Wezwanie do czujności (Łk 21, 5-19)

  
W dzisiejszej Ewangelii Jezus zostawia nam prawdziwie hiobowe wieści. Mówi o znakach mającego nastąpić końca świata.  
Pierwszym znakiem będzie pojawienie się fałszywych proroków. Św. Jan mówi nie tylko o pojawieniu się ale o szczególnej aktywności Antychrysta: „Antychryst nadchodzi, oto teraz pojawiło się wielu antychrystów”- (1J2,18). W każdej epoce usiłowano odtworzyć portret pamięciowy Antychrysta demaskując jego historyczne wcielenia. W czasach apostolskich personifikacją antychrysta wydawał się być Neron, a szerzej Imperium Rzymskie. Stąd w Apokalipsie pojawia się tyle zakodowanych figur: Bestii (13,1-18), Wielkiej Nierządnicy(17) czy Fałszywego Proroka (16,13; 19,20; 20,10). We wspólnocie esseńczyków w Qumran było żywe przekonanie o pojawieniu się syna kłamstwa, bezbożnego kapłana czy człowieka przemocy. Świadomość niszczycielskiej obecności Antychrysta wzrastała zawsze w czasach prześladowań, gdy wierzący doświadczali niebywałego ucisku. Niestety, niewielu pyta o Antychrysta obecnego czasu. Czyżby nasza epoka była wolna od jego obecności? Czyżby z nas zrezygnował? Czyżbyśmy byli mu obojętni? Czyżby umarł? Czyżby został wśród demonów historii? Może jego największym sukcesem jest właśnie to, że nie potrafimy go zdemaskować a nawet nie wierzymy w jego obecność?
   Wojna kojarzy nam się z II wojną światową: szczęk oręża, przemarsze wojsk, naloty, okopy, łapanki, godzina policyjna, krematoria itp. Taki jest w nas archetyp wojny. Tak było kiedyś! Współczesne pole walki jest inne, linia frontu przebiega inaczej niż dotychczas. Współczesne formy niszczenia życia są bardziej wyrafinowane. Prawdziwa wojna zaczyna się we wczesnych fazach życia a nawet już przed poczęciem. Prawdziwa wojna toczy się o koncepcję małżeństwa, rodziny i wychowania. Prawdziwa wojna dotyczy języka pojęć. Teatrem wojny staje się medycyna, genetyka, ekonomia, świat mediów, katedra uniwersytecka, parlament. To jest ta sytuacja: „królestwo przeciw królestwu” Nie dajmy się zwodzić. Nigdy wcześniej wojna nie była prowadzona w tak totalny sposób. Nigdy wcześniej nauka nie była w takim stopniu na usługach ideologii. Nie jest to ideologia faszystowska ani komunistyczna, ale bez wątpienia cyniczna i permisywna, dająca przyzwolenie praktycznie na wszystko! To jest czas pogardy dla życia jednych i ubóstwienia życia drugich. Życia kosztem życia bliźnich. To jest ta sytuacja: „rodzice i bracia, krewni i przyjaciele przyprawiają o śmierć niewinnych”.
Trzecim znakiem czasów ostatecznych będą klęski żywiołowe. Były zawsze, ale ich wielkość i częstotliwość pokazywane przez wszystkie stacje dają poczucie globalnego osaczenia. Człowiek czuje się zakładnikiem sił nad którymi ma pozorną władzę. Natura wydaje się karcić ludzi za grzechy, które wynikają z egoizmu człowieka. Im większa wiara w możliwości własne, tym dotkliwsze poczucie bezradności wobec gniewu i potęgi natury. Niezwykle trudno przebija się do świadomości właściwa interpretacja zdarzeń. Prawie wszystkie sposoby narracji nie uwzględniają faktu, że ostatecznie za wszystkim stoi Bóg, który nadaje własny sens wszystkiemu; że jest Panem dziejów, który nawet na krzywych liniach pisze prosto. Fakty przedstawiane są tylko w wymiarze czysto naturalnym i doczesnym, bez odniesień nadprzyrodzonych, które w świecie zdesakralizowanym są kłopotliwe. Raz obrana koncepcja życia, tak jakby Bóg nie istniał, wywołuje prawdziwą lawinę sprzecznych ze sobą konsekwencji.
  Wszystko, co się wydarza, jest okazją do składania świadectwa. Każda sytuacja jest dobra, a można zaryzykować pogląd, że im gorsza tym lepsza. Chrześcijanie nie są od narzekania ale od dawania świadectwa. Z natury rzeczy są w tym świecie ciałem obcym i niechcianym. Zarówno ucieczka jak i utrata tożsamości są dla nich realnym zagrożeniem, ale Jezusowi nie o to chodzi! Jezus potrzebuje naszego świadectwa, które potwierdzi, że nasze życie ma sens niezależnie od tego, co się wydarza! 

Krzysztof Drogowy
TOP