertelnego zagrożenia. Pasterz bowiem prowadzi owce na zielone pastwiska, on odnajduje źródła wody, które gaszą pragnienie, on wreszcie chroni je przed drapieżnikami. Ale w rozważanej dziś Ewangelii Jezus ogranicza się wyłącznie do jednej akcji. Owcom pozbawionym pasterza daje swą naukę. Tak, jakby Jego Słowo było potężniejsze i ważniejsze niż pokarm, napój czy poczucie bezpieczeństwa: „Nie martwcie się o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym macie się przyodziać.” Jezus odkrywa przed nami podstawową trudność naszego życia, którą jest odnalezienie relacji do Boga, który do nas przemawia, który jest „Bogiem z nami”. Słuchanie Słowa daje wiarę, osobistą i niemożliwą do zastąpienia relację do miłującego Ojca.

 

Pozostawmy na boku budujące historie, jak to posłuszeństwo Słowu Bożemu pozwoliło znaleźć lepiej płatną pracę, kupić większy dom, odbudować emocjonalne poczucie bezpieczeństwa, czy też doświadczyć uzdrowienia. Takie opowieści zbyt często traktujemy na sposób magiczny: „Zrób tak a tak, a stanie się to i to.” W Słowie Jezusa nie ma magi, ale moc budowania nowego wymiaru naszego życia. Jezus lituje się także nad nami, którzy jesteśmy „jak owce bez pasterza”, zagubieni w poszukiwaniu coraz obfitszych pastwisk, a jednak ciągle nie udaje nam się nasycić naszego głodu. Zawierając kolejną umowę ubezpieczeniową wcale nie zaczynamy spać spokojnie i ufnie, bez obawy o przyszłość i pozostajemy niezmiennie dalecy od życia pełnią radości. A odnajdując w sobie coraz to nowe pragnienia nie znajdujemy szczęścia w ich zaspokajaniu.

 

Jezus, Dobry Pasterz, na brak sycących wszelki głód pastwisk, na brak wody zdolnej ugasić wszelkie pragnienia, na nieustanną obawę o przyszłość daje nam Swoją naukę, Słowo, które ma moc burzenia i budowani, wyrywania i sadzenia. W tym Słowie znajduje się moc obdarowywania miłością, uzdolnienie do kochania i doświadczenie bycia kochanym. Kiedy lęk przed kochaniem bliźniego, lęk zrodzony ze strachu i chciwego szukania miłości dla siebie, zniewala nasze życie, Jezus wkracza ze swoim słowem, aby burzyć i wyrywać to, co odgradza nas od Niego. Grzech Adama, grzech każdego z nas, to grzech szukania samodzielnego, autonomicznego życia. Głęboko w nasze serca demon włożył lęk przed wdzięcznością, ukazując ją przewrotnie jako niewolnictwo. Dlatego ostrze niewdzięczności jest zawsze skierowane przeciw Bogu. Ale ta właśnie sytuacja czyni z nas owce pozbawione pasterza. Boimy się wdzięczności i boimy się jedności z Bogiem, bowiem wydają nam się one utratą nas samy, naszej tożsamości, wyjątkowości. Cierpimy, ale nie idziemy do lekarza.

 

Aby nas nasycić, Jezus zachęca nas, byśmy podobnie jak Jego uczniowie, poszli na pustynię. Dwukrotnie użyty zwrot „miejsce pustynne” jest tym samym słowem, które oznacza miejsce walki Jezusa z demonem, miejsce gdzie Bóg karmi swój lud, miejsce, gdzie Bóg „udręcza” swój lud doświadczeniami, aby mógł on poznać prawdę o swoim sercu, swoje motywacje i pragnienia. Takie właśnie miejsce Jezus proponuje uczniom jako miejsce odpoczynku. Dla nas zanurzonych w świat, dla którego odpoczynkiem jest błogie nieróbstwo i zaspakajanie pragnień, które zazwyczaj pozostają stłamszone lub na które nie starcza nam czasu, Jezusowa propozycja wydaje się skandalem. Miejsce walki i doświadczeń, miejsce głodu i pragnienia jako miejsce odpoczynku? Czy aby Jezus nie przesadza? To przypomina raczej szkolenie komandosów, a nie Dobrego Pasterza, który troszczy się o swoje owieczki.

 

Odpoczynek, prawdziwy odpoczynek, który pochodzi od Boga, nie ma nic wspólnego z ucieczką od rzeczywistości poprzez szał zabawy i amoku, które dają zapomnienie o ciężarze życia. Nie ma też nic wspólnego z ogłupiającym pragnieniem nic-nie-robienia, zabijającą bezczynnością, w której rodzi się najgorsze poczucie bezsensu. Nie jest to także schlebiania swoim niespełnionym marzeniom i ambicjom, które na co dzień musimy głęboko skrywać. Odpoczynek miejsca pustynnego jest tak samo ważny jak czas pracy i aktywności. To czas odnajdywania sensu, ale nie pracy, która nas codziennie przytłacza i często nudzi lub upokarza, ale sensu tego, kim jesteśmy. To czas spotkania się z samym sobą, ze swoimi pragnieniami, motywacjami, słabościami i porażkami. Odpoczynek, którego pragnie dla nas Jezus, to czas zrodzenia lub odradzania naszego zaufania Bogu, to czas odnajdywania bezpieczeństwa i czułości w Jego objęciach. Nauka Jezusa, Słowo dawane na miejscu pustynnym, staje się najgłębszym odpoczynkiem dla uczniów Jezusa i dla zagubionych tłumów.

 

ks. Maciej Warowny, Francja

 

TOP