Radykalne cięcia Mk 9, 38-48

        Szkoda, że przy doborze dzisiejszej Ewangelii zatrzymano się akurat w tym miejscu. Nie bardzo rozumiem dlaczego, nie sądzę, że to przypadek. Zapewne nie chodziło też o objętość tekstu, bo Kościół niejednokrotnie czyta perykopy o wiele dłuższe. Zauważyłem, że jest to jakaś dziwna prawidłowość, jakby ktoś, kto decydował o doborze czytań mszalnych, wręcz bał się określeń ostrych, pikantnych, jednoznacznych. Niestety!
                Wobec możliwych zgorszeń i zepsucia, wątek soli jest jak najbardziej na miejscu, zwłaszcza, że Jezus aż trzykrotnie o niej mówi. Przeczytajmy to czego nie ma w dzisiejszej perykopie - „Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest sól, lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą”(w. 49-50). Zdania te są niezwykle ważne a może nawet kluczowe dla rozumienia omawianego tekstu. Dlaczego więc zostały pominięte? Czyżby były komuś solą w oku?
                Znaczenie soli jest wielorakie i w jakimś sensie strategiczne, dlatego władcy utrzymywali monopol na jej wydobycie. Sól leczy, oczyszcza, nadaje smak oraz chroni przed zepsuciem. Sól jest potrzebna każdemu!  Biblijna Sodoma i Gomora zawdzięczały swój dobrobyt soli wydobywanej z Morza Martwego, (tamtejsze sole mineralne i kosmetyki do dzisiaj znana są na całym świecie). Jednak paradoks i prawdziwy dramat wspomnianych miast polega na tym, że coś, co miało je zachować od zepsucia, stało się ich przekleństwem. Rosnący dobrobyt zniszczył morale mieszkańców a potem oni sami zniszczyli wszystko, co zdołali zbudować. Reszty dokonały siły natury, prawdopodobnie trzęsienie ziemi. Najbardziej przygnębiającym obrazem destrukcji jest autodestrukcja! Wymownym tego symbolem stała się żona Lota przez zwykłe nieposłuszeństwo (por. Rdz 19,26). Nie pomogła nawet modlitwa wstawiennicza Abrahama, gdyż od wysłuchania modlitwy do przyjęcia jej owoców droga daleka. Bóg wysłał łaskę, ale adresatów nie było w domu.
                W pominiętych zdaniach o soli Jezus robi czytelną aluzję do tamtych wydarzeń, tylko kto dzisiaj chce mówić i kto dzisiaj chce słuchać, o losie Sodomy i Gomory, które przez tyle wieków były dla chrześcijan jednoznacznym memento? Dla wielu to już tylko wielka metafora. Wielu przemilcza te historie, bo uważa, że jest to przejaw pedagogii strachu, która źle brzmi w uszach wychowanych na poprawności politycznej i daleko idących kompromisach.
 
                Co znaczą słowa Jezusa: „Każdy ogniem będzie posolony”?  Znaczą ni mniej ni więcej, że próba będzie podwójna (ogień i sól) i że nikogo to nie minie! Każdy to znaczy ja i ty!  W każdym z nas próbie zostaną poddane wszystkie sfery poznawcze, wszystkie zmysły. To nie będzie próba tylko dla naszej inteligencji! Próbie zostaną poddane także uczucia, wola, sumienie, wszystko. To jest warunek, by nowa natura miała szansę w nas się pojawić i osiągnąć formę dojrzałą. Oczyszczenie może nastąpić jedynie poprzez użycie soli czyli Ewangelii w całej dosłowności i radykalizmie oraz przez użycie ognia tj. moc Ducha Świętego. Nie wypłynie to z naszych komentarzy i nie będzie to owoc naszych wysiłków. Sami z siebie nie jesteśmy zdolni do tak daleko idących zmian. Używając języka św. Pawła: „stary człowiek” niestety ma się w nas bardzo dobrze. Przez tyle lat tuczyliśmy go na wszelkie, możliwe sposoby. Dogadzaliśmy mu, miał zewsząd przyzwolenie i doping. Latami spotykał prawie wyłącznie podobnych sobie. Ustępowano mu miejsca wszędzie, nie wyłączając Kościoła. Nauczył się sztuki kompromisów, do perfekcji opanował strategię przetrwania, wykształcił mechanizmy obronne, poznał drogi szybkich ucieczek. Zabezpieczył się przed wszelką krytyką. A gdy poczuje się zagrożony potrafi nieźle atakować.
 
                Dlatego właśnie potrzebna jest sól i ogień, gdyż po ich przejściu wszystko się zmienia. Nic nie zostaje nietknięte, takie samo. Śmierć „grzesznego ciała”(por. Rz 6,6), „starego człowieka” (por. Ef 4,22), „trzech pożądliwości”(por. 1J 2,16)  może nastąpić tylko w mocy ognia i soli! Ale czy mamy wiarę i odwagę, a przede wszystkim czy mamy to pragnienie, by wydać wojnę sobie samym? Czy mamy wolę, by nie bronić w nas kogoś, kto nie ma żadnej przyszłości? Czy chcemy stać się nowymi ludźmi? Czy nie wygra w nas tzw. roztropność i zwykły konformizm? I czy nie powiemy sobie: trzeba wierzyć, ale bez przesady!

               
Krzysztof Drogowy
TOP