Chciwość nie usprawiedliwia

„Echo” Ewangelii Łk 12,13-21                                                                          

Chciwość nie usprawiedliwia    

       Jan Paweł II mówiąc o cywilizacji miłości wprowadził cztery, podstawowe  rozróżnienia:
-          prymat „ być” przed „ mieć”,
-          prymat osoby przed rzeczą,
-          prymat etyki przed techniką,
-          prymat miłosierdzia przed  sprawiedliwością.
Mają to być swoiste słupy graniczne nowej cywilizacji. Papież był pierwszym budowniczym, ale nie może być jedynym, jeśli ma ona powstać.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że pieniądz nigdy nie łączy ludzi. Pokazuje także i to, że problemy z pieniądzem może mieć każdy.
Ci, co odchodzą i ci co zostają, rodzice i dzieci. Mówi również i to, by rodzice nie zostawiali majątku dzieciom, których nie potrafili wychować, bo jest to nie swoisty niewypał. Pożądany przez wielu spadek może zniszczyć rodzinę. W jakimś sensie ojciec z dzisiejszej ewangelii będąc bogatym, doświadcza pośmiertnie straszliwego bankructwa. Lepiej gdyby żadnego majątku nie zgromadził albo nawet gdyby go za życia przepił. To lepsze, niż dwóch synów skaczących sobie do gardeł, gotowych szukać sprawiedliwości w pogańskich sądach. Obydwaj wystawiają ojcu jak najgorsze świadectwo - są zwyczajnie niewychowani, samolubni. Rodzic pewnie wiele rzeczy zaniedbał z powodu majątku, który gromadził najpierw dla siebie, potem dla synów. Pewnie wychowywał ich przez rzeczy czyli przez protezy miłości. Rzeczy były zamiast obecności a ich nagromadzenie miało go usprawiedliwiać i rozgrzeszać. A jest wprost przeciwnie – to wszystko go obciąża i oskarża. Stworzył doskonałych konsumentów, przywiązanych do pieniądza i do myśli o nim. Mimo, że już dawno nie ma go wśród żywych, dalej zdalnie steruje postawami synów, niestety w złą stronę. Co za siła przyciągania!Ludzie dzielą się na tych, którzy mają i na tych, którzy chcą mieć. I taki podział panuje wśród jego synów. Dlatego pragnienie posiadania zamyka ich w egoizmie i wyzwala najgorsze mechanizmy walki.
Co więcej: zagubienie może być tak wielkie, że człowiek chce z Boga albo z Kościoła uczynić sędziego swoich, ziemskich spraw. Bóg miałby stanąć za kimś i przeciwko komuś. Sprawiedliwość w której nie wyzwala się człowieka z chciwości, a jedynie osądza i wydaje wyroki jest ślepa, krótkowzroczna i na dłuższą metę niczego nie zmienia. W gruncie rzeczy nie jest sprawiedliwością. Jak bardzo musiał czuć się rozczarowany rozmówca Jezusa słysząc przestrogę: życie ludzkie nie zależy od posiadania. Wydało mu się to nielogiczne, niemożliwe, sprzeczne z powszechnym przekonaniem i pewnie zrodziło ukryty bunt.Historia bogacącego się szybko człowieka jest historią głupca! Urodzaj, prosperity, dobrobyt jest przestrogą: sens życia nie wyczerpuje się w pieniądzu ani w jego pochodnych. Czy chcemy czy nie, czy wierzymy czy nie, jeden gość przyjdzie do każdego z nas na pewno. Ten gość ma naturę złodzieja. To śmierć! Złodziej wyjątkowy, tajemniczy, zuchwały i nienasycony. Okradł tylu ludzi przed nami, nie zawaha się okradać następnych. W różnym czasie i miejscu, na różne sposoby, nagle albo na raty, ale zawsze skutecznie. Śmierć - złodziej na dnie Morza Barentsa (rosyjscy żołnierze w łodzi Kursk), w mercedesie- sarkofagu (księżna Diana), w kolejce podmiejskiej lub metrze (zamachy terrorystyczne – Madryt, Londyn), w pielgrzymce z La Salette, w płonących wieżach WTC, na stole operacyjnym, na alpejskim lodowcu, z rąk pijanego konkubenta, w porachunkach mafijnych ale także na skutek zawału, wylewu, raka, AIDS albo przedawkowania. Śmierć zabiera to, co najcenniejsze - życie. Tak było wczoraj, tak jest dzisiaj i pewnie jutro będzie podobnie. Pojedyncze klepsydry, anonse, telegramy czy maile mówią o śmierci pojedynczych ludzi, których odejście rejestrują tylko najbliżsi. Ale z tych pojedynczych odejść powstaje gigantyczna statystyka śmierci: setki, tysiące, miliony. Czy ktoś z nas czuje, że np. w Lublinie zabraknie w przyszłym roku kilku tysięcy tych, którzy teraz odchodzą dzień po dniu? Dobrobyt zaślepia człowieka, odurza, znieczula zamykając go w doczesności. Niezwykle sugestywnie mówi o tym Św. Bazyli: „ Kogo oszczędziła śmierć dla jego bogactwa? Kogo ominęła choroba dla jego pieniędzy? Dokąd trwa przy tobie złoto, ten stryczek dusz, haczyk śmierci, przynęta grzechu? Dokąd trwa przy tobie bogactwo, ta podstawa wojny, dla której kuje się oręż, dla której ostrzy się miecze? Z powodu niego krewni nie znają przyrodzonych więzów, bracia spoglądają na siebie morderczo; z powodu bogactwa zaułki chowają morderców, morze korsarzy, miasta donosicieli. Kto jest ojcem kłamstwa? Kto fałszerzem dokumentów? Kto ojcem krzywoprzysięstwa? Czy nie bogactwo? Czy nie zabieganie o nie? Co się z wami dzieje? Kto waszą własność obraca przeciwko wam? Ma to być przecież pomoc w życiu, ma to być okup duszy, a nie sposobność do jej zguby”. Inny świat jakby nie istnieje. Bohater dzisiejszej Ewangelii jest nieświadomy jego istnienia. Dla niego i dla wielu ludzi współczesnych, istnieją tylko zbiory, magazyny i apetyt na długie życie. W swoich planach przewidują wszystko z wyjątkiem rzeczy ostatecznych. A przecież są rzeczy prawdopodobne, które wydarzą się być może np. być może będziemy bogaci albo szczęśliwi i są takie, które wydarzą się na pewno- ostateczne. I śmierć do nich należy. Jezus uczy nas patrzeć na życie oczami wolnego człowieka, który jest świadomy własnego przemijania. I dlatego nie ma powodu instalować się tutaj na ziemi. Stąd się odchodzi. Pytanie tylko: dokąd? Do domu Ojca czy donikąd? Co mówi ci twoja wiara?

 
Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin
TOP