Miłosierdzie dla pokornego (Łk 18, 9-14)

   Prawdę mówiąc, wybór jaki daje nam dzisiejsza ewangelia jest nieciekawy. Dwa czarne charaktery, znienawidzone, ukarane przez społeczność pogardą i odrzuceniem.
Nikt z nas nie lubi odnajdywać się w żadnym z nich. Starożytni powiedzieliby, że to wybór między Scyllą a Harybdą, dwa morskie potwory a płynąć trzeba. Życie domaga się jednoznaczności. Ewangelia każe się określać wobec innych, a na pewno wobec Boga. Świątynia nie jest jedynym miejscem takich określeń, ale jest miejscem szczególnym. Okazuje się, że nawet w świątyni człowiek może się zagubić w plątaninie udawań i masek.   
    Faryzeusze byli ugrupowaniem, które istniało od II w. przed Chrystusem do czasu zniszczenia świątyni przez Tytusa w roku 70 n.e. Rywalizowali o rząd dusz w Izraelu z sauduceuszami, sektą zelotów (nożowników), esseńczykami z Qumran oraz środowiskiem kapłanów. Hebrajskie słowo peruszim znaczy tyle co: odłączeni, oddzieleni. Sami o sobie mówili, że są chawerim – równi sobie. To znaczy, że nikt nie ma prawa równać się z nimi, że są ponad wszystkimi. Każdy akt samozachwytu jest niebezpieczny, ale samouwielbienie religijne jest wprost zabójcze, bo nie tylko ludzie ale nawet sam Bóg nie może wnosić żadnych uwag i napomnień. Więc ci „oddzieleni”, „równi sobie” mają szczególnie trudną drogę nawrócenia, bo pozbywanie się tak długo narastających złudzeń jest szczególnie bolesne. Ich resekcja może wręcz człowieka wykrwawić.
   
  Faryzeizm to nie jest grzech tuzinkowy, pospolity, jakich wiele. Faryzeizm to szczególny rodzaj kłamstwa w swojej sprawie, wypowiadanego prywatnie i publicznie. Z powodu fałszywych przesłanek (jestem dobry, a w każdym razie nie jest taki zły), człowiek dochodzi do fałszywych wniosków (nie potrzebuję żadnego usprawiedliwienia). Jeśli człowiek założy, że nie ma w nim żadnej niewoli, żadnego problemu i żadnego ucisku, oznacza to, że nie potrzebuje żadnego wybawcy, nikogo i niczego, co wyzwala. Taki pogląd wyrazili kiedyś Żydzi w polemice z Jezusem. Kiedy On im mówi: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę a prawda was wyzwoli” (J 8,32) oni odpowiadają: „Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę”(w.33). Oto przykład zupełnej alienacji, która porusza się poza historią, poza oczywistymi faktami. Ta odpowiedź stoi w jawnej sprzeczności z niewolą egipską, asyryjską, babilońską, rzymską; z kultem złotego cielca; z uwielbieniem Aszery i Molocha; z bałwochwalstwem napiętnowanym przez proroków; z grzechem podziału królestwa; z odrzuceniem Boga Jahwe w imię martwych idoli; z fałszywymi prorokami, których pojawienie oznaczało śmierć prawdziwych proroków, itp.
Oto jak można widzieć siebie i swoją historię niepokalanie poczętą, co najwyżej napastowaną przez demony bliźnich np. przez celników i jawnogrzesznice.
 
Celnik to człowiek, którego słabości i grzechy są dosłowne, widoczne gołym okiem, oczywiste dla wszystkich, jednoznaczne. Jego życie jest zniszczone przez pieniądze; przez bezduszność i kolejne pośpieszne kompromisy; przez kolejne kłamstwa, które mają się wzajemnie usprawiedliwiać. Ale dwóch rzeczy nie można mu odmówić – pokory i szczerości, które go ocalą. Szczerość przyprowadza go nie tylko do świątyni ale przede wszystkim do Boga (to nie to samo). Szczerość każe wołać o przebaczenie i spodziewać się miłosierdzia. Pokora jest tą cnotą, która pozwala osiągać każdy rodzaj dobra i aż dziwne, że osiągnął ją celnik, po którym nikt nie spodziewałby się tego! Jak to pozory mogą mylić!

 
  Krzysztof Drogowy
TOP