Proroctwo przeciw pysze ( Łk 3, 1-6)

        
W Księdze Izajasza czytamy, że Mesjasz, będzie nie tylko darem ale także znakiem sprzeciwu. Najczęściej sądzimy, że Bóg przychodzi jedynie potwierdzić, zachować i ubezpieczyć swoim ojcostwem ludzkie plany. Modlimy się o to wytrwale, w przekonaniu, że Bóg nie może nie przyznać nam racji. Nic bardziej mylnego!
             Bóg bardzo często, jawnie i konsekwentnie sprzeciwia się ludziom, tylko dlatego, że ich prawdziwie kocha i nie chce, by ulegali pokusie bałwochwalstwa. Ustami proroka mówi: „Dzień Pana Zastępów nadejdzie przeciw wszystkim nadętym i pysznym i przeciw wszystkim hardym, by się ukorzyli; przeciw wszystkim cedrom Libanu, wysoko się wzbijającym, przeciw wszystkim dębom Baszanu, przeciw wszystkim górom niebotycznym i przeciw wszystkim pagórkom wyniosłym, przeciw każdej wieży strzelistej i przeciw wszystkim murom obronnym, przeciw wszystkim okrętom Tarszisz i przeciw wszystkim statkom zbytkowym. Wtedy  pycha człowieka będzie poniżona, a upokorzona ludzka wyniosłość”(Iz 2, 12-17).
Zwróćmy uwagę, że w tym krótkim tekście słowo sprzeciwu powtarza się aż dziesięciokrotnie i zawsze kontekście: pychy, wyniosłości i nadęcia! Pycha się uzbraja, odgradza, syci w każdy możliwy sposób. Jednym z częstszych jej przejawów jest bogactwo i poczucie bezkarności. W proroctwie pojawiają się dwie starożytne nazwy: Baszan i Tarszisz. Co one dzisiaj znaczą dla nas?
             Baszan to inaczej wzgórza Golan, gdzie znajdują się źródła Jordanu a kto kontroluje to miejsce, kontroluje całą Ziemię Obiecaną!
 
To niezwykle urodzajna kraina pochodzenia wulkanicznego (jest tam wygasły krater Salmon). W czasach biblijnych porastały ją wspaniałe lasy dębowo-cedrowe oraz bujne pastwiska, na których hodowano najpiękniejsze bydło na stoły możnowładców i ofiary świątynne. W poezji izraelskiej byki Baszanu to symbol potęgi wrogów (Ps 22,13n) zaś krowy Baszanu to bogate kobiety Samarii nieczułe na ludzką nędzę. Bóg staje przeciwko wzgórzom Baszanu, to znaczy, że jest przeciwko zawłaszczaniu źródeł życia. Przeciw pokusie panowania nad życiem swoim i innych. Przeciw pokusie całkowitej autonomii! Tarszisz zaś, to w starożytności strategiczny port i stocznie, gdzie powstawały floty królewskie. Księga Kronik opisuje jak król judzki – Jozafat sprzymierzony z królem izraelskim, Ochozjaszem, wysyła do Ofiru statki po złoto, srebro, kość słoniową i egzotyczne zwierzęta. Niestety spełnia się najczarniejszy scenariusz z możliwych, przepowiedziany przez Eliezera: cała flota ginie pod Esjon-Geber od wiatru zesłanego przez Boga (2 Krn 20,33-21,3). Do Tarszisz przed wolą Bożą uciekał prorok Jonasz. Wydawało mu się, że może to być miejsce azylu. Konsekwencją ucieczki była niespotykana dotąd burza (por. Jo 1,4n). Niewiele brakowało by zginął, tylko miłosierdziu Bożemu zawdzięcza ocalenie! Z pomysłów Jonasza zostało tyle samo, co z floty Jozafata! Czy nie jest to komentarz do naszych klęsk i upadków?
             Dopiero w tym kontekście możemy zrozumieć nawoływanie Jana Chrzciciela, które nie bierze się znikąd: „Każda góra i pagórek niech będą zrównane, drogi kręte niech staną się prostymi.” W tym nauczaniu brzmi doświadczenie pokoleń. Mówią wieki, historie konkretnych ludzi! Bóg przychodzi zetrzeć wybujałą pychę. Przeciwstawi jej własną pokorę!
 
           Są różne sposoby radzenia sobie z pychą własną i bliźnich. Np. przełożeni zakonu trapistów niechętnie godzili się na aktywność pisarską T. Mertona. Polecili mu, by w każdej publikacji figurowało jego świeckie nazwisko i zawsze bez fotografii. Przez wiele lat był nikomu nie znanym autorem poczytnych książek. Merton nie buntował się, ponieważ dobrze znał swoje skłonności do pychy. Wiedział, że jest w nim dwóch ludzi i że jeden z nich musi umrzeć: mnich albo pisarz! Święty o.Pio ponoć mawiał, że prałaci watykańscy straszliwie go upokarzali, ale bez nich by się nie zbawił. Ostatnio czytając książkę Listy świętych do grzeszników odkryłem tekst XVII- wiecznego moralisty F. Fenelona, który karcił pychę „Króla słońce” - Ludwika XIV. Tekst w różnych wersjach krążył po Francji będąc oczywistym znakiem sprzeciwu. Ponieważ jest bardzo długi zacytujmy tylko fragment:
 
   „Możesz się stać prawdziwym wyznawcą Chrystusa, tylko wtedy gdy wstąpisz na drogę upokorzenia się. Nie kochasz Boga, a twój strach przed Nim jest nikczemny [...] Twoja pobożność sprowadza się wyłącznie do zwykłych przesądów i bezsensownych błachostek. Miłujesz wyłącznie własną chwałę i wygodę. Myślisz wyłącznie o sobie jakbyś był Bogiem [...].
 
     Twój arcybiskup prowadzi się niegodnie jest przekupny, kłamliwy, złośliwy, chytry, wrogi każdej cnocie; zasmuca wszystkich ludzi dobrej woli. Tolerujesz go, panie, ponieważ zależy mu tylko na przypochlebianiu się tobie [...] Dla niego zdradzasz dobrych ludzi i pozwalasz mu tyranizować Kościół; jest traktowany lepiej niż jakikolwiek cnotliwy duchowny.
 
     Twój spowiednik jest podły, boi się prawdziwych cnót, a docenia jedynie bluźnierców i przestępców. Miłuje swój własny autorytet, który zwiększyłeś tak, że nie zna granic. Nigdy wcześniej spowiednik królewski nie miał prawa mianować biskupów i podejmować decyzji w sprawach sumienia. W całej Francji tylko ty, panie, nie widzisz, że jest nieukiem, że jego umysł jest ograniczony i tępy. [...] Jego polityka polega na utrzymywaniu cię, panie, w niewiedzy. [...] Twoi doradcy pozbawieni są zarówno autorytetu, jak i woli, by czynić dobro.”
                 Prawdziwa ironia polega na tym, że adresat listu nazywany  „Arcychrześcijańskim królem z Bożej łaski” panował ponad 70 lat (wliczając okres regencji), zaś autor listu za odwagę sprzeciwu został skazany na banicję! Dziwne? Wcale nie, jeśli się pamięta, że Jan Chrzciciel zapłacił cenę życia! Nie wszystkie drogi da się wyprostować!
 
 

Krzysztof Drogowy

TOP