Celnik - adresat Bożego miłosierdzia

Echo Ewangelii Mt 9, 9-13

Celnik –adresat Bożego miłosierdzia

 

              Co jest większym cudem: uzdrowić czy nawrócić człowieka? Wielu sądzi, że jest to sprawa dyskusyjna i niemożliwa do rozstrzygnięcia, inni, że w ogóle cudów nie należy porównywać. Każdy cud na swój sposób jest objawieniem miłości Boga do człowieka. Każdy ma swoją niezasłużoną wartość, sens i piękno. Dla każdego człowieka jego osobiste kalectwo czy cierpienie wydaje się największym z możliwych, stąd też doznany cud subiektywnie każdemu wyda się największy.

Uzdrowienie poprzedzające powołanie celnika miało w sobie pewien szczególny aspekt. Jezus uzdrawiając paralityka mówi o odpuszczeniu jego grzechów. Dla niektórych zabrzmiało to jak bluźnierstwo albo co najmniej prowokacja! Przy całym pięknie i sile cudu fizycznego uzdrowienia trzeba widzieć jedną zasadniczą jego słabość ma on ograniczone możliwości oddziaływania. Może być argumentem tylko dla bezpośrednich świadków, działa tylko tu i teraz. Opowiadanie o nim w innym miejscu i czasie wcale nie musi spotkać się z wiarą. Nieporównanie mocniej przekonuje cud autentycznego nawrócenia. Kościół ma ogromne bogactwo konwersji. Zawsze się do niego odwołuje. Właściwie to, co jest w nim najpiękniejsze powstało jako owoc nawrócenia. Kościół zawsze rozróżniał trzy drogi po których toczy się ludzkie życie: droga dziewictwa, droga nawrócenia i droga męczeństwa. Nigdy ich nie przeciwstawiał, w każdej z nich dostrzegając niepowtarzalną wartość.
       
    Jednak wiara konwertytów wyłamuje się spod wszelkich schematów, jest wyjątkowa pod każdym względem. Konwertyta zanim się zakorzeni najpierw i przede wszystkim musi się wykorzenić. Paweł z Tarsu był chyba pierwszym, który poznał smak prawdziwej konwersji i związanej z nią pogardy, wykluczenia, samotności i odrzucenia przez najbliższych. W Drugim Liście do Koryntian (11, 24-28) opisał większość swoich doświadczeń. Te swoiste chrześcijańskie „trofea” tworzą imponującą kolekcję konwertyty i męczennika zarazem. Potem podążali za nim męczennicy jerozolimscy, antiocheńscy, kartagińscy, aleksandryjscy, rzymscy, lyońscy itp. W XX wieku, w czasach o których poeta mówił: „...człowiek z człowieka robi mydło a potem myje nim swoje oblicze”, w ten sposób cierpiała siostra Benedykta od Krzyża - Św. Edyta Stein czy Eugenio Zolli nawrócony Żyd, który przez 35 lat był głównym rabinem Triestu a potem Rzymu. Ryzykując wydziedziczeniem, bojkotem ze strony rodziny i utratą mienia przyjął łaskę wiary w Jezusa Chrystusa i nowe imię. Nawrócenie to wielkie przewartościowanie, to prawdziwa rewolucja. Człowiek odkrywa, że istnieje inny świat, którego istnienia nie był w ogóle świadomy. Powołanie celnika Mateusza nie mogło być łatwe. Celnicy wymieniani z nierządnicami na jednym oddechu, sprowadzeni zostają do wspólnego mianownika pogardy i ostracyzmu. Człowiek zakorzeniony w strukturach władzy, otoczony na co dzień wszechobecną mamoną z naturą kolaboranta zostaje wybrany do głoszenia Ewangelii! To musiało zabrzmieć prowokacyjnie, musiało to zaszokować niejednego w Kafarnaum. Pomyślmy przez chwilę o pytaniach jakie zrodziła ta prowokacja nad Jeziorem Galilejskim? Co takiego musiało się zdarzyć, że wektor życia zdrajcy i złodzieja zmienia się o 180 stopni, że zostawia wszystko czym żył do tej pory i idzie za kimś, Kogo tak naprawdę nie zna! Wydawało się to niewiarygodne i niemożliwe, a jednak Jezus Chrystus zwycięża w udręczonej duszy Mateusza. Miłosierdzie jest większe od sprawiedliwości. To ono ocala celnika i każdego, kto pozwoli się objąć tej wielkiej Tajemnicy! Miłosierdzie, które nie osądza człowieka jakim był i jakim się stał, a jedynie go rozumie. Kiedy Bóg wygrywa człowiek nie ma powodów czuć się przegranym. Bóg zwycięża dla nas a nie przeciwko nam! Pewnie celnik Mateusz nie spodziewał się takiej łaski, pewnie o nią nie prosił. Może jego powołanie to owoc modlitw osób, które były świadkami lub ofiarami jego grzesznego życia? Przecież w historii wielokrotnie bywało, że ofiara wyprosiła nawrócenie dla swojego prześladowcy. Dlatego Jezus wyraźnie mówi, że woli każdy rodzaj miłosierdzia od jakiejkolwiek ofiary. Mnożenie ofiar może być pobożną iluzją. Może być ucieczką od miłosierdzia, od miłości do kogoś, kto w naszym ludzkim rozumieniu na nią nie zasługuje. Dlatego właśnie miłosierdzie jest trudniejszym wyzwaniem niż składanie ofiary. Tylko w Jezusie Chrystusie Ofiara i Miłosierdzie znaczą to samo. 


Ks. Ryszard K. Winiarski,

Lublin

TOP